ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Turilli, Luca ─ Prophet Of The Last Eclipse w serwisie ArtRock.pl

Turilli, Luca — Prophet Of The Last Eclipse

 
wydawnictwo: Limb Music Products 2002
 
1. Aenigma - 1:57
2. War of The Universe - 4:17 3. Rider Of The Astral Fire - 5:11
4. Zaephyr Skies` Theme - 3:19
5. The Age Of Mystic Ice 4:53
6. Prince Of The Starlight - 5:13
7. Timeless Oceans - 4:18
8. Demonheart - 5:08
9. New Century`s Tarantella - 5:15
10. Prophet Of The Last Eclipse - 11:48
 
Całkowity czas: 51:19
skład:
All music, songs, lyrics and vocal lines composed by Luca Turilli / Orchestral arrangements by Luca Turilli / Additional arrangements by Miro / All rhythm guitar parts on this album composed by Luca Turilli and played by Robert Hunecke-Rizzo / Special guests: - Choir of The Apocalypse - Amanda Somerville, Bridget Fogle, Previn Moore, Tim Augenthaler, Markus Müller-Schmidt, Anja Krug - Voices of the Last Eclipse - Susanna Möhle, Annie, Cristina, Nadine Voigt, Natalie Bohrmann, Vera Sutte - New Galaxy Choirs - Cinzia Rizzo, Robert Hunecke-Rizzo, Miro, Amanda Somerville, Herbie Langhans, Riccardo Rizzo, Hector Older, Frank Ernst, Mark Van Oorst, Lukas Bormann / - Children Choir of the Starless Empire - Thomas Stran, Jan Svennsson, Luca Weiser / - Holy Voices Amanda Somerville and Rannveig Sif Sigurdardottir / - String Quintett Hamburg - 1st Violin by Corinna Schalk 2nd Violin by Frank Krause Viola by Ursula Weinberg Cello by Theo Jahn Contrabass by Franziska Schaper / Timpanis and Cymbals by Thilo Förster
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,4

Łącznie 7, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
09.12.2002
(Recenzent)

Turilli, Luca — Prophet Of The Last Eclipse

Ponieważ to moja jubileuszowa recka na stronach Caladana pozwoliłem sobie na tekst potraktowany z dużym przymrużeniem oka. Proszę się nie obrażać za jakiekolwiek stwierdzenia - ja się dobrze bawiłem pisząc te bzdety, mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy z Was również uśmiechną się z sympatią tudzież stosowną wyrozumiałością.

- Trzymaj go niezauważonym, trzymaj go w ukryciu - zdążyłem jeszcze rzucić przed spięciem rumaka. Nadzieja była tak wątła, ale wciąż istniała. Pozostawiłem ją za sobą.
Studio nagraniowe Luci spotężniało przede mną niczym mityczna wieża babel. Niezliczonymi, rzekłbyś schodami, podążał w dół mój Mistrz.
- Dym zasnuł Górę Progresywnego Przeznaczenia, godzina jest późna, zaś mój oddany fan i przyjaciel przybywa zasięgnąć mej rady. Witaj Dobasie.
- Luca - spuściłem oczy ze stosownym szacunkiem.
- Czyż nie po to przybyłeś stary przyjacielu?
- Tak jest Mistrzu i głowo naszego Zakonu speed-metalowego progowego disco.
- Disco? - zdumiał się - czyż mentolowe Marlbora tudzież Warka Strong nie uczyniły twej wrażliwości stępioną?
- Wrażliwości? Dawno już utraciłem pierwotną wrażliwość, o ile kiedykolwiek ją miałem.
- Też tak myślę. Zapraszam do wieży. Usłyszysz moje nowe dzieło. Rodzi się nowa siła.

