ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Mercury, Freddie ─ Mr. Bad Guy w serwisie ArtRock.pl

Mercury, Freddie — Mr. Bad Guy

 
wydawnictwo: Parlophone 1985
dystrybucja: EMI Music Poland
 
1. Let's Turn It On (Mercury) [03:42]
2. Made In Heaven (Mercury) [04:05]
3. I Was Born To Love You (Mercury) [03:38]
4. Foolin' Around (Mercury) [03:29]
5. Your Kind Of Lover (Mercury) [03:32]
6. Mr. Bad Guy (Mercury) [04:09]
7. Man Made Paradise (Mercury) [04:08]
8. There Must Be More To Life Than This (Mercury) [03:00]
9. Living On My Own (Mercury) [03:23]
10. My Love Is Dangerous (Mercury) [03:42]
11. Love Me Like There's No Tomorrow (Mercury) [03:46]
 
Całkowity czas: 40:49
skład:
Freddie Mercury – Vocals, Piano, Synthesizer; Fred Mandel – Additional Piano, Synthesizer, Guitar; Paul Vincent – Lead Guitar; Curt Cress – Drums; Stephan Wissnet – Bass Guitar, Fairlight CMI, Drum Programmes; Jo Burt – Fretless Bass; Mack - Fairlight CMI, Drum Programmes
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,4
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,5
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,6
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,7

Łącznie 27, ocena: Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
23.07.2010
(Recenzent)

Mercury, Freddie — Mr. Bad Guy

Ćwiara minęłą! Tym razem ćwiara wakacyjna, czyli coś lżejszego.

Freddie Mercury karierę solową zaczął jeszcze w latach 70. – od singla sygnowanego Larry Lurex. Gdy jego dwaj kompani z zespołu – Brian i Roger – wydali w latach 80. płyty solowe, postanowił pójść ich śladem, wykorzystując przerwę w działalności Queen. „Mr. Bad Guy” ukazał się wiosną roku 1985.

Jest to album najbliższy płycie „Hot Space”, nasycony typową dla lat 80. elektroniką, zdecydowanie popowy, chwilami wręcz dyskotekowy. Oczywiście – jak przystało na Mercury’ego – jest to pop w najwyższym gatunku, bogaty, wyszukany, a przede wszystkim – fantastycznie wykonany. Takie jest choćby „Let’s Turn It On”, “Living On My Own” czy „I Was Born To Love You”. Świetna wokalna dyspozycja Freddiego wynosi te niezłe piosenki na wyżyny. W niektórych przypadkach te znakomite interpretacje ratują piosenki przeciętne: „Foolin’ Around” czy „Man Made Paradise” (piosenka, która pierwotnie miała wieńczyć „The Works”). Trochę na zasadzie niespodzianki, “My Love Is Dangerous” to z kolei reggae. Czy raczej pop-reggae. A w utworze tytułowym Freddie – po raz pierwszy - skorzystał z orkiestry.

Do tego – jak na płytę Freddiego przystało – porcja znakomitych ballad. Refleksyjne „Made In Heaven” – wtedy jeszcze odnoszące się do dopiero co zakończonego związku. „There Must Be More To Life Than This” (kiedyś to miał być duet z Michaelem Jacksonem). “Your Kind Of Lover” I finałowe “Love Me Like There’s No Tomorrow”.

W dziesięć lat po wydaniu tej płyty Brian, Roger i John wzięli na warsztat podstawowe ślady „Made In Heaven” i „I Was Born To Love You” i po dograniu swoich partii i zmianie aranżacji zamieścili je na ostatniej płycie Queen – „Made In Heaven” właśnie, gdzie zabrzmiały – w kontekście całej płyty – zupełnie inaczej, dramatycznie, przejmująco. Tutaj brzmią jeszcze – jak cały album – beztrosko, ciepło.

Idealna płyta na lato.

 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.