ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Styx ─ The Grand Illusion w serwisie ArtRock.pl

Styx — The Grand Illusion

 
wydawnictwo: A&M Records 1977
 
1. The Grand Illusion (4:36)
2. Fooling Yourself (The Angry Young Man) (5:29)
3. Superstars (3:59)
4. Come Sail Away (6:07)
5. Miss America (5:01)
6. Man in the Wilderness (5:49)
7. Castle Walls (6:00)
8. The Grand Finale (1:58)
 
Całkowity czas: 38:59
skład:
Tommy Shaw - acoustic, electric and 12-string guitars, vocals / Dennis DeYoung - keyboards, vocals, synthesizers / James Young - guitars, vocals / Chuck Panozzo - bass, vocals / John Panozzo - drums, percussion, vocals
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,4
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,0

Łącznie 11, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
01.09.2011
(Recenzent)

Styx — The Grand Illusion

Podobno na wielu wielbicieli rocka progresywnego muzyka Styx działa jak płachta na byka. Mówię „podobno”, gdyż u mnie nie wywołuje tak skrajnych odczuć. Co więcej, niektóre z ich albumów uważam za więcej niż przyzwoite. Nie będę też kreował się na eksperta twórczości zespołu, gdyż takowym nie jestem. Oczywiście znałem podstawową twórczość Styx, ograniczoną jednak jedynie do kilku składanek, a do zagłębienia się w kolejne albumy formacji popchnął mnie fakt zbieżności historii Styx i Yes a zwłaszcza fakt nieeleganckiego pozbycia się głównych wokalistów obu formacji. To co ze strony tzw. kolegów spotkało Jona Andersona przypomina żywcem sytuację z odejściem Dennisa DeYounga bez mała ponad dziesięć lat wcześniej. Jednak nie o tym miała być mowa...

Dlaczego wybrałem akurat „The Grand Illusion”, a nie wydany rok później wydający się pełniejszy (i momentami ostrzejszy) „Pieces Of Eight”? Może dlatego, że ten wydany w 1977 roku krążek był przełomowy w karierze grupy, pokrywając się trzykrotną platyną i wylansowując kolejne dwa hity: „Come Sail Away” oraz  „Fooling Yourself” (osiągają odpwiednio 8. i 29. miejsce na listach przebojów). Jednak nie o samą nośność zawartej na „The Grand Illusion” muzyki tutaj chodzi.  Prawda jest taka, że Styx można lubić albo nie, ale fakt pozostaje faktem, że muzykom nie można odmówić, ani talentów, ani znakomitego wykorzystania ciekawych pomysłów, ani również perfekcyjnego wykonania. Twórczość zespołu na pewno nie należy do najwybitniejszych w historii muzyki, ale umiejętne połączenie elementów rocka progresywnego, popu i rockowej ballady przy zastosowaniu pomysłowych elementów aranżacyjnych dało ciekawy efekt. Nie można wspomnieć o harmoniach wokalnych, może nie tak rozbudowanych jak w przypadku zespołu Jona Andersona, ale mimo tego chóralne falsety stały się jednym z bardziej charakterystycznych i ciekawszych elementów stylu grupy. Zresztą dzięki temu Styx dla mnie to, obok Yes i Uriah Heep, najbardziej „wokalny” zespół w historii rocka.

Po pierwszym przesłuchaniu płyty trudno zresztą wskazać najciekawszy fragment albumu z tego względu, że „The Grand Illusion” utrzymuje bardzo równy, wysoki poziom. Na pewno zapada w pamięć wspomniany wyżej, przebojowy „Come Sail Away”. Zaczynający się nieco wolno i spokojnie, wydawać by się mogło, że kiczowato i niemrawo, ale z czasem nabierając tempa i rozmachu, eksplodując znakomitym przejściem gitary i perkusji w połowie utworu. Fani rocka progresywnego na pewno zauważą karkołomnie klawiszowe pasaże otwierające utwór tytułowy. Zaznaczyć również należy, że prostsze z pozoru utwory dzięki ciekawej aranżacji stają się bogatsze. Na przykład taki „Man In The Wilderness” albo „Superstars”, które pomimo swojej prostoty nie mają nic z tandety “Babe”, „The Best Of Times” czy innych przesłodzonych utworów z późniejszych płyt Styxów.

Dla mnie jednak zdecydowanie najlepszym na płycie jest “Miss America”. Rzęsista gitara, mocny rytm i agresywny wokal oraz świetne chórki w refrenie sprawiły, że kawałek stał się zdecydowanie ostrzejszy od pozostałych, co zdecydowanie wyszło zespołowi na dobre (utwór zdaje się być pewną zapowiedzią wydanej w roku następnym płyty „Pieces Of Eight”), ale mimo wszystko wciąż utrzymany w koncepcji brzmieniowej całości płyty.

Są takie zespoły w historii rock progresywnego, które nie były (albo nawet nie aspirowały do takowych) specjalnie wybitne. Miały jednak jakiś pomysł na muzykę i potrafiły ten pomysł zrealizować. Styx jest jednym z nich. Zresztą czasem umiejętnie zaaranżowany prosty prog-rock z pewnymi nawet popowymi inklinacjami brzmi ciekawiej, niż męczące pseudo-ambitne „połamańce-naparzańce” bez ładu i składu spod znaku tzw. heavy-progressive.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.