ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Inner Missing  ─ The Age of Silence w serwisie ArtRock.pl

Inner Missing — The Age of Silence

 
wydawnictwo: Darknagar 2010
 
1. Intro [02:41]
2. Coldness [05:46]
3. My Sickened Hope [07:08]
4. Euphoria [05:02]
5. For Your Light [06:06]
6. The Essence Of Pain [05:27]
7. Raze From Remembrance [07:25]
8. Outro [01:33]
 
Całkowity czas: 41:08
skład:
Sigmund - vocals, guitar / Vitaliy – guitar / Lys – keyboards / Bjorn – bass / RF - drums
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
18.05.2011
(Recenzent)

Inner Missing — The Age of Silence

Miałem okazję doświadczyć wielu muzycznych projektów balansujących na granicy doom metalu. Zawsze fascynowały mnie nazwy takich formacji, które idealnie oddają tematykę tekstów poruszanych w utworach. Zatem można tam dostrzec smutek, cierpienie, zmęczenie życiem, rozpacz, czy też samotność. A skoro już mowa o samotności to myślałem, że pula synonimów tego słowa już dawno się wyczerpała. Tak było dopóki nie polecono mi Inner Missing.

Wspomniana formacja pochodzi z Rosji, gdzie miała okazję zaistnieć w roku 2008 jako dwuosobowy projekt Odium. W tym okrojonym składzie powstały pierwsze nagrania późniejszego Inner Missing, wydane jako instrumentalne demo Decay. Później już w pełnym składzie i pod nowym szyldem zespół wydał dwie epki i jeden longplay: The Age of Silence, a jednym z największych sukcesów jaki mają na swoim koncie muzycy z mroźnej Rosji, to możliwość gry na jednej scenie z Katatonią podczas trasy Szwedów po Europie Wschodniej. Przechodząc do meritum, czyli Wieku Milczenia…

Nie jestem pewien, czy udało mi się dokonać interpretacji obrazu, który przywitał mnie przy wzięciu płyty do ręki. To co możemy dostrzec to przede wszystkim mgła, śnieg i wyrastające nie-wiadomo-skąd stare, drewniane i zachęcająco uchylone drzwi. Jeszcze przed przesłuchaniem można było założyć, że zbyt optymistycznie to nie będzie. Tylko czy to źle? Bynajmniej… Na początek klasyczne Intro: delikatne, stonowane, zwiastujące pewną dozę melancholii. Płynnie przechodzimy do dobrze nam znanego, nie tylko z powodu aury chłodu i utworu Coldness, rozpoczynającego się od słów:

..silence falls
through the coldest of the nights
it covers (the) earth
with the mist of winter
i am gone...

Specyficzny, lekko wycofany wokal, powtarzające się, ale nienużące motywy gitarowe, niezbyt szybkie tempo i dziwnie brzmiąca perkusja. My sickened hope, czyli pierwszy kontakt z czystym, grobowym (grobowym?) wokalem. Coś co początkowo niebywale mnie drażniło, a ostatecznie zadecydowało o wyryciu się w pamięci nazwy tego kawałka. Zmienny rytm, zmienne wokale, snująca się melodia i całkiem dobry tekst. W nawiązaniu do Odium pojawił się też kawałek instrumentalny. Euphoria. Bardzo ciekawa pozycja. Jednak to For Your Light jest moim zdecydowany faworytem. Znajduję w nim całą esencję Inner Missing i muzyki doomowej: trochę czystych wokali (znowu ten grobowy motyw), wolnej, sączącej się melodii, momentów przyspieszenia. Jest tam smutek, mała, prywatna tragedia, jest tam też szczerość. No i pięknie, czy raczej tragicznie!

...In my sickened soul
the seed of pain arise.
i fade into the dusk
through the hollow skies...

Jakby klimatu wciąż było za mało to na deser dostajemy Esencję bólu (The Essence of Pain), czyli kolejny kawałek trzymający poziom, kolejny który wciąga i kolejny, który pogrąża. Dalej pozostaje nam już tylko, bardziej progresywny Raze From Remembrance z klawiszami klimatycznie zapoznającymi nas z kolejną historią zbolałej duszy. Na zakończenie domknięcie kompozycji klamrowej, czyli klasyczne, wyciszające outro.

Spodziewałem się smutku, samotności, bólu i cierpienia, czyli tego czym doom stoi. Nie miałem okazji poczuć się zawiedziony. Oczywiście jest wiele elementów, chociażby technicznych, które zespół może, a nawet powinien poprawić. Tylko, co z tego? Nagrali godny uwagi debiut. Debiut, który można poczuć i można zrozumieć. Czego chcieć więcej? Perfekcji? A te okładkowe, zapraszające drzwi dają nam możliwość wyboru. Możemy zostać na zewnątrz i nie poczuć emocji, które niesie krążek albo wejść…i może już nigdy nie zobaczyć światła słonecznego.
 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.