Kolejny, warty zauważenia, progresywny album, który światło dzienne ujrzał w ubiegłym roku i jakoś nie doczekał się jeszcze recenzji w naszym serwisie. Określenie „progresywny” znalazło się tu oczywiście nieprzypadkowo, gdyż płytę War And Peace & Other Short Stories firmuje były wokalista, tworzącej w takich klimatach, brytyjskiej formacji Big Big Train (artysta zaśpiewał na tak udanych albumach jak Gathering Speed i The Difference Machine). Nie tylko jednak jego nazwisko powinno zaintrygować wielbicieli progresywnego rocka, bowiem w charakterze gości usłyszymy tu gitarzystę i wokalistę Jadis, Gary’ego Chandlera, Dave’a Merosa ze Spock’s Beard, Johna Mitchella z Areny i wreszcie byłego basistę Galahad, Lee Abrahama.
Po takim zestawie personalnym trudno spodziewać się muzycznych zaskoczeń. Już bardzo charakterystyczny, wysoki głos głównego bohatera tego krążka, powinien zachęcić do sięgnięcia po niego miłośników wyżej wymienionych płyt Big Big Train. Dodajmy jednak od razu, że solowe poczynania Filkinsa mają w sobie więcej rockowego pazura, niż subtelne i wyważone dźwięki grupy, z którą niegdyś był związany. Pozostali muzycy operują też w klimatach, które lubią. Rozbudowane, długie, wielowątkowe i bogato zaaranżowane kompozycje (mandolina, mellotron, flet, organy, sitar) ze sporą ilością klawiszowych, czy gitarowych popisów – oto obraz War And Peace & Other Short Stories. Dodajmy do tego jeszcze ciepły glos Filkinsa i naprawdę bardzo ładne melodie w każdym z utworów.
Największe wrażenie robią, mające charakter progresywnych suit, dwuczęściowa Prisoner Of Conscience, trwająca łącznie ponad 30 minut i niespełna 21 - minutowa Epitaph For A Mariner. Obie, w warstwie literackiej, mające odniesienia do osobistych wspomnień Filkinsa związanych z historią jego rodziny. W pierwszej z nich mamy na początku delikatną partię fletu, a po niej orientalnie brzmiącą sekwencję. Wchodząca później akustyczna gitara świetnie pasuje do towarzyszących jej wokalnych harmonii, które z kolei kontrastują z pojawiającym się mocnym gitarowym graniem. Z czasem usłyszymy nawet trochę latynoskich dźwięków i coś, czego zabraknąć nie mogło – ładnego, patetycznego popisu na gitarze. W podobny, wielobarwny sposób, zbudowana jest pięcioczęściowa Epitaph For A Mariner, rozpoczęta kościelnymi organami i wokalizą w wykonaniu córki Filkinsa, a zakończona nostalgicznym tematem na pianinie. Krótsze rzeczy też robią wrażenie, jak choćby agresywny początkowo The English Eccentric. W nim zapachnie nam muzyką Genesis z lat siedemdziesiątych a w pewnym momencie nawet Pendragonem. Pojawiający się w szóstej minucie temat jest wręcz kopią tego, znanego z Pendragonowego klasyka Queen Of Hearts.