ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Mould, Bob ─ Workbook w serwisie ArtRock.pl

Mould, Bob — Workbook

 
wydawnictwo: Virgin Records 1989
 
"Sunspots"
"Wishing Well"
"Heartbreak a Stranger"
"See a Little Light"
"Poison Years"
"Sinners and Their Repentances"
"Brasilia Crossed with Trenton"
"Compositions for the Young and Old"
"Lonely Afternoon"
"Dreaming, I Am"
"Whichever Way the Wind Blows"
 
Całkowity czas: 52:11
skład:
Bob Mould – vocals, guitar, mandolin, keyboards, percussion/ Anton Fier – drums/ Steve Haigler – percussion/ Tony Maimone – bass guitar/ Jane Scarpantoni – cello
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
31.12.2014
(Recenzent)

Mould, Bob — Workbook

Ćwiara Minęła™ AD 1989!

Kończą się lata osiemdziesiąte, kończy się ćwiara. Jak to już napisałem kilka miesięcy temu cykl miał dotyczyć tylko rocznika 1984, ale rozrósł się na kilka lat. Ale już wcześniej postanowiłem, że zakończy się na roku 1989, chociaż o muzyce z tamtego okresu na pewno będę pisał, tylko już nie pod ćwiarowym szyldem. Bo ćwiara to są lata osiemdziesiąte – mój muzyczny heimat, mój muzyczny state of mind. Wówczas uczyłem się muzyki, wówczas kształtował się mój muzyczny gust i wówczas najwięcej muzyki wchłonąłem. Pod tym względem jestem dzieckiem lat osiemdziesiątych i nic już tego nie zmieni.

Na początek ćwiary były dwie bardzo znane płyty – Perfect Strangers” Deep Purple i „Stationary Traveller” Camel, a na koniec będą dwie tak mało znane, ze w redakcji to nikt o nich nie słyszał (Naczelny kojarzy Moulda, ale nie bardzo wie skąd), a wśród czytelników też nie znajdzie się wielu, którzy je znają. A jeżeli się znajda, to takie egzemplarze jak ja – 40+, pilnie słuchający Trójki na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych.

Zacznę od cytatu:

„Nigdy nie zrobiliśmy niczego, czego by wcześniej nie zrobiło Husker Du” – Kris Novoselic

Husker Du uważane jest  za jedną z najważniejszych punkowych/nowofalowych kapel amerykańskich lat osiemdziesiątych, a ja pamiętam, że wtedy nazwy Bad Religion i Husker Du wymieniano obok siebie. Zaczęli jako punkowcy, ale to od początku było zbyt wyrafinowane muzycznie, żeby do końca być typowym punkiem „trzy akordy, darcie mordy”, dość szybko to co grali zaczęło podpadać pod nową falę. Zespół radził sobie coraz lepiej, zdobywał coraz większą popularność, ale drogi muzyków rozeszły się po nagraniu albumu „Warehouse”, a przyczyną był konflikt między Bobem Mouldem, a Grantem Hartem.

Kilkanaście miesięcy później, na wiosnę 1989 roku ukazała się pierwsza, solowa płyta Moulda – „Workbook”. Nie pamiętam, kto w Polsce ją puszczał – było to chyba w sobotę przed południem, czyli albo Wojciech Mann, albo jeden z jego zaproszonych gości. Było to bodajże tylko dwa utwory, w tym „Wishing Well” – i ten jeden numer wystarczył, żebym pamiętał o tej płycie przez długie lata – świetny rockowy numer, świetnie zaśpiewany – Mould ma świetny głos, z wiolonczelą, dynamiczny? Nie, dynamit! Przez długie lata traktowałem ten krążek jak coś w rodzaju jednorożca…? W latach dziewięćdziesiątych dostępność  takiej muzyki w Polsce była prawie że zerowa. Dopiero trochę później udało mi się dotrzeć do tej muzyki i przekonać się, czy poza „Wishing Well” jest na czym zawiesić ucho. Jest, chociaż wydaje mi się, że to najlepszy utwór z „Workbook”. Z pozostałych na pewno wyróżniają się "Brasilia Crossed with Trenton", "Sinners and Their Repentances", także singlowy „See A Little Light”. Dla kogoś , kto znał wcześniejsze dokonania Husker Du, solowy debiut Moulda mógł być sporym zaskoczeniem. Muzyka tej grupy była głośna, zgiełkliwa, ostra, pełna energii  i rockowego brudu.  „Workbook” jest też głośna i pełna energii, ale w dużej części akustyczna, gitara elektryczna się tylko pojawia, a jej rolę zwykle pełni wiolonczela, poza tym wszystko jest nagrane czysto, selektywnie. A jak starannie potraktowano wokale – te wielogłosowe harmonie – to jest po prostu majstersztyk. Mistrzostwem jest też, w jaki sposób Mould śpiewa. Głos ma potężny i wie jak go użyć, do tego wyjątkowo ciekawe linie melodyczne wokali – górki, dołki, zwroty. Perfekcja. A na koniec, w    "Whichever Way the Wind Blows"  pan Mould udowadnia nam, że gitarowy zgiełk nadal nie jest mu obcy.

Ktoś , kto po raz pierwszy zetknie się z ta muzyką, pewnie powie – E tam, podróba REM. A wcale, że nieprawda. Mould i REM po prostu zżynali z tych samych wykonawców – czyli folk-rockowe granie z The Byrds i solowym McGuinnem na czele. Zresztą  można sobie porównać „Workbook” ze starszym o kilka miesięcy „Green” – taki poziom muzycznego wyrafinowania REM osiągnęło dopiero na „Automatic for The People”, a na razie kwartet z Athens mógł się od Boba sporo nauczyć.

„Workbook” to taka nieodkryta rockowa perła lat osiemdziesiątych, płyta wyjątkowa – oryginalnie pomyślana, świetnie zrealizowana i oczywiście wypełniona rewelacyjna muzyką.

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.