ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Giuffria ─ Giuffria w serwisie ArtRock.pl

Giuffria — Giuffria

 
wydawnictwo: MCA Records 1984
 
All songs written by David Glen Eisley and Gregg Giuffria, except where noted.
"Do Me Right" 4:12
"Call to the Heart" 4:37
"Don't Tear Me Down" (Eisley, Giuffria, Goldy) 4:54
"Dance" (Eisley, Giuffria, Goldy) 4:08
"Lonely in Love" 4:53
"Trouble Again" 5:24
"Turn Me On" (Eisley, Giuffria, Goldy) 4:25
"Line of Fire" 4:56
"The Awakening" 2:34
"Out of the Blue" 5:32
 
Całkowity czas: 45:28
skład:
Giuffria:
David Glen Eisley – lead vocals, keyboards, harmonica; Craig Goldy – guitars; Gregg Giuffria – keyboards, backing vocals; Chuck Wright – bass; Alan Krigger – drums, percussion
Additional musicians
Rick Bozzo; Jim Cypherd: Fairlight CMI programming; Phil Jost: programming
Production
Produced By Andy Johns & Gregg Giuffria
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
11.09.2014
(Recenzent)

Giuffria — Giuffria

Artrockowy oddział Polskiego Związku Kynologicznego zaprasza na kolejny odcinek cyklu o pudlach, czyli

Poważna muzyka w niepoważnym opakowaniu

  • Wiesz Tośka, dostaliśmy majla z pochwałami za pisanie o pudlach!
  • Tak? Naprawdę? My? – Tośka z zainteresowaniem zastrzygła kłapciastymi uszami
  • Właściwie to nie my, tylko Naczelny dostał majla od czytelnika, któremu bardzo spodobał się nasz pomysł cyklu o pudel-metalu. Ale de facto chwali nas.
  • I co Naczelny?
  • No był zadowolony.
  • A przełożyło się to jego zadowolenie na coś materialnego dla nas? Na przykład na torbę pysznego psiego żarcia? Albo kilka soczystych kości cielęcych? No bo o takich frykasach jak porządny kawał porządnej ryby nie wspomnę, bo nie ma po co.
  • Kaman, Tośka, Naczelnego nie znasz? Prędzej by ci to żarcie z miski wyjadł, niż je kupił. Poza tym, ty cały czas o żarciu.
  • Bo jestem w wieku rozwojowym, jeszcze rosnę. Pani Renata powiedziała, że pewnie będę ważyć ponad trzydzieści kilo i że już jestem bardzo silna.
  • Jasne, jak ją przeciągnęłaś po trawie…
  • Widocznie nie słyszała twojej dobrej rady, że do mnie trzeba podchodzić jak stoper do napastnika – lekko bokiem i na ugiętych nogach. Zresztą mniejsza z tym. Co dzisiaj mamy na tapecie?
  • Ten pan, co do nas pisał…
  • Do Naczelnego – poprawiła Tośka
  • Też i do nas. To ten pan ciepło wyrażał się o Giuffrii, no to zrobimy mu przyjemność i napiszemy o tej kapeli. Zresztą i tak była w planach.
  • No to ich pokaż.

Odpaliłem na jutubie teledysk z ich największym przebojem „Call to My Heart”. Tośka pooglądała to z wyraźnym zainteresowaniem, z zadowoleniem machając ogonem.

 - Śliczne. A zauważyłeś, że ten pan wokalista ma bardziej zrobioną fryzurę, niż ta pani, do której dzwonił?

-  No pewnie. A jego lamparcie legginsy?

- Nosz ba! Ale numer bardzo fajny. To wokalne przejście w czwartej minucie jest świetne i jeszcze dodaje całości dynamiki i dramaturgii.

 - I to był ich naprawdę duży przebój, który też nieźle popędził sprzedaż ich debiutanckiego krążka, tak w okolice złota. Tylko był z nimi jeden problem – oni niespecjalnie lubili koncertować. Nagrywali dobre płyty, które nieźle się sprzedawały, ale jak przychodziło do działań promocyjnych, to trudno ich było zagonić w trasę. Biorąc pod uwagę, że każdy metalowy band musi grać koncerty, bo tak ma być i już, to takie podjecie do zagadnienia, jakie mieli muzycy kapeli, dłuższego życia im nie rokowało. No i zespół przetrwał raptem trzy lata, bo już w 1988 roku wyszła debiutancka płyta nowej kapeli Gregga Giuffrii – House of Lords. Ale mamy rok 1984 i Giuffria debiutuje krążkiem zatytułowanym niezbyt odkrywczo – „Giuffria”. Jak sama nazwa wskazuje szefem tej imprezy był Gregg Giuffria, który wcześniej obsługiwał czarno-białe w takiej sympatycznej kapeli Angel.

 - O której już pisaliśmy wcześniej – wtrąciła Tośka.

 - Dokładnie. Recenzowaliśmy „Live without A Net” w ramach połączonych sił Dokształtu Koncertowego i cyklu pudlowego.

Giuffria po rozpadzie Aniołów zaczął pracować na własne konto i to była jego pierwsza poważna próba. Zabrał się za to naprawdę starannie, bo ekipę stworzył zaiste zacną – Craig Goldy na wiośle – może wtedy jeszcze niezbyt znany, ale potem wiele lat podpora Dio, Chuck Wright z Quiet Riot na basie, a za mikrofonem bardzo dobry wokalista David Eisley (trochę przypominający Paula Simmonsa z Kiss). Zacny skład, to całkiem zacna płyta wyszła. A intro do „Do Me Right” „poszczułem” kiedyś moich kolegów z forum dinozaurów. Puściłem im to i kazałem odgadnąć, kto tak ładnie pogina na parapetach. Pierwsza odpowiedź była Keith Emerson. Jakie było zdziwienie, kiedy okazało się, że to klawiszowiec od pudli. Ale na tej płycie to tylko jednorazowy taki „wybryk” tego pana i oprócz pierwszych czterdziestu kilku sekund pierwszego utworu, reszta  to rasowy pudel. Nawet z rodowodem, jak z boku podpowiada Tośka. „Call to The Heart” to hicior zrobiony na zimno, ewidentnie pod radio i hit-parady, ewidentnie kiczowaty, ale fachowo zrobiony – wpada w ucho i nie bardzo chce wypaść. Reszta nieco zaskakująca jak na pudlowatych – większość płyty grzeją i to nieźle. Oczywiście nie ma tu mowy o zbyt ciężkim, rockowym brzmieniu. Wszystko jest raczej wygładzone, zgodnie z duchem czasów (ale szczerze mówiąc pod tym względem wiele nie różni się od, na przykład, „Headless Cross” Sabbathów). Bardzo ciekawy i niezbyt typowy dla tego rodzaju muzyki jest finał – połączone  „The Awakening” i „Out of The Blue” – takie z lekko progresywnym zacięciem, trochę w stylu Blue Oyster Cult.

Ten album nie jest może jakimś mistrzostwem świata, ale pudle w tych zawodach nie startowali, im raczej zawsze chodziło o walory rozrywkowe, a pod tym względem raczej nic mu zarzucić nie można. Do tego znajdziemy to sporo zupełnie porządnego rockowego grania i można powiedzieć, że Giuffria na debiucie to z imidża może i pudel, ale muzycznie to całkiem rasowy hard-rock. Nawet Agnieszka powiedziała, że jak na pudli to fajna płyta – a to naprawdę bardzo duży komplement.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.