W roku 1988, po szesnastu latach milczenia Syda Barretta, EMI zrobiła fanom Szalonego Diamentu miłą niespodziankę. Wydano mianowicie składankowy album „Opel”, zawierający zestaw nie wydanych wcześniej utworów Syda z lat 1968-1970.
Część utworów to kompozycje, dla których na dwóch solowych albumach Syda zabrakło miejsca. Intrygująco wypada dość długi utwór tytułowy, pochodzący z sesji do „The Madcap Laughs”, jeszcze pod pieczą Malcolma Jonesa: ma on swoją dramaturgię, nie nuży, wykonany jest dobrze, bez żadnych wpadek – jest znacznie lepszy niż wiele utworów, które na „Madcap” trafiły, potwierdzając tezę o mocno zmanipulowanym repertuarze tamtego albumu. Podobnie „Swan Lee (Silas Lang)”: ukończony, z dodanymi organami, z typową dla Syda grą na gitarze elektrycznej, z pogłosami, ze slide’ami, transowy, intrygujący. Zresztą to utwór jeszcze z roku 1968, nagrany z Peterem Jennerem jako producentem, w rok później dokończony przez Jonesa. Również z roku 1968 pochodzi intrygujący utwór instrumentalny „Lanky (Part One)”, kojarzący się nieco z „Interstellar Overdrive”. Są też utwory pochodzące z połowy 1970, z sesji do drugiej płyty Syda. Na album „Barrett” nie trafił całkiem interesujący „Dolly Rocker”, nie trafiła też intrygująca rymowanka „Word Song” czy melodyjna, przyjemna piosenka „Milky Way”, zabrakło miejsca dla nawiedzonego „Birdie Hop” czy nieco chaotycznego, ale całkiem udanego „Let’s Split”.
Sporo utworów to dema albo inne podejścia do znanych już utworów: całkiem udane, jedno z pierwszych podejść do znanego z debiutu „Clowns And Jugglers (Octopus)”, ciut inna wersja „Golden Hair” (też udana) i „Dark Globe” – tu jako „Wouldn’t You Miss Me (Dark Globe)” – co dość wymowne, lepsza od wersji, która na debiut trafiła; są też wczesne dema „Rats” i „Wined And Dined” z drugiego albumu. A podstawową część płyty zamyka intrygujące, instrumentalne opracowanie „Golden Hair”. W wersji CD czeka dodatkowo jeszcze szereg odrzuconych podejść do znanych utworów. Wyróżnia się chwilami melorecytowane, odjechane podejście nr 3 do „It Is Obvious” i instrumentalne „Late Night”.
Interesująca płyta. Odrzucone z regularnych płyt Barretta kompozycje nie są bynajmniej jakimiś pozycjami wyłącznie ciekawostkowymi: są to ciekawe, udane piosenki, niejednokrotnie równie dobre (czy nawet lepsze) od tych, które na albumy Syda trafiły. Mniej interesująco wypadają alternatywne wersje znanych już kompozycji, chociaż ładnie pokazują, że Syd nigdy nie grał jednego utworu dwa razy tak samo. I tylko szkoda, że zabrakło nagrań z sesji dla Radio One, zabrakło jeszcze kilku ciekawostek zachomiczonych w archiwach. Część z nich ukazała się później na składankach, z których bardziej polecam wydaną w zeszłym roku „An Introduction To Syd Barrett”, obok znanych nagrań (w tym nagranych pod szyldem Pink Floyd) zawierającą „Bob Dylan’s Blues” i odjechany utwór instrumentalny „Ramadhan”.