ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Anyone's Daughter ─ Anyone's Daughter w serwisie ArtRock.pl

Anyone's Daughter — Anyone's Daughter

 
wydawnictwo: SPV Records 2012
 
1. Swedish Nights (4:54)
2. Thursday (3:59)
3. Sundance Of The Haute Provence (3:39)
4. Moria (3:52)
5. Enlightment (5:01)
6. Superman (3:56) /  7. Another Day Like Superman (8:03)
8. Azimuth (1:27)
9. Between The Rooms (4:22)
Bonus tracks:
10.Superman (live in Frankenbach 1980)
11.Between The Rooms (live in Baden-Baden 1980)
12. Sundance Of The Haute Provence (live in Baden-Baden 1980)
 
Całkowity czas: 51:58
skład:
Harald Bareth – bass, lead vocals, glockenspiel;Uwe  Karpa – all guitars;Kono Konopik – drums;Matthias Ulmer – keyboards, piano, vocals
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
08.05.2013
(Recenzent)

Anyone's Daughter — Anyone's Daughter

 Zupełnie niedawno SPV wydało remajstery pięciu pierwszych i najlepszych płyt Anyone’s Daughter, do tego z całkiem ciekawymi, koncertowymi bonusami. Na razie udało mi się dorwać tylko  „Anyone’s Daughter” (oryginalnie wydaną w 1980 roku), drugą w kolejności i moim zdaniem najsłabszą z tej piątki. Co wcale nie znaczy, że słabą. Wręcz przeciwnie.

 Pierwszy raz spotkałem się z tą nazwą gdzieś pod koniec lat dziewięćdziesiątych, przeglądając jakiś niemiecki katalog  z różnymi muzycznymi dziwnościami. Kilka lat później Kolega Magister Tarkus przy pomocy koncertówek  „Requested Document Live 1980 – 1983” zadbał, żebym już dokładnie wiedział co to jest. Spodobało mi się i sięgnąłem po wydawnictwa studyjne. Na pierwszy ogień poszedł „Wrong” – nawet całkiem, całkiem, ale przy najwcześniejszych płytach  właściwie to go nie ma.

 Anyone’s Daughter na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych było naprawdę poważną siłą w niemieckim rocku. W czasie gdy większość podobnych kapel powoli zwalniała tempo i obniżała loty, ich muzyka była takim bardzo ożywczym zastrzykiem nowej energii. Nie grali czegoś zbyt ambitnego, trudno też ich twórczość nazwać pionierską pod jakimkolwiek względem. Czerpali wzorce głownie rodzimej twórczości – Jane, Eloy, Triumvirat, Novalis, ale słychać też UK (głównie na późniejszych płytach), a niekiedy, gdzieniegdzie – nawet nasze SBB (mogli znać – to wtedy był w Niemczech Zachodnich całkiem popularny zespół). Mimo „programowej” niechęci do „wysokiej” kultury progresywnej udało im się nagrać w latach 1979-1983 kilka naprawdę znakomitych albumów. Właściwie założenia programowe AD były banalnie proste – bierzemy jakiś numer o ładnej melodii i efektownie/progresywnie go aranżujemy. Przy czym na debiucie mamy też suitę, a „Piktors Verwandlungen” to  właściwie również suita. Ale na pozostałych płytach dominują raczej krótkie utwory – raczej rockowe piosenki. Za to bardzo dobre, rockowe piosenki.  I chyba najwięcej ich było na „Neue Sterne” i „In Blau”. Jak się można zorientować, na „Anyone’s Daughter” też przeważają raczej krótsze formy – najdłuższy „Another Day Like Superman” trwa nieco ponad osiem minut.  I w porównaniu do tamtych dwóch, tu te piosenki są najsłabsze. Ale i tak dobre – właściwie trudno tu znaleźć jakikolwiek chociaż nieco słabszy utwór, a „Swedish Nights” (trochę w klimatach SBB z „Welcome”, albo „Follow My Dream”) czarujące syntezatorowymi pasażami , „Sundance of The Haute Provence”, „Another Day Like Superman” są znakomite. A najlepszy jest pewnie „Between The Rooms”. Ciekawostka – druga i ostatnia płyta grupy zaśpiewana po angielsku. Od „Piktors…” śpiewali już tylko po niemiecku.

 Ubiegłoroczne wznowienie zostało wzbogacone o trzy nagrania koncertowe pochodzące z 1980 roku. Nie powiem, żeby porażały jakością, bo gdyby tak było, to pewnie trafiłyby na „Requested Document…”, ale są całkiem dobre i nie zaśmiecają płyty.

 Teraz ocena – niby rzecz z tamtego roku, ale materiał – sprzed ponad trzydziestu lat, a ja nie gwiazdkuję niczego, co ma ponad lat dwadzieścia. Ale zdarzało mi się już oceniać wznowienia, to chyba muszę być konsekwentny.  Klasyczna płyta z (prawie) klasycznego okresu – to ciekawe ile to będzie gwiazdek…?

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.