ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Styx ─ Pieces Of Eight w serwisie ArtRock.pl

Styx — Pieces Of Eight

 
wydawnictwo: A&M Records 1978
 
1. Great White Hope (4:22)
2. I'm O.K. (5:41)
3. Sing for the Day (4:57)
4. The Message (1:08)
5. Lords of the Ring (4:33)
6. Blue Collar Man (Long Nights) (4:05)
7. Queen of Spades (5:38)
8. Renegade (4:13)
9. Pieces of Eight (4:44)
10. Aku-Aku (2:57)
 
Całkowity czas: 42:18
skład:
Dennis DeYoung - keyboards, vocals / Tommy Shaw - guitar, vocals / James Young - guitar, vocals / Chuck Panozzo - bass, vocals John Panozzo - drums, vocals / Ed Walsh – synthesizer programming
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,9
Arcydzieło.
,2

Łącznie 19, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
31.10.2011
(Recenzent)

Styx — Pieces Of Eight

Powiedziało się „A” to trzeba powiedzieć i „B”. W poprzedniej recenzji „The Grand Illusion” Styx „wywołałem do tablicy” następną w kolejności chicagowskiego kwartetu płytę „Pieces Of Eight”. Problemem była jednak ostateczna ocena w dziesięciopunktowej skali. Idealną byłaby 7,5, ale z sympatii do tego zespołu zaokrągliłem do 8-miu. Tak więc niech będzie...

Zasadnicza różnica pomiędzy „Pieces Of Eight”, a wspomnianym wyżej „The Grand Illusion” (poza większą dojrzałością kompozycyjną grupy) polega na śmielszym wykorzystaniu agresywniejszych zagrywek zarówno gitarowych („Great White Hope”, „Renegade” ,”Queen Of Spades”), jak i klawiszowych („Blue Collar Man”). Dzięki temu całość zyskała na ostrości, choć nie można zapominać, że pomimo tego panowie zachowali odpowiednie proporcje, nie tracąc przy tym ani liryzmu, ani (czasem niestety) banału. Zarówno piękne, jak i chwytliwe melodie również znalazły tutaj swoje miejsce.

Płytę otwiera „Great White Hope”. Mocna gitara, agresywny śpiew Jamesa Younga – jakby nie patrzeć mamy tutaj do czynienia z hard rockiem w najlepszym wydaniu. „I’m OK” jest chyba najdziwniejszym dla mnie utworem na płycie. Głównie dlatego, że zamiast pozostać sobą Styx próbuje w tym utworze za bardzo naśladować Yes; słychać to zarówno w otwierającej frazie gitarowej do złudzenia przypominającej brzmienie Steve’a Howe’a, jak i w klawiszowej solówce przywodzącej mi osobiście na myśl „Parallels” z Yesowego „Going For The One”. Oczywiście dorzucono tutaj także elementy stylu Styx, zwłaszcza w harmoniach wokalnych, ale taki mix, mam wrażenie, nie do końca do siebie pasuje. Trzeci w zestawie „Sing For The Day” Tommy’ego Shawa jest niestety najgorszyą kompozycją na krążku. Każdy fan rock progresywnego lubujący się w zawiłych konstrukcjach, a trawiący jako tako nawet te najbardziej przesłodzone elementy stylu Styx, może mieć problemy z przebrnięciem przez ten utwór. Kawałek jest koszmarny od samego początku klawiszowej zagrywki, poprzez zajeżdżającą banałem linię melodyczną i refren, po niby folkową partię mandoliny. Jakby na złość wytwórnia wybrała właśnie „Sing...”  na jeden z kolejnych singli promujących album. Na szczęście reakcja publiczności była podobnie wstrzemięźliwa jak niżej podpisanego. Piosenka ledwo sięgnęła pierwszej 40-tki list przebojów. Na szczęście później jest już tylko lepiej. Instrumentalny „The Message” jest preludium do zdecydowanie najlepszego na płycie “Lords Of The Ring”. Fajny zapadający w pamięć refren, rewelacyjne chórki, do tego trochę pompatyczne muzyczne tło, zwłaszcza w części środkowej utworu, i kilka fajnych przejść oraz zmian tempa. W niewiele ponad 4 minutach panowie stworzyli coś na kształt minisuity z wszystkimi progresywnymi atrybutami. Dalej jest ostrzej. W „Blue Collar Man” (21. miejsce na listach przebojów) Styx znów pokazują rockowego pazura; świetna partia Hammonda we wstępie, rozpędzony rytm i świetny śpiew Tommy’ego Shawa. „Queen Of Spades” trochę blednie przy poprzedniczce, szczególnie jeśli zaczyna się dość banalną linią melodyczną, ale na szczęście z każdą minutą utwór nabiera tempa i wyrazistości. „Renegade” z folkującym wokalem Shawa, marszowym tempem i chwytliwą melodią stał się kolejnym przebojem zespołu (16. miejsce za Oceanem) i żelaznym punktem koncertów kwartetu na następne lata. Na koniec mamy chwile wytchnienia; balladowy utwór tytułowy i instrumentalna miniatura „Aku-Aku” znów wyrównują proporcje i dla kogoś tęskniącego za bardziej melodyjnym i spokojniejszym Styxowym graniem będą łagodzącym balsamem.

Prosto, melodyjnie, z pewnym ambicjami, ale bez specjalnego kombinatorstwa, aczkolwiek  potrafiący również pokazać się z nieco drapieżniejszej strony. Taka jest właśnie płyta „Pieces Of Eight”. Po wielokrotnym przesłuchaniu muszę stwierdzić, że cenię ją jednak wyżej niż „The Grand Illusion”. Dlaczego? Niby z jednej strony ocenę powinienem zaniżyć przez obecność „Sing For The Day”. Nie ma co, jest to straszny kiks, jeden z takich, które należałoby wyeliminować jeszcze na etapie prób. Na szczęście „Lords Of The Ring” i kilka innych perełek zacierają niekorzystne wrażenie.
 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.