Pierwsze koncertowe wydawnictwo formacji PHI, która nie powinna być obca naszym czytelnikom, wszak recenzowaliśmy jej wydany w 2014 roku krążek Now The Waves Of Sound Remain. Szybko zatem przypomnijmy, że to pochodzące z austriackiej Styrii trio (Markus Bratusa, Arthur Darnhofer-Demàr, Gabe Cresnar), które działa od prawie dekady (a od niedawna pod skrzydłami niemieckiej wytwórni Gentle Art Of Music) i ma już na swoim koncie trzy pełnowymiarowe studyjne albumy.
Występ tu zapisany jest bardzo świeży, bo pochodzi z 30 kwietnia tego roku i odbył się w wiedeńskim klubie dasBACH. W ciekawy sposób odnosi się do tego szata graficzna albumu, która na okładce przedstawia starą widokówkę z panoramą Wiednia, zaś tył wydawnictwa prezentuje drugą stronę owej pocztówki, na której w miejscu przeznaczonym do pisania wstawiono tracklistę.
80 – minutowy zapis zdominowały oczywiście kompozycje z ostatniego jak dotąd krążka studyjnego, Now The Waves Of Sound Remain (tym samym nieprzypadkowy jest tytuł albumu). Z płyty wybrzmiewa pięć numerów na czele z bardzo progresywnym i wielowątkowym utworem tytułowym. Generalnie pokazują one grupę, jako klasyczne rockowe trio, lubujące się w progresywnej, rozbudowanej formie, udanie mieszające ciężkie metalowe riffy (echa post-metalu, czy post-rocka) z mrocznym transem (delikatne odniesienia do Tool, jak w A Clear View) i psychodelią (patrz fajne odloty w końcówkach Manager Of The Year, Now The Waves of Sound Remain i The Beginning Of The End). Czasami robi się też karmazynowo, ale i jeżozwierzowo. Jednym słowem, trudno ich jednoznacznie sklasyfikować. Tym bardziej, że w starszych kompozycjach tu zagranych potrafią pochwalić się pięknym… balladowaniem. W ujmującym wszak i melodyjnym Wintersong z debiutanckiego krążka For The Love Of Ghosts dostajemy znakomite solo w bluesrockowym stylu. A w takim Exile z wydanego dwa lata później Years Of Breathing mamy zapamiętywalną partię pianina będącą bazą dla całego utworu, co nie jest u nich oczywistością.
Waves Over Vienna – Live at dasBach jest zatem bardzo przekrojowym i reprezentatywnym obrazem formacji. Tym bardziej, że oprócz płyty CD oferuje drugi dysk – DVD. Ten powiela dokładnie to, co znajduje się na krążku audio, bez żadnych dodatków. Widzimy na nim profesjonalny zapis wydarzenia przy użyciu kilku kamer, choć zrobiony w bardziej undergroundowym stylu. Sprzyja temu samo miejsce. Ciasny, duszny i wąski, niczym tramwaj, klub i niewielka scena ze stojącą tuż przy niej publicznością. Zaciekawiają jednak niektóre niestandardowe ujęcia (szczególnie zebranych), można się też dobrze przyjrzeć poszczególnym muzykom i ich wyjątkowemu zgraniu.
Choć to „tylko” koncertówka, kto wie czy to nie najlepsze wydawnictwo w historii PHI. W każdym razie, ci którzy ich nie znają, mogą spokojnie od tego zacząć. Nie rozczarują się.