ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Eloy ─ Ocean w serwisie ArtRock.pl

Eloy — Ocean

 
wydawnictwo: EMI Records Ltd 1977
 
1.Poseidon's Creation [11:42]
2.Incarnation Of The Logos [8:25]
3.Decay Of The Logos [8:17]
4.Atlantis' Agony at June 5th - 8498, 13 PM Gregorian Earthtime [15:38]
 
Całkowity czas: 44:07
skład:
Frank Bornemann - śpiew, gitara prowadząca
Detlev Schmidtchen - instrumenty klawiszowe
Klaus-Peter Matziol - gitara basowa
Jürgen Rosenthal - bębny, melorecytacje
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,3
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,12
Arcydzieło.
,13

Łącznie 32, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
24.11.2013
(Recenzent)

Eloy — Ocean

 

„Oceany Cichych Włkań i Potężnych Ech”, czyli Eloy für dummies – odcinek 6

 

Płyta „Ocean” ma status pośród fanów niemal kultowy. Czy mniej, czy bardziej słusznie to już pozostaje kwestią subiektywnej oceny. Fakt pozostaje faktem, że ten wydany w 1978 roku krążek był dla Eloy takim przełomem jak „Ciemna Strona Księżyca” dla Floydów.

Przede wszystkim płytę przygotowano bardzo starannie. Nie chodzi nawet o stronę graficzną wydawnictwa (pędzla Wojciecha Siudmaka), ale o koncept i całą oprawę. Bębniarz Jurgen Rosenthal (niczym Neil Peart w Rush) używał łapek nie tylko do tłuczenia po garnkach, ale również do nabazgrolenia kilku zgrabnych tekstów, pobudzając wodze fantazji tu i ówdzie. Na warsztat poszła mitologia grecka i utopijna legenda Atlantydy.

Poprzez śpiew Bornemanna i melorecytacje Rosenthala grupa snuje opowieść o powstaniu Atlantydy, w której władzę dzierżyli potomkowie Posejdona i Klejto („Poseidon’s Creation”), o ukształtowaniu cywilizacji ukazującym, że mogą oni przetrwać jedynie w grupach czyniąc to współistnienie jako przyczynę rozwoju struktur dominacji, ucisku („Incarnation Of The Logos”), egoizmu oraz żądzy władzy („Decay Of The Logos”), a skończywszy na gniewie bogów i unicestwieniu wyspy przez wysłanie „boskiego pocisku” (co wywołać miało trzęsienia ziemii i potop według opisu Platona) z ukrytym happy-endem, że odłamki skał Atlandyty rozsypane po całej Ziemii mogą wzrosnąć ponownie dzięki ludzkiej mocy i ujawnić wszystkie tajemnice. Niemniej przesłanie zdawało się być uniwersalne; pomimo wymarzonych warunków cywilizacyjnych społeczeństwo skazało się samo na zagładę poprzez egoizm i chciwość, które zdominowały jego egzystencję.

Kiczowate, górnolotne? Dla niektórych może i tak. Jednak to przede wszystkim muzyka broni płyty, a nie jej liryczna oprawa.

„Poseidon’s Creation” to blisko 12-minutowa epopeja, pozostająca jedną z wizytówek zespołu. Mówię o tym z (być może) przesadnym sentymentem, zapewne dlatego, że był to pierwszy utwór Eloy, jaki usłyszałem w życiu, i do dziś pamiętam, jak te otwierające kilka minut wstrząsnęło moim kilkunastoletnim wówczas umysłem i wyryło w mojej pamięci nieusuwalne „szkody”. Było to jak guz, który siedzi w mózgu i czeka, aby się wylać i sparaliżować na amen. Tak jest ze mną. Niemal za każdym razem, gdy słyszę pierwsze dźwięki gitary, pulsujące tempo sekcji rytmicznej i wejście syntezatorów zastygam bezruchu jak wytresowany pies.

Jednak „Poseidon’s Creation” to nie tylko sam wstęp. Utwór ten należy rozpatrywać jako całość, z niepowtarzalnym klimatem, świetnymi partiami instumentalnymi i umiejętnie połączonymi ze sobą kolejnymi, płynnie przechodzącymi tematami.

„Incarnation Of The Logos” nie miał w planie wbić tak w glebę. Zaczyna się sennie i delikatnie z przeplatanymi wokalizami Bornemanna i recytacjami Rosenthala na tle zwiewego klawiszowego podkładu, by dopiero gdzieś w połowie po wejściu basu i bębnów nabrać bardziej żywego charakteru, okraszonego świetną partią klawiszową Detleva Schmidtchena.

„Decay Of The Logos” to również pierwszorzędna progresywna jazda z kilkoma ciekawymi - by momentami nie rzecz skrajnymi - przejściami i zmianami nastroju, jednak wieńczący całość „Atlantis' Agony At June 5th - 8498, 13 PM Gregorian Earthtime” zdawać się może punktem kulminacyjnym wydawnictwa.

Blisko 16-minutowy finał płyty ma bardzo przemyślany układ. Wprowadzająca zapowiedź Rosenthala, mroczny i złowrogi wstęp z niezapowiadającym katastrofy pasażem Schmidtchena (brzmiący jak zapowiedź kolejnego, normalnego dnia w mieście niczym hejnał mariacki), przechodzi w coraz bardziej wciągający i niemal psychodeliczny fragment z odliczaniem Bornemanna i świetną klawiszową partią, wieńcząc całość niezwykłym (zwłaszcza) perkusyjnym pędem.

„Ocean” był niezaprzeczalnym, niespodziewanym i spektakularnym sukcesem zespołu, nie tylko artystycznym, ale i komercyjnym. W Niemczech płyta wspięła się do 28. miejsca na liście najlepiej sprzedających się płyt, utrzymując się na niej przez ponad 14 tygodni. Do dziś płyta pozostaje u naszych zachodnich sąsiadów najlepiej sprzedającym się krążkiem jakiegokolwiek niemieckiego zespołu progresywnego w historii (uhonorowany zresztą swego czasu przez EMI). Poza tym grupa zaczęła odnosić sukcesy poza granicami kraju; wpierw m.in. we Francji, a potem (co zdaje się być oczywiste, biorąc pod uwagę tematykę wydawnictwa) zwłaszcza w Grecji, gdzie miała status megagwiazdy wyprzedając koncerty w największych halach w Atenach i Salonikach w przeciągu kilku godzin.

Sukces równie niespodziewany, co zasłużony. Wartość liczb osiągniętych na listach ma podwójne znaczenie, jeśli spojrzymy na metrykę płyty. Punk kwitł w najlepsze, nawet w Niemczach, a Eloy wkrótce stało się celem ataków miejscowej prasy w równie bezpardonowy sposób co Pink Floyd, Yes, czy ELP na Wyspach.

Jednak Bornemann i spółka nie dawali za wygraną... Więcej o tym już wkrótce.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Trójlistna koniczyna - M20 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.