Guy LeBlanc to klawiszowiec i czołowa postać grupy Nathan Mahl, której płyta A Clever Use Of Shadows szalenie mi się podobała i zaliczam ją do najciekawszych wydawnictw minionego roku. Bardzo byłem ciekawy, co LeBlanc pokaże na swojej solowej płycie. Do jej nagrania zaprosił trzech gitarzystów, z których zdecydowanie najwięcej gra najbardziej znany Scott McGill: poprzednio gitarzysta Finneus Gauge, obecnie prowadzący własny zespół "Hand Farm". Jest też obecny saksofon, całą resztę (klawisze, sekcja rytmiczna, wokale) "załatwił" Guy.
Subversia to album koncepcyjny i opowiada o muzycznej podróży i odkrywaniu nowych muzycznych lądów, zainspirowana przez własne doświadczenia LeBlanca. Muzyka nie odbiega za daleko od dokonań Nathan Mahl - słychać, że LeBlanc najlepiej czuje się terenie gęstego, skomplikowanego melodycznie jazz-rocka. W tym stylu utrzymane są pierwsze dwa utwory: The First Lie i Joyride. Dalej następuje pewna odmiana: A Question Of Authority oparty jest na delikatnym podkładzie gitarowym, na tle którego następują solowe partie gitary, klawiszy i wreszcie saksofonu. Bardzo udane sekwencje akordów i niezwykła lekkość tego nagrania powodują, że jest to mój ulubiony fragment płyty. The Cold Truth to trochę dziwny przerywnik - bardzo tajemnicze dźwięki wygenerowane przez klawisze i naturę przypominają muzykę do filmu przyrodniczego - zapewne oddają one ponury wiat pozbawiony muzyki, występujący w opowieści LeBlanca. Dalej jest relatywnie prosty, energetyczny kawałek The Trial, prowadzący do najdłuższego nagrania tytułowego. Na nim LeBlanc wraca do swojego zakręconego stylu, który Amerykanie określają też "progressive fusion". Muszę przyznać, że półgodzinna dawka niełatwych, połamanych melodii trochę mnie męczy. Miejscami ta podróż potrafi wciągnąć, ale nie wszystkie momenty są tu godne uwagi. Podobnie, jak w ostatnim Home, melodie nie zawsze są najlepszej jakości. W porównaniu do A Clever Use Of Shadows najbardziej odczuwalny jest brak dobrej sekcji rytmicznej. Perkusja jest, jak mi się wydaje, zaprogramowana na komputerze, i w połączeniu z mało widocznym basem brzmi sztywno i ozięble. Przez to muzyce trochę brakuje duszy. Nie pomaga w tym bardzo techniczna gra McGilla na gitarze, który ma swoje momenty, ale czasami przyprawia o ból zębów.
Mimo wszelkich niedoskonałoci, Subversia to dobra płyta, i Ci, którym przypadły do gustu nagrania Nathan Mahl, posłuchają jej z przyjemnością. LeBlanc to świetny klawiszowiec i pełen wyobraźni kompozytor, ale tym razem zabrakło u jego boku właściwych partnerów.