W komnacie wysoko ponad ziemią, sącząc wino z ozdobnego kielicha, wsłuchiwałem się w nowo powstały koncept. Luca odziany w biel siedział obok sterując aparaturą hi-fi. Słuchałem, a cień Czarnego Władcy Regresywności potężniał w moim sercu.
- Zmieniłeś brzmienie klawiszy - stwierdziłem - są znacznie agresywniejsze niż dotychczas, pojawia coś na kształt akordeonu - ale to wciąż za mało.
- Cóż Ty możesz wiedzieć - odparł - Władca Regresywności nie przybrał jeszcze fizycznej postaci, ale to do niego należy świat muzyki. To Oko przenikające brzmienie każdego instrumentu, każdego zamysłu, każdego konceptu. Stworzył wielką armię, Dziewięciu już dawno przekroczyło Bramę Wydawnictw Progresywnych.
Ogarnęło mnie przerażenie.
- Threshold - ciągnął dalej - Vanden Plas, Spock's Beard, Arjen, The Flower Kings, Pain Of Salvation, Dream Theater, Camel a nawet Porcupine Tree. Wszystkimi nimi steruje wszechpotężne i wszechwiedzące Oko - bez źrenic, otoczone płomieniami szaleństwa, samo w sobie gorejące niczym niewyobrażalna pochodnia. Przyciąga ku sobie wszelką muzyczną statyczność, wszelką wygodę, wszelki brak pomysłów na coś nowego, już niedługo okryje świat drugą falą ciemności pośród której goreć będzie niczym krzew ognisty w morzu mroku. Zaś w morzu będzie tylko płacz i zgrzytanie zębów.
- Władca Regresywności - jęknąłem - skąd tak dokładnie wiesz jak wygląda?
Uśmiechnął się z zadumaną złowieszczością.
- Widziałem go.
Przebiegłem do pomieszczenia obok.
- Luca - zerwałem zasłonę z monitora - master eftep to niebezpieczne narzędzie. Ukazuje albumy, których jeszcze oficjalnie nie wydano.
- Czemu niebezpieczne? Czemu nie możemy go używać?
- Nie wiemy kto nam je podsuwa i dlaczego to robi zatruwając nasze nadzieje. Nie wszystkie master eftepy są kontrolowane.
Zakrywając znów monitor poczułem to - mentalny wstrząs i wizję Oka.
- Jest już później niż myślisz - warknął Luca - Dziewięciu krąży po świecie. Ich fani odnajdą tego co niesie wątły promyk progresywności, odnajdą i zdławią światełko w zarodku.
- Budka Suflera - szepnąłem zamierzając natychmiast opuścić to przerażające miejsce, by ratować Powiernika Progresywności.
Luca siłą woli zamykał po kolei wszystkie drzwi.
- Nad Władcą Regresywności nie może być żadnego zwycięstwa. Musimy przyłączyć się do niego. To będzie mądre mój przyjacielu.
Zrozumiałem, że straciłem go, ale nie miałem już wyboru.
- Powiedz mi "przyjacielu", kiedy Luca Progresywny porzucił kreatywność na rzecz regresywnego szaleństwa?
- AAAAAAAhhhhhhhh!
Cisnął mnie na drzwi, opuścił na podłogę, po czym jął rzucać po marmurowej posadzce mym udręczonym ciałem. Opór nie zdał się na nic. Byłem za słaby. Ugodziłem go kilka razy, ale to nie wystarczyło.
- Dałem Ci szansę - wychrypiał w uniesieniu - ale ty wybrałeś drogę bezowocnych poszukiwań, drogę bólu!!!
Pchany tytaniczną siłą uleciałem na sam szczyt jego twierdzy. Wiał silny wiatr, siekało deszczem. Pokonany szczelniej otuliłem się szarym płaszczem. Wokół mnie rozpościerała się ciemność. Słyszałem nowy Threshold, Vanden Plas, Spock's Beard, Arjena, The Flower Kings, Pain Of Salvation, Dream Theater, Camel, Porcupine Tree... Słyszałem płacz i zgrzytanie zębów. Nadaremno wypatrywałem motylka - w końcu prawdziwe życie to nie pieprzona Drużyna Pierścienia.....

- Dobas....Dobas zbudź się wreszcie!
Otworzyłem oczy. Leżałem w aksamitnej pościeli na wspaniałym łożu. Moje zachwycone uszy wypełniała niebiańska muzyka spod znaku Kosmicznego Fantasy Metalu. Obok ćmiąc fajkę siedział Luca.
- Miałeś jakiś koszmar - odezwał się z troską - rzucałeś się w niespokojnym śnie.
Nic nie odpowiedziałem. Nie mogłem. Trwało to dłuższą chwilę.
- To....twoje dzieło? - wyszeptałem wreszcie.
- Tak, słyszysz ile nowych smaczków wprowadziłem?
Prawdę mówiąc nie słyszałem, ale nie miało to już znaczenia. Prog/reg symfoniczne, napakowane chórami granie olśniło mnie. Tutaj akordeon, tam flecik, quasi - gregoriańskie chóry, agresywniejsze, odmienione klawisze, znów zachwycająca suita, znów podniosłe intro, znów cała masa uroczego powerowego metalisko - disco. Toż to nawet lepsze niż King Of A Nordic Twilight. Tak po prawdzie Prophet... wykazywało naprawdę poszukującą manierę, jak na Lucę oczywiście, nawet zaskakująco poszukującą...
- Świetne - szepnąłem bardziej do siebie, ale on to usłyszał.
- Wiedziałem, że ci podejdzie. Zostaniesz moim Smoczym Językiem, napiszesz pozytywną reckę, niech idzie w świat.
- Dobrze Mistrzu - odpowiedziałem potulnie - ale kompletnie nie mam pojęcia ja się do tego zabrać....
- Może zaczniesz od wpływów free - jazzu?

- Dobas... Dobas zbudź się wreszcie!
Nade mną stał Naczelny.
- Dziś kolej na twoja setną reckę na łamach Caladana. O czym napiszesz? To powinno być naprawdę coś specjalnego, coś naprawdę świeżego i progresywnego! Więc Dobasku?
Westchnąłem.
- Mam pewien pomysł. Postaw karton mleka i zapuść scenę Śmierci Boromira, a Ci opowiem. Dostałem promosa nowej Budki Suflera i chciałbym....

Pozwólcie, że zakończę ten głupawy tekst listą podziękowań.
Przede wszystkim chciałbym podziękować Tomkowi Kamińskiemu za przyjaźń, wsparcie, dołączenie mnie do grona Redakcji, świetne imprezy we Wrocławskim Kozanowie tudzież trzymanie całego tego interesu w garści - wbrew wszelkim przeszkodom.
Damianowi Polszakiewiczowi za otwarcie mi w 1999 roku oczu na całe pokłady współczesnego art - rocka.
Dianie Stelskiej, Agnieszce Szugajew, Agnieszce Lenczewskiej, Darkowi Hałasowi, Wojtkowi Kutyle, Bartłomiejowi Bernackiemu, Piotrkowi Parzyszowi, Krzysztofowi Rolnikowi, Grzegorzowi Ganczewskiemu, Leśkowi Kraszynie, Pawłowi Korbaczowi, Michałowi Rosińskiemu, Arturowi Szareckiemu za współpracę i ubogacanie mnie swoimi poglądami tudzież tekstami na temat NASZEJ muzyki. Idea Caladana jest mi droga i nie do przecenienia. Dziękuję.

Dodatkowe wyrazy szacunku dla Wojtaska :-)

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.