ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Zygmunt, Michał ─ Big Fish In Deep Water w serwisie ArtRock.pl

Zygmunt, Michał — Big Fish In Deep Water

 
wydawnictwo: PORT BANKOK 2013
 
1. Oder [7:35]
2. Czemu jemu [6:11]
3. Lament [7:12]
4. Piekna piękna [4:30]
5. Ale w niedzielę [6:46]
6. Kołysz [5:15]
7. Kalina [9:25]
8 Z wiatrem i pod wiatr [6:21]
 
Całkowity czas: 53:15
skład:
Michał Zygmunt - gitara, gitara rezofoniczna
Artur Dominik*/** - perkusja, instrumenty perkusyjne
Radek Bond Bednarz* - bas
Tomek Kasiukiewicz* - puzon
Janek Michalec* - trąbka
Ranjit Prasad** – kontrabas
Jarek Treliński - gitara


Utwory:
1-5 i 7 - Deep Water*
6 - Treliński/Zygmunt
8 - Big Fish**
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,0

Łącznie 5, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
03.02.2013
(Recenzent)

Zygmunt, Michał — Big Fish In Deep Water

Znając trzy wcześniejsze, zresztą bardzo dobre, autorskie produkcje Michała Zygmunta mniej więcej mogłem się spodziewać tego, co będzie zawarte na nowym krążku. Oczywiście biorąc do ręki nową płytę lubianego (lub nielubianego) artysty z góry nie zakładam jaka będzie, ale przecież każdy z nas ma jakieś tam swoje oczekiwania. Czekając na nowy album Sade nie spodziewam się przecież metalu, a idąc do kina na nowy film Gaspara Noégo nie oczekuję radosnej i tak modnej w ostatnich latach komedii romantycznej. Chociaż takie „prognozy” nie dotyczą wszystkich artystów, czego przykładem może być Ulver. Wiem, że Michał Zygmunt lubi sięgać do korzeni muzyki, oscylować gdzieś w brzmieniach muzyki świata, jazzu itd. Jego wcześniejsze projekty, choć na pierwszy rzut ucha dość podobne muzycznie (Światy i Organic), wolę raczej traktować jako indywidualne byty, gdyż każdy – muzycznie – opowiada o czymś innym. Po dwóch pierwszych albumach, trzeci – Muzyki, był dużym przełomem i poważnym krokiem naprzód. Tak samo w stosunku do poprzednika sprawa ma się teraz z nowym wydawnictwem. A jest to chyba jak na razie największy przełom w twórczości tego artysty.

Nim zabrałem się za odsłuch Big Fish in Deep Water, pierwsze, co zwróciło moją uwagę, to ilość nazwisk we wnętrzu digipaka. W przypadku, dajmy na to, Muzyk, lista osób biorących udział w powstaniu albumu była dość oszczędna, bo poza samym artystą były na niej jeszcze dwa nazwiska – akordeonisty oraz producenta, a zarazem perkusisty w jednej osobie. Tutaj nazwisk jest dużo więcej, ale o tym za chwilę. Ponieważ nie czytałem żadnych informacji prasowanych na temat tej płyty, pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, była taka, iż Michał Zygmunt założył zespół, dla którego teraz będzie komponował, i z którym będzie nagrywał… I w sumie nie do końca moje przypuszczenia były błędne. Michał Zygmunt co prawda nie założył jeszcze zespołu, ale – chyba z myślą o takim grupowym projekcie – skomponował wszystkie osiem utworów jakie znalazły się na nowym albumie.

Wygląd okładki, kolorystyka, rysunki ryb i czcionka jakby z szalonego końca lat sześćdziesiątych, mogą sugerować jakąś potężną dawkę psychodelii. Ale nic bardziej mylnego. Na Big Fish in Deep Water jest pięknie – jak zawsze, ale jazzowo ­– jak nigdy wcześniej. Ta mała zmiana stylistyki oraz gros gości zaskoczyło mnie bardzo, bardzo pozytywnie. To, co słyszymy, jest kompilacją trzech niezależnych sesji nagraniowych, zagranych w trzech niezależnych składach, sesji, które zarejestrowano w ubiegłym roku w studiach: Saraswati Studios (w Pobiedniej) oraz The Rolling Tapes (w Srebrnej Górze). Mam teorię, że niezwykłe otoczenie i lokalizacja tych miejsc poniekąd wpłynęły na kształty materiału. Oczywiście Michał Zygmunt nie porzucił swoich dotychczasowych inspiracji oraz fascynacji folklorem, ale rozwinął je jeszcze mocniej.

