ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Wilson, Steven ─ Catalogue Preserve Amass (Live in Europe Oct 2011) w serwisie ArtRock.pl

Wilson, Steven — Catalogue Preserve Amass (Live in Europe Oct 2011)

 
wydawnictwo: Headphone Dust 2012
 
1. No Twilight Within the Courts of the Sun (10.54)
2. Index (5.03)
3. Deform to Form a Star (8.29)
4. Sectarian (7.22)
5. No Part of Me (6.04)
6. Veneno Para Las Hadas (7.28)
7. Raider II (24.47)
 
Całkowity czas: 70:06
skład:
Steven Wilson - vocals, guitars & keyboards
Aziz Ibrahim - guitars
Nick Beggs - bass Guitar & Chapman Stick
Adam Holzman - keyboards & Piano
Theo Travis - flute & saxophone
Marco Minnemann - drums
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,2
Arcydzieło.
,2

Łącznie 10, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
19.04.2012
(Recenzent)

Wilson, Steven — Catalogue Preserve Amass (Live in Europe Oct 2011)

 

Za kilka dni minie równo pół roku jak biję się w pierś z powodu iż nie pojechałem do Krakowa żeby zobaczyć na żywo Stevena Wilsona ze swoim solowym materiałem na żywo. Jest to główny powód mojego dużego zainteresowania koncertowym Catalogue/Preserve/Amass. Kiedy jednak przesłucham pierwszy raz tego albumu, zadałem sobie bardzo ostre pytanie: Po co mi ten album? I w sumie dlaczego mam go kiedyś znowu wysłuchać? Dopiero po jakimś czasie dowiedziałem się, że jest to wydawnictwo, którego celem było przede wszystkim sfinansowanie pozostałej części trasy koncertowej promującej Grace For Drowning. Aczkolwiek zanim ten fakt był mi już znany, zacząłem się do Catalogue… przekonywać.

Wilsonowi zawsze bardzo zależało na zagraniu solowego materiału na żywo. Było to jego wielkie marzenie już po Insurgentes, ale wtedy nie wyszło. Spełniło się dopiero w ubiegłym roku i okazało ogromnym sukcesem. Umożliwił to fantastyczny skład, który udało się Steve’owi skompletować. Znakomity nie tylko na koncertach Marco Minnerman, Theo Travis, skradziony od Steve’a Hacketta i zjawiskowy Nick Beggs oraz pozostali bardzo zdolni muzycy. Można z nimi śmiało decydować się na rzeczy wielkie i wymagające. Bo jakkolwiek by ich nie oceniać, utwory  z Grace for Drowning nie należą do najprzyjemniejszych do przekazania na żywo. Dużo dźwięków, smaczków, zmian tempa i połamanych rytmów. Zgrać ze sobą wszystkich i wszystko z pewnością nie było łatwym zadaniem.

Biorąc pod uwagę fakt, że utwory z ubiegłorocznego albumu Wilsona nie zostały poddane praktycznie żadnym zmianom i absolutnie nie miały kiedy się zestarzeć, bardziej ciekawiło mnie co powiem o muzyce sprzed 4 lat. Patrząc teraz z perspektywy czasu na „Veneno Para Las Hadas”, muszę przyznać, że to jednak jeden z najbardziej pamiętnych momentów Insurgentes. Upływający czas sprawił, że nie śmiałbym już nazwać tego utworu kalką „The Sky Moves Sideways”. Trzeba też wspomnieć błyskotliwego Theo Travisa. Dodał tu swoją grą sporo subtelności i magii.

Catalogue/Preserve/Amass to dobra koncertówka, ale niewiele się różni od studyjnych albumów. Brzmienie jest bardzo czyściutkie i w wielu momentach chyba tylko odrobina pogłosu przypomina nam, że to album live. Moją uwagę przykuł także fakt, że, przykładowo, czas trwania „No Part of Me”, po odjęciu podziękowań i oklasków, zgadza się z wersją z Grace For Drowning chyba równo, co do sekundy. Skłania to do przemyśleń czy właśnie o to chodzi w albumach koncertowych. Bo czemu by nie poszaleć bardziej, zrealizować jakieś alternatywne wizje, wykorzystać jeszcze bardziej zaproszonych muzyków? Potem jednak przypominam sobie usatysfakcjonowane twarze znajomych, którzy byli w Krakowie… Przecież wszystkim bardzo się podobało! No ale oni mięli jeszcze stronę wizualną, nie wspominając o przeżywaniu wszystkiego na żywo.

Z drugiej strony skomplikowanie utworów i właśnie ta precyzja mogą budzić podziw. Poza tym zawsze jest ryzyko, że ludzie się znudzą i zmęczą, kiedy się za dużo kombinuje na scenie. W tym przypadku okazałoby się to pewnie zbędne. Ważne, że właściwy klimat oddawany jest doskonale i bez ustanku. Wysłuchanie tego albumu pozwoliło mi też zwrócić uwagę na utwory, które troszkę ignorowałem słuchając ich studyjnych wersji. Kiedy się słucha Wilsona ze świadomością jak technicznie ambitne było to przedsięwzięcie, pomijając już całą stronę wizualną, to wypada dojść do wniosku, że wykonane zostało bezbłędnie. Wilson i jego koncertowy skład mogą sobie teraz posłuchać Catalogue/Preserve/Amass i z satysfakcją śmiało powiedzieć: „Udało nam się”! Przez fanów zarobią też na dalsze koncerty.

Dlatego patrzę na to wydawnictwo trochę dwojako, ale nie będę ukrywał, że i tak sprawiło mi wiele przyjemności, choć poniekąd odczuwam małe déjà vu. Czekam na pełnowymiarowy koncert w wersji wideo bo wydana w Headphone Dust (prywatnym labelu) muzyka Catalogue/Preserve/Amass znakomicie sprawdza się w roli pobudzającej apetyt zakąski.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Picture theme from BloodStainedd with exclusive licence for ArtRock.pl
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.