Słyszeliście solowe albumy Roba Johnsona z Ohio ? Ja też nie, ale to nie szkodzi (jeżeli ktoś na powyższe pytanie odpowiedział twierdząco to jest proszony, by z czytaniem niniejszej recki dał sobie spokój, albowiem nie jestem godny rozwiązać mu rzemyków w sandałach). Otóż ówże gitarzysta zdecydował się w 1997 roku na założenie zespołu, w którym pojawił się między innymi Corey Brown - frontman formacji Psycho Drama. Składu podówczas dopełniali: Joseph Glean (klawisze), John Homan (bębny) oraz Kevin Chown (bas) - dawno temu członek Artension. Jak się zapewne domyślacie panowie owi nagrali i wydali w 1998 roku swój debiut - Chaos To Control.
Ponieważ na dniach, nakładem szacownej stajni InsideOut ma się ukazać kolejna płytka sygnowana nazwą Magnitude 9, zatytułowana Reality In Focus, pozwolę sobie na kilka uwag odnośnie granej przez ten band muzyki. Tak trochę na wyrost to można powiedzieć, że mamy tu do czynienia z progmetalem. No bo wystarczy posłuchać fragmentów śpiewanych - barwa głosu wokalisty wespół z podkładem instrumentalnym jako żywo kojarzy mi się z Thresholdem bez Damiana Wilsona - te same surowe, heavy - metalowe riffy, te same łagodzące brzmienie partie klawiszy i podobna swoboda w wynajdowaniu zgrabnych, łatwo wpadających w ucho melodii. Niemniej na tym się nie kończy i to z dwóch powodów. Po pierwsze Magnitude gra znacznie bardziej technicznie i wirtuozersko niż Threshold. Prym wiedzie - a jakże - Rob Johnson ze swoją gitarą (praktycznie w każdym kawałku napotykamy świetną solówkę - a jest to inne podejście do tematu niż krzycząca gitara Grooma), jednak wielkie chwile przeżywa zarówno klawiszowiec jak i sekcja rytmiczna. Często wyraźnie słychać nawiązania do Dream Theataer czy Shadow Gallery (zwłaszca End Of Time), a jeszcze bardziej - Symphony X - te naprzemienne popisy gitarowo - syntezatorowe (np. Keeper Of Your Soul, Writings). Po drugie ten prog jawi mi się jakiś takiś nie do końca wyartykułowany - z krążka momentami najwyraźniej wieje zgrabnym, nowoczesnym powerem (np. Voices czy Secrets Within)... A może nawet lepiej powiedzieć, iż jest to po prostu mieszanka proga z powerem ? Coż - w zakresie raczej krótkich form jakie napotykamy na Chaos To Control różnica pomiędzy tymi gatunkami jest nieco trudna do uchwycenia i czasami o takich, a nie innych intencjach zespołu mogą świadczyć szczególiki w rodzaju doskonałego przejścia pomiędzy Another World i Don't Say. Tytułem podsumowania pragnę zaznaczyć jedno: trochę ostatnio psioczyłem na techniczny progmetal, jednak debiut Magnitude 9 najzwyczajniej mi się podoba. Może sprawia to ta solidna domieszka powera - trącąca nutką sentymentalizmu, a może po prostu jestem już przypadkiem uzależnionym i wszelkie rozpaczliwe wierzganie na wiele się nie zda. A tymczasem na nowej płycie chłopcy zapowiedzieli cover jednego z moich ukochanych kawałków w dorobku Iron Maiden - Flight Of Icarus z albumu Piece Of Mind. Czekam z niecierpliwością...