Wszystkie utwory zarejestrowano na żywo, grając na tzw. „setkę”. Większość kompozycji zarejestrowano jako Deep Water w składzie: Artur Dominik (perkusja), Radek Bond Bednarz (bas), z sekcją dętą: Tomek Kasiukiewicz (puzon) i Janek Michalec z Sinusoidal (trąbka) oraz oczywiście Michał Zygmunt (gitara). Kompozycje brzmią bardzo przestrzennie, muzycy „flirtują” ze sobą, a przede wszystkim ze słuchaczem. Dla mnie olbrzymim smaczkiem są powplatane gdzie niegdzie parte puzonu i przesterowanej trąbki. Jak to bywa właśnie z kompozycjami Zygmunta, czuć tutaj ducha tradycji, reinterpretacje muzyki folkowej, ale, za przeproszeniem, nic nie „zalatuje” duszną i patetyczną starzyzną ani ohydnym, lukrowanym folko-popem znanym z mediów. Odnoszę też wrażenie, że autor puszcza tutaj oko do stałych słuchaczy, bo kilka nowych kompozycji brzmi jakby trochę znajomo. Z pozostałych utworów jeden („Kołysz”) to gitarowy (a raczej dobrowo-gitarowy) duet Michała Zygmunta z Jarosławem Trelińskim, znanym z zespołu Raz Dwa Trzy. Zaś całość zamyka utwór „Z wiatrem i pod wiatr” tria Big Fish – zasiadającego za perkusją Artura Dominika, grającego na kontrabasie Ranjita Prasada oraz Michała Zygmunta, tym razem dzierżącego w dłoniach gitarę rezofoniczną.

Na nowym materiale odważnie Słowianie tańczą z Norwegami, zaś Bliski Wschód dodaje tej mozaice kolorytu. Ta pięknie i wysmakowanie wpleciona sekcja dęta, o której wspominałem, przywodzi mi od samego początku skojarzenia z Nilsem Petterem Molværem. Z kolei na przykład „Piękna Piękna” mogłaby się stać z powodzeniem motywem przewodnim jakiegoś współcześnie powstającego westernu. Na uznanie zasługuje też produkcja oraz realizacja tego materiału. Całość ma czyste, ale przede wszystkim ciepłe i analogowe brzmienie. Jest to zasługa miejsc, w których album powstawał, a których głównym atutem jest vintage’owe wyposażenie i najlepszej jakości sprzęt.

Zawsze było ciężko (i bardzo dobrze!) zaszufladkować twórczość Michała Zygmunta, a w przypadku nowego dzieła – Big Fish in Deep Water, chyba żadną miarą uczynić tego się nie da. Zygmunt był zawsze świadomy tego, co robi. Z płyty na płytę staje się coraz dojrzalszym artystą, ale też pozostaje ciągle poszukującym muzykiem. Najnowsze wydawnictwo jest tego najlepszym przykładem. Cieszę się, że artysta poszedł w stronę współpracy, wyszło to – co tu dużo mówić – wybitnie. To czwarta płyta sygnowana jego nazwiskiem. O ile dwie pierwsze były bardzo dobre, ostatnia bardzo, bardzo dobra, to ta jest po prostu znakomita. Brawo!

 

PS. Małe wyjaśnienie odnośnie pojawiającego się w tekście oraz opisie płyty „dobra”. Nie chodzi tutaj o pojęcie etyczne, a instrument muzyczny nazywany dobro. Jest to nic innego jak gitara rezofoniczna. Zainteresowanych odsyłam do wyszukiwarki Google oraz oczywiście na koncerty Michała Zygmunta. Dobro znajduje się również na okładce Brothers in Arms Dire Straits.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.