ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Katai, Tamas ─ Erika Szobaja w serwisie ArtRock.pl

Katai, Tamas — Erika Szobaja

 
wydawnictwo: Ars Benevola Mater 2005
 
1. Télvíz (Winterwater) [13:02]
2. Zölderlő (Green Wood) [03:50]
3. Renoir Kertje (Renoir's Garden) [05:18]
4. Esőben Szaladtál (In Rain You Ran) [06:05]
5. Ázik Az Út (The Road Getting Wet) [04:28]
6. Sűrű Völgyek Takaród (Dense Valleys Are Your Blanket) [05:06]
7. Őszhozó (Autumnbringer) [08:40]
8. Mécsvilág (Night-Light) [04:10]
9. Zúzmara (Hoarfrost) [05:25]
 
Całkowity czas: 56:04
skład:
Tamás Kátai – instrumenty klawiszowe, gitara, wokal, programowanie
Gościnnie:
Krisztina Tóth - narracje
Anita Bíró - skrzypce
Gabriella Rácz - skrzypce
Andrea Derdák – wiolonczela
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
14.04.2014
(Gość)

Katai, Tamas — Erika Szobaja

Na samym początku chciałbym oświadczyć, iż jestem niezmiernie wdzięczny autorowi albumu, o którym jest ta recenzja. Wdzięczny za zapewnienie mi możliwości przeżywania wielu ekscytujących chwil podczas odkrywania, odbioru i dzielenia się z innymi muzyką, jaką tworzy. Zarówno jeśli chodzi o projekt z największym dorobkiem płytowym – Thy Catafalque, jak i jedyną jak na razie płytę sygnowaną własnym imieniem i nazwiskiem. Jest to zatem kolejna  wyprawa i ukłon w stronę naszych braci Węgrów, a konkretnie jednego z nich - Tamása Kátaia.

Na albumie Erika Szobája („Pokój Eriki”), mimo że jest to dzieło bardzo stonowane i charakteryzujące się oszczędnością w doborze środków wyrazu, dzieje się bardzo dużo. Wystarczy rzucić uchem na pierwszy utwór, najdłuższy na krążku „Télvíz”. Rozpoczyna się on… recytowanym tekstem (oczywiście po węgiersku), dla którego tłem są syntetycznie brzmiące klawisze. Potem słychać tykanie zegara. Ktoś na kogoś czeka? Kilka powtarzających się dźwięków fortepianu. Dalej skrzypce, odgłosy wiatru towarzyszące motywowi, który z każdą sekundą narasta. Te coraz mocniejsze uderzenia klawiszy sprawiają, że możemy poczuć, iż bez ostrych gitar czy też growlingu można wytworzyć atmosferę gniewu, żalu i rozpaczy. Na koniec ponownie szum wiatru i… głos wołający gdzieś z oddali.

Pozostała ósemka utworów, mimo mniej rozbudowanej formy, jest równie interesująca. Urzekający folkowym, radosnym klimatem „Zölderlő”. Z gitarą akustyczną i świerkaniem ptaków na początku. Fortepianowe „popisy” (jednak bez przerostu formy nad treścią) w „Esőben Szaladtál” czy Mécsvilág”. „Sűrű Völgyek Takaród” z trip-hopowym beatem i mroczną końcówką. Wszystko to otoczone mnóstwem dźwięków pozamuzycznych, jak wspomniane już szumy wiatru, morza (w „Őszhozó”), odgłosy deszczu w „Esőben Szaladtál”. Elementy te doskonale pasują do całości i wzbogacają album. Album melancholijny, ale nie w sposób znany z popowych piosenek czy rockowych ballad. To złożona opowieść, gdzie jest miejsce na rozmaite nastroje i emocje.

Jeśli się trochę nad tym zastanowić, to płyta Erika Szobája może nie przypaść do gustu zagorzałym (jeśli tacy  istnieją) zwolennikom oblicza Kátaia, jakie znamy z Thy Catafalque. Na swoim solowym albumie pokazał swe bardziej romantyczne oblicze. Ale szerokie, muzyczne horyzonty i niechęć do trzymania się utartych ścieżek nie są tym, co moglibyśmy mieć Tamásowi za złe. Prawda?

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.