Tak źle z tym albumem nie jest. Owszem - zgrabnie przygotowane piosenki - nie za długie ale zagrane z pieczołowitością nie ustępującą klasyce AOR - Styx, Asia czy innym przedstawicielom lżejszej odmiany na granicy proga i popu w stylu Mr Mister etc. Czy ciężko jest wymienić utwory? Mnie jako wielbicielowi profesjonalnie przygotowanej muzyki, która może nie grzeszy oryginalnością ale jednak broni się wykonaniem, nie trzeba było długo namawiać na ten album. I mamy tutaj to, co czego można spodziewać się po amerykańskich i kanadyjskich przedstawicielach AOR, nie brak potencjalnych hitów, utwory zagrane ze smaczkiem - czasem tym samym, który towarzyszył płytom Camel z lat 80-tych ... ale jednak w sumie nic nowego album do muzyki nie wnosi. Za to miło się słucha.