ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Adagio ─ Underworld w serwisie ArtRock.pl

Adagio — Underworld

 
wydawnictwo: Avalon Records 2003
 
1.Next Profundis (7:39)/ 2.Introïtus
Solvet Saeclum In Favilla (8:14)/ 3.Chosen (7:52)
4.From My Sleep…. To Someone Else (6:37)/ 5.Underworld (13:25)
6.Promises (5:03)
7.The Mirror Stage (6:31)/ 8.Niflheim (8:09)/ 9.Missa Aeterna (bonus track)
 
Całkowity czas: 63:30
skład:
Stephen Forte - git / David Readman - voc / Franck Hermanny - bas / Kevin Codfert - key / Dirk Bruinberg - dr
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,7
Arcydzieło.
,11

Łącznie 25, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
26.12.2003
(Recenzent)

Adagio — Underworld

Kiedy ponad dwa lata temu recenzowałem album Sanctus Ignis byłem święcie przekonany, iż mam do czynienia z jednorazowym projektem i nazwa Adagio nie zagości więcej na łamach Caladana. Zresztą w tym czasie wydawnictw spod znaku „uprogresywnionego” neo-klasycznego metalu było wiele.........lepszych lub gorszych. Sanctus Ignis należało raczej do pierwszej grupy. Znakomita większość recenzentów okrzyknęła Adagio dość zgrabnym klonem Symphony X do czego i ja się przychyliłem. Płytkę po parudziesięciu przesłuchaniach umieściłem w archiwum wracając do niej baaardzo sporadycznie. Przyznam się szczerze, że czasami zastanawiałem się co by było gdyby Adagio nie było projektem, w którą stronę podążyłby zespół.... Były trzy możliwości: porzucenie progresywnych ambicji i brnięcie w nurcie stricto neo-klasycznym, totalne przekwalifikowanie się oraz co wydawało się najmniej prawdopodobne - znaczne uprogresywnienie muzyki. Najpewniejszą była opcja nr 1 gdyż kapel romansujących z progiem jest co nie miara. Flirt jest krótki i po oślepieniu „mamoną” muzycy zwracają się ku muzyce prostszej. Przykładem niech będzie choćby Richard Andersson, obsługujący na Sanctus Ignic klawisze. Po rzeczonej Sanctus Ignis oraz po świetnym projekciku Time Requiem rzucił się w odmęty neoklasycznej komercji w postaci Space Odyssey. Ostatecznie przestałem sobie zawracać głowę przemyśleniami nie licząc na pojawienie się kolejnego krążka firmowanego nazwą Adagio.

Na początku tego roku podczas obowiązkowej internetowej prasówki natrafiłem na zapowiedź Underworld. Cóż, pomyślałem, a jednak...uparty ten Forte (gitarzysta, kreator Adagio) – zapewne chce odciąć jeszcze parę kuponików od Sanctus Ignis. Byłem święcie przekonany, że będziemy mieli do czynienia w najlepszym razie z kopią debiutu. Zaniepokoiła mnie odrobinkę nieobecność na liście płac bądź co bądź utytułowanego pana Anderssona , którego przy parapeciku zastąpił młodziutki Kevin Codfert. Gdzieś w okolicach sierpnia płyta trafiła w me ręce i to w postaci wersji japońskiej z bonusowym Missa Aeterna. Ze stoickim spokojem krążek umieściłem w odtwarzaczu naciskając „play”. Pierwsze takty Next Profundis spowodowały natychmiastowy SIAD na przysłowiowych czterech literach:-).

Otóż proszę szanownych Czytelników Adagio wybrało najmniej „popularną” opcję. Underworld bije na głowę Sanctus Ignic i to pod kaaaaażdym względem. Realizacyjnym, kompozycyjnym, aranżacyjnym i.......progresywnym. Zespół skręcił w zawiłą uliczkę ambitnego grania opartego na połączeniu muzyki klasycznej (przez duże „K”, inspirowanej spuścizną Mozarta, Pendereckiego, Lutosławskiego i Bartoka), technicznych, odrobinkę free-jazzowych zawiłości opartych na mnogości łamańców i co rusz pojawiających się nowych tematów oraz progmetalu w jego zacnej formie znanego z płyt Dream Theater i Symphony X. Chciałbym podkreślić ostatnią nazwę gdyż jednak, mimo poważnych zmian, cały czas Adagio może być porównywane z osławionymi amerykanami. Szczególnie z wibracjami jakie towarzyszyły piątej płycie Symphony X (wg. niektórych najlepszej). Jednak Adagio okazało się bardziej „papieskie od papieża”. Rozmach symfoniczny (orkiestracje), z jakim skomponowano Underworld dalece przewyższa wysiłki Symphony X na znakomitej V. Mało tego. Stephan Forte zdaje się być lepszą kopią Mr.Romeo – jakby uczeń przerósł mistrza. Dokładając jeszcze oszałamiające partie wokalne w wykonaniu Chóru Liońskiego, dość mroczną atmosferę (jakby z kolejnej części horroru Omen) w warstwie muzyki i liryk oraz wielce kontrastujące fragmenty.......quasi-black metalowe w stylu Dimmu Borgir, w których obdarzony „Allenowym” głosem David Readman potrafi nieźle ryknąć otrzymamy obraz Underworld – OBRAZ (nie bójmy się użyć tego słowa) ZACHWYCAJĄCY ! Słuchając tej płyty uczestniczymy w spektaklu, dramatycznej potyczce, jesteśmy świadkami narracji wyimaginowanego filmu lub przedstawienia teatralnego. Na płycie NIE MA słabych momentów. Jest arcyrówna i przemyślana. Nawet bonusowy Missa Aeterna nie sprawia wrażenia „wypełniacza”. Moimi ulubionymi utworami są tytułowy Underworld oraz znakomity The Mirror Stage z genialną linią melodyczną na trwale zapadającą w pamięć. Cieszę się, że już nie ma płyt analogowych gdyż mój krążek Underworld już dawno byłby zdarty:-).

Doprawdy nie przypuszczałem, że Adagio powróci i to w takim stylu. Na naszych oczach pojawił się gigant, który niepostrzeżenie i zaskakująco wyrósł z tłumu progresywno-neoklasycznych karłów. Płytę polecam z całego serca zaznaczając, iż jest to jedna z najlepszych pozycji jakie ukazały się w mijającym 2003 roku..... tym razem album Adagio tak szybko nie trafi do archiwum:-)

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.