ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Junius  ─ The Martyrdom Of A Catastrophist   w serwisie ArtRock.pl

Junius — The Martyrdom Of A Catastrophist

 
wydawnictwo: Make My Day Records 2009
 
1. Birth Rites By Torchlight [5:19]
2. The Antediluvian Fire [7:20]
3. (turning to the spirits of the hours...) [1:01]
4. A Dramatist Plays Catastrophist [5:02]
5. Stargazers And Gravediggers [4:36]
6. Ten Year Librarian [8:18]
7. (...he fell before her) [1:27]
8. Elisheva, I Love You [3:52]
9. Letters From Saint Angelica [6:05]
10. The Mourning Eulogy [5:55]
 
skład:
Dana Filloon – perkusja / Joseph E. Martinez – wokal, gitara / Mike Repasch-Nieves – gitara
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,1

Łącznie 4, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
24.12.2009
(Gość)

Junius — The Martyrdom Of A Catastrophist

Hu hu… Jak co roku zima zaskoczyła. Mróz tu u mnie teraz, że aż szron mi się na brodzie zbiera, a do tego wszystkiego dorwałem jeszcze najnowszą płytę Junius. Brr…

Nie, nie, wcale nie chodzi mi o to, że Junius gra jakąś bardzo złą muzykę. „The Martyrdom Of A Catastrophist” wypełniona jest po prostu bardzo zimnymi i wręcz nieprzyjaznymi dźwiękami. W tej muzyce czuć mnóstwo smutku i chłodu, dodatkowo opatulonych w warstwę swoistego mroku. Szczerze mówiąc, brak tutaj jakichkolwiek odcieni żywych kolorów czy choć cienia radości, aczkolwiek parę razy zdarza się, że z mozołem budowany nastrój runie przytłoczony przez jeden głupi pomysł. „The Antediluvian Fire” z tymi śmiesznymi zaśpiewami jest idealnym wzorem dla wszystkich tych, którzy chcą bez wysiłku zniszczyć całkiem przyzwoity klimat. „A Dramatist Plays Catastrophist” też traci przez nieco naiwną patetyczność i niepotrzebną podniosłość, choć nie kłuje to aż tak jak w pierwszym przypadku.

Jeśliby się tak dłużej zastanowić, to ogólnie chyba mogę powiedzieć, że wokalista trochę zawala sprawę. Czasem brzmi naprawdę przyzwoicie (zwłaszcza kiedy śpiewa niżej, w spokojniejszych momentach), lecz zalicza też nieładne wtopy. Głównym jego grzechem jest dziwna skłonność do specyficznego jęczenia, w którym, owszem, jest sporo desperacji i może nawet smutku, ale chyba jednak nieco wymuszonego. Aż chce się w tym miejscu poprzeć tych, którzy twierdzą, że dobry post-rock może być tylko i jedynie instrumentalny. Sprawę komplikuje fakt, że Junius nie gra typowego post-rocka, a przede wszystkim to, że naprawdę dużo jest grup łączących wokalizy z taką muzyką (o, Immanu El będzie najlepszym przykładem). Skoro już jednak zacząłem klasyfikować Junius, to warto dokończyć, tym bardziej, że od początku przygody tych panów z muzyką styl zespołu nieco ewoluował, od dźwięków w rodzaju Aereogramme czy wspomnianego już Immanu El, w stronę bliższą nawet Katatonii.

Bez wątpienia, zaletą „The Martyrdom Of A Catastrophist” są bardzo dobre i urozmaicone partie gitary, dzięki którym płyta nabiera nieco progresywnego charakteru. Nieźle wygląda też sprawa z aranżacjami, sporo w drugim planie fajnych klawiszy, lekkiej elektroniki czy intrygujących pogłosów. Uczucie chłodu i niepokojący nastrój uwypukla interesujące brzmienie, chociaż jeśli mam być szczery, to ten album najwięcej zyskuje przez kilka, doprawