ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Physical Love ─ S.O.S. Kosmos w serwisie ArtRock.pl

Physical Love — S.O.S. Kosmos

 
wydawnictwo: BMG 2002
 
1. Airport
2. Keep Inside
3. Tea Time
4. Ahead
5. Land Of The Tarts
6. Wide Awake
7. Too Young
8. Dayfall
9. Sunny Day
10. In The Light
 
Całkowity czas: 44:37
skład:
Daniel Bloom – vocal, analog synthesisers, drums, guitar/ Casc (Jacek Borcuch) – vocals, guitar/ Głos (Jacek Drzycimski) – keyboards
Guests:
Tomasz Bednarz – guitar on tracks: 1,5,7,8/ Tomasz Żur – guitar solo on tracks: 2,5/ Agata Collin – vocal on track 4

All tracks composed by Daniel Bloom, except track 3 – composed by Bloom /Smolik; Produced & mixed by Daniel Bloom
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,2
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 2, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 8 Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
17.10.2010
(Recenzent)

Physical Love — S.O.S. Kosmos

Obecnie Przemysław Bluszcz jako podoficer gestapo Rappke znęca się nad dzielnymi AK-owcami w serialu „Czas Honoru”, ale kiedyś grał komisarza Grosza w bardzo dobrym serialu kryminalnym – „Mrok”. Mało przemocy, specyficzne poczucie humoru, klimat lekkiego pastiszu. I co najważniejsze – zagadka kryminalna w starym stylu. Jak w “Kobrach” sprzed trzydziestu lat. Nie tak jak teraz, że w tzw. “kryminałach” wszystko od początku jest jasne, a jedyną zagadką pozostaje sposób, w jaki zostanie zabity czarny charakter. Inną ciekawą cechą tego serialu jest to, że najlepiej oglądało się go bez kolorów, czarno-biały. Odkryłem to dość przypadkowo. Zwykle oglądałem to na dyżurze, a telewizor w moim pokoju Jedynkę odbierał bez kolorów. I taka opcja była dla mnie bardziej atrakcyjna, nawet jak się odbiór poprawił. Niestety serialu już nie ma. A szkoda.

Serial i płyta “S.O.S. Kosmos” mają ze sobą tyle wspólnego, że reżyserem serialu jest Jacek Borcuch, a muzykę do niego napisał David Bloom. Czyli 2/3 Physical Love.

Polska scena electro-dance, czy jak by to tam zwał, nie jest mi najlepiej znana. Nawet Smolika znam pobieżnie, a wypadałoby lepiej. Nie pamiętam nawet kto mnie napuścił na tą płytę. Chodziła za mną jakiś czas, ale na tyle skutecznie, że już się znajduje na mojej półeczce i kurzem nie zarasta. Za długo słuchałem Romantyków Muzyki Rockowej, żebym nie “łyknął” ciekawych melodii w elektronicznym sosie. Dlatego “S.O.S. Kosmos” będę rozpatrywał w kontekście właśnie tamtej audycji. Bo można na to i tak patrzeć. Na przykład Kraftwerk i Visage - ikony takiej muzyki i wydaje się, że ich dziedzictwo będzie trwało wiecznie. Przynajmniej tak długo, jak ludziska będą się chcieli pogibać przy czymś ambitniejszym. “Ahaed” przypomina “Fade to Grey” z debiutanckiego albumu Visage, a fragmenty zaśpiewane po francusku chyba potwierdzają, że jest to podobieństwo zamierzone. Ale nieco „rozmazane” brzmienie, wycofany, nonszalancki wokal nadają tej muzyce nieco psychodeliczny posmak. Jak na przykład na „The Isness” Amorphous Androgynous - tyle, ze te płyty wydane zostały mniej więcej w tym samym czasie. To może Moby i „Play”, są tam fragmenty o podobnym klimacie.

Miarą wartości takiej płyty są przede wszystkim piosenki – no bo jeśli pop, no to co ma być innego. Ważne, żeby skomponować coś, co zapadnie ludożerce w pamięć. Takich potencjalnych singli by się trochę na „S.O.S. Kosmos” kilka na pewno by się znalazło – przede wszystkim „Ahaed” i „Too Young”. Jest też kilka innych kilka innych, bardzo dobrych piosenek, tak szczerze mówiąc pozostała reszta, które na przebój już mniej się nadają, bo są na przykład zbyt nastrojowe, albo zbyt ambitne, ale cały czas są bardzo dobre.

Własny egzemplarz tego krążka mam już pewnie z sześć, siedem lat, słucham tej muzyki regularnie i jest to jedna z moich ulubionych płyt popowych nagranych w tym stuleciu.
 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
Mgławica Kalifornia - IC1499 by Naczelny
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.