ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu SpectAmentiA ─ Aftereality w serwisie ArtRock.pl

SpectAmentiA — Aftereality

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2014
 
1. Glasgow-Smile Merry Man
2. Hope You Don’t Mind
3. Last Day of My Life
4. Aftereality
5. Close Your Eyes
6. Lazarus
7. Klondike Blues
8. Bezsenność
9. Sacred Romance
10. Hypernova
 
Całkowity czas: 55:00
skład:
Paulina Kowalska – vocals Wojtek "Pilate" Piłat- guitars Jagdpanther - bass Tomasz Zień - piano/hammonds Konrad Górski – drums
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
18.08.2014
(Recenzent)

SpectAmentiA — Aftereality

 

Z tej płyty najbardziej podoba mi się okładka. Trochę w klimacie hard s-f – lubię takie rzeczy. Drugą rzeczą, która mi się podoba, chociaż już trochę mniej, to wokal. Paulina ma bardzo dobry głos, momentami przypomina  Grace Slick. Tylko, że technicznie na razie jest jeszcze słaba, co udowadniają momenty kiedy trzeba zaśpiewać w niższych rejestrach i wychodzi wtedy takie podśpiewywanie pod nosem. Poza tym dłuższy czas zastanawiałem się w jakim języku ona śpiewa. Podpadało mi to pod jakąś mieszankę norweskiego z węgierskim, bo angielski to na pewno nie jest. Co mi się jeszcze podoba? Właściwie cała płyta. Całe „Aftereality” jest całkiem dobre. Co należy wyraźnie podkreślić, bo SpectAmentiA działa na dość wyjałowionym obszarze muzycznym jakim jest melodyjny metal z klawiszami, zwany też melodyjnym prog-metalem. Dlatego szacun, że nagrywając płytę de facto sztampową i stereotypową, potrafili przygotować coś wcale atrakcyjnego. Jest to przykład na to, że nie ma czegoś takiego, jak wyczerpanie się formuły – wyczerpują się najwyżej pomysły, albo   po prostu jest ich brak. Na razie Pilate i Jagdpanther nie muszą narzekać na ich niedobory, bo songwriting na tej płycie na pewno nie kuleje. Zaletą jest też, że nie jest to wszystko zrobione na jedno  kopyto – co czasami się tak zdarza – jak se artysta cos umyśli, to potem leci tak całą płytę („Przepis na tą zupę był tak łatwy, że od razu ugotowałam na trzy tygodnie”). Aranżacyjnie może bez rewelacji, ale bardzo przyzwoicie.  Jeżeli chodzi o riffy to standardowa nędza – poza riff dży-dży Pilate nie wychodzi. Szkoda, bo to jednak jeszcze bardziej urozmaiciłoby materiał. No i perkusista mógłby się nauczyć, że w bęben wali się nie tylko mocno i rytmicznie, ale też z tzw. feelingiem. Tak jak na przykład świętej pamięci Cozy Powell, albo na szczęście całkiem żywi Neil Peart, czy Ian Paice. W ogóle sekcja gra tak trochę po siekierze, kwadratowo – tak germańsko – ein, zwei, drei, links. Ale to już szczegóły. Bo tak w ogóle to na „Aftereality” nie ma słabych momentów – aż sam nie wierzę, że to napisałem. Może  ostatnie dwa utwory są nieco słabsze, a może mi się tak wydaje.

 SpectAmentiA ewidentnie rokuje. To co na „Aftereality” szwankuje, można spokojnie nazwać chorobami wieku dziecięcego – wszystko do skorygowania, bo podstawy mają dobre. Może trzeba by było posłuchać trochę płyt starszych kolegów (uściślijmy – sporo starszych kolegów) i trochę wyjść poza te sztywne prog-metylowe ramy. Siedem gwiazdek, chociaż może troszkę na zachętę.

 

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.