ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Walfad ─ Ab Ovo w serwisie ArtRock.pl

Walfad — Ab Ovo

 
wydawnictwo: Lynx Music 2013
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. Noc Kupały [5:40]
2. Giewont [4:15]
3. Snusmumriken [5:36]
4. Megi [4:09]
5. Mój kosmos nie żyje [6:48]
6. Pociągi [8:25]
7. 2013 [8:05]
8. Kwiaty na hałdzie [5:14]
 
skład:
Wojciech Ciuraj - wokal, gitara
Maksym Frączek - gitara
Daniel Rodzoń - instrumenty klawiszowe
Maciej Kucharski - bas
Kacper Kucharski - perkusja
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,3
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,25
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,1

Łącznie 35, ocena: Dobra, godna uwagi produkcja.
 
 
Ocena: 5 Album jakich wiele, poprawny.
31.10.2013
(Recenzent)

Walfad — Ab Ovo

Grupa Walfad (nazwa zespołu to skrót od We Are Looking For A Drummer) powstała zaledwie dwa lata temu w Wodzisławiu Śląskim z inicjatywy wokalisty, gitarzysty, ale też autora słów i muzyki, Wojciecha Ciuraja. Dwa tygodnie temu młodzi artyści doczekali się Ab Ovo - swojego płytowego debiutu. Powiedzmy od razu  - debiutu niezbyt udanego.

Zacznijmy jednak od pozytywów. A tym niewątpliwie jest sam pomysł na dosyć oryginalny koncept, który wpisany jest w zwykłą historię osadzoną w naszych śląskich realiach. W albumowej zapowiedzi mogliśmy przeczytać, że to: historia młodego człowieka urodzonego na Śląsku, który przebywa długą drogę ku dorosłości. Jego buntownicza postawa ulega zmianie w momencie, gdy w jego życiu pojawia się silne uczucie. Liczne rozczarowania życiowe i miłosne sprawiają, że bohater rezygnuje z marzeń. Mając świadomość własnej porażki pod naciskiem otoczenia rozpoczyna pracę na kopalni. Dopiero tam staje się dorosłym człowiekiem... Pewnej bliskości tej opowieści dodaje fakt wykonywania pomieszczonych tu kompozycji w naszym rodzimym języku. I niewątpliwie jest to drugi plus Ab Ovo.

Dalej niestety jest już gorzej. Na Ab Ovo składa się osiem rockowych numerów, gdzieś tam ocierających się o blues rock (w tym kierunku skłania wokal Ciuraja), rock progresywny (aranżacje odwołujące się do muzyki lat 70 – tych, wielowątkowość niektórych utworów), chwilami też i jazz (szczególnie słyszalny w Mój kosmos nie żyje). Pierwszy problem polega na tym, że młodzi muzycy nie potrafią jeszcze poradzić sobie z budowaniem kompozycji, w efekcie czego te sprawiają wrażenie chaotycznych, stworzonych z posklejanych na siłę wątków. Najlepiej słychać to w najdłuższych w zestawie, ponad ośmiominutowych Pociągach i 2013. W pierwszym z nich do połowy jesteśmy usypiani balladową monotonią, po czym dostajemy hardrockową wstawkę na niespełna pół minuty i… wracamy do sennej konwencji. Pod koniec utworu całość ratują klawiszowe zagrywki w starym dobrym stylu, sprzed 40 laty. Równie niezgrabnie wygląda 2013, w którym muzycy co rusz kombinują z rytmiką nie pozwalając rozwinąć się za bardzo żadnemu z melodycznych tematów. Pewne rozładowanie przychodzi dopiero pod koniec kompozycji wraz z melancholijną gitarową solówką położoną na ciepłym klawiszowym tle i wyrazistym basie. Zresztą, te gitarowe sola, choć niezbyt wirtuozerskie i wymagające jeszcze pewnego dopracowania, są jednym z jaśniejszych fragmentów Ab Ovo. Przykładem niech będą formy zawarte w takich numerach jak Giewont, Mój kosmos nie żyje i w szczególności w Kwiatach na hałdzie. A skoro jeszcze jesteśmy tu przy solidnych fragmentach. Dowiedziałem się, że muzycy Walfad najlepiej czują się na koncertach. I w tym kontekście najciekawszą tu kompozycją wydaje się już wspomniany Giewont, zbudowany na funkującym basie i w sam raz nadający się do koncertowej  improwizacji.

Co ponadto nie przekonuje mnie na Ab Ovo? Sam wokalista. Jego manieryczność czerpiąca garściami z konwencji „śpiewającego zmęczonym i rozczarowanym głosem bluesmena” po pewnym czasie męczy (Riedel był jedyny w swoim rodzaju i jego naśladowcy już nie wydają mi się tak autentyczni). Tym co rozczarowuje jeszcze na tym krążku, to jego przegadanie. Wiem, że artyści chcieli podporządkować muzykę literackiemu konceptowi, jednak momentami Ciuraj śpiewa najzwyczajniej zbyt dużo i chcąc niejako „zmieścić się” w muzycznym i rytmicznym podkładzie zbliża się do melorecytacji. Parę zdań o słowach? Nie powiedziałbym, że mają one wyjątkowo poetycki wymiar. Ciuraj w dosyć bezpośredni sposób prezentuje koncept, chwilami ocierając się jeszcze o banały, zrodzone być może z potrzeby stworzenia odpowiedniego rymu (W najdłuższy dzień w roku nie dzieje się nic, bardziej niż zwykle, każdy pijak chce pić Noc Kupały).

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.