ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Allman Brothers Band, The ─ Seven Turns w serwisie ArtRock.pl

Allman Brothers Band, The — Seven Turns

 
wydawnictwo: Epic Records 1990
 
1. Good Clean Fun (Allman, Betts, Neel) [05:09]
2. Let Me Ride (Betts) [04:36]
3. Low Down Dirty Mean (Betts, Neel) [05:31]
4. Shine It On (Betts, Haynes) [04:51]
5. Loaded Dice (Betts, Haynes) [03:29]
6. Seven Turns (Betts) [05:06]
7. Gambler’s Roll (Haynes, Neel) [06:44]
8. True Gravity (Betts, Haynes) [07:58]
9. It Ain’t Over Yet (Crider, Neel) [04:58]
 
Całkowity czas: 48:24
skład:
Dickey Betts – Lead Guitar, Lead Vocals. Warren Haynes – Lead Guitar, Background Vocals, Lead Vocals. Gregg Allman – Organ, Lead Vocals. Johnny Neel – Piano, Keyboards, Background Vocals. Allen Woody – Bass Guitar, Background Vocals. Jaimoe – Drums, Percussion. Butch Trucks – Drums, Percussion, Tympani. Duane Betts – Additional Guitar.
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,8
Arcydzieło.
,1

Łącznie 12, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
30.05.2015
(Recenzent)

Allman Brothers Band, The — Seven Turns

Ćwiara się skończyła, czas na Glorious Nineties – część I: 1990.

Allmani wracają! – na informację o powrocie jednego z najsłynniejszych zespołów z amerykańskiego Południa wiele osób zareagowało tak z radością, jak i pewnym niepokojem. Wszak Allman Brothers Band mieli już za sobą jeden powrót – artystycznie niezbyt udany. Pierwsze wcielenie zespołu sypało się coraz bardziej od czasu wydania w roku 1973 doskonałego albumu „Brothers And Sisters”. Narkotyki, konflikty personalne, zmęczenie, przytłoczenie sławą – to wszystko coraz bardziej dawało się we znaki; nowy klawiszowiec Chuck Leavell ciągnął w bardziej jazzowe rejony, Gregg Allman i nieformalny lider Dickey Betts upierali się przy tradycyjnym southernowym brzmieniu… Gdy w roku 1976 zastraszony Allman zgodził się zeznawać przeciwko technicznemu grupy, oskarżonemu o handel dragami, reszta odwróciła się od niego. Koncertowy album „Wipe The Windows Check The Oil Dollar Gas”, choć nie miał magii „At Fillmore East”, mimo wszystko był bardzo dobrym podzwonnym dla pierwszego okresu działalności grupy. Choć panowie zaangażowali się we własne projekty, na powrót nie trzeba było długo czekać, zwłaszcza że Betts i spółka uznali, że potraktowali Grega mimo wszystko zbyt surowo. Wydany w roku 1979 album „Enlightened Rogues” był ciekawą, dobrą płytą, tyle że… Właśnie, 1979 – wtedy układ sił na muzycznej scenie był już inny niż trzy lata temu, cenieni muzycy lat 70., aby przetrwać na rynku, z lepszym lub gorszym efektem unowocześniali brzmienie i upraszczali kompozycje. Allmanów też to spotkało; zwłaszcza że po bankructwie wytwórni Capricorn przenieśli się pod skrzydła Aristy, której szefostwo od początku chciało przerobić ich na pop-rockowo-AORową modłę. Dodajmy do tego powrót Bettsa i Allmana do dragów i… Płyty „Reach For The Sky” i „Brothers Of The Road”, choć da się tam znaleźć nieco udanych kompozycji, to zdecydowanie najsłabsze albumy w historii zespołu. Komercyjnie też było coraz gorzej i w roku 1982 Dickey i Gregg doszli do wniosku, że nie ma sensu dalej szargać marki Allman Brothers Band. Choć w następnych latach tu i tam panom zdarzało się zagrać razem, dopiero wydanie w roku 1989 retrospektywnego boxu „Dreams” stało się impulsem do prawdziwego powrotu Allmanów. Obok Dickeya, Gregga i dwóch perkusistów skład zespołu uzupełnili muzycy Dickey Betts Band – młody gitarzysta Warren Haynes i pianista Johnny Neel, do tego Haynes przyprowadził basistę Allena Woody’ego i nowy skład był gotowy.

Teraz, z perspektywy roku 2015, ten skład Allmanów jawi się jako iście gwardyjski – czterech muzyków klasycznego składu, dwie trzecie przyszłego Gov’t Mule (w tym Haynes) i pianista z zespołu Bettsa – to jest potencjał co się zowie. I „Seven Turns” w pełni ten potencjał realizuje. Już od otwierającego całość, przyjemnie mknącego przed siebie, osadzonego na fajnym riffie „Good Clean Fun”, w którym tak Gregg, jak i Johnny mają pole do popisu, wiadomo: Allmani wrócili w naprawdę wielkim stylu. A dalej jest równie pięknie. Ciężki blues-rock „Low Down Dirty Mean” i „Loaded Dice”, lżejsze, ujmujące południowym żarem i przestrzenią „Let Me Ride” czy „Shine It On”… Pięknie zaplatające się gitary, pełen żaru, ekspresji i energii śpiew i dopełniający sie pianiści – takiej chemii Allmani nie mieli od “Brothers And Sisters”: nikt tu nikomu nie wchodzi w paradę, nie przeszkadza, zamiast tego panowie kapitalnie nawzajem uzupełniają swoje partie – tak gitarzyści, jak i klawiszowcy. Pięknie to słychać zwłaszcza w instrumentalnym „True Gravity”, w którym wolna część środkowa z solowymi popisami muzyków została oprawiona dynamicznym wstępem i zakończeniem o nieco latynoskim, santanowskim brzmieniu, wywiedzionym z jazzu lat 60. (zamiast rozbudowanych solowych partii zespołowe, wspólne granie). Dodajmy do tego bogatą, ale należycie surową, naturalną produkcję (zamiast, jak za czasów Aristy, speców od nowoczesnego brzmienia, gałkami kręci stary mistrz Tom Dowd). Do tego piękny utwór tytułowy, z naprawdę ładnym tekstem.

Siedem zakrętów na autostradzie
Siedem rzek, które musisz przekroczyć
Czasem czujesz się, jakbyś mógł odlecieć daleko
A czasem gubisz się…

Ktoś tam gdzieś woła imię Twe.
Ktoś tam gdzieś czeka na Ciebie.
Miłość to jedyne, co nigdy się nie zmienia
I do niej wszystko sprowadza się…


To był powrót naprawdę godny mistrzów – średnio może doceniony przez publiczność (53.miejsce w Stanach), ale udany, frapujący i wciągający. A co ważne, Allmani podtrzymali dobrą passę: kolejne albumy były równie udane (mimo że w roku 2000 z zespołu zwolniony został Dickey Betts), aż w roku 2014 panowie postanowili ostatecznie zwinąć żagle.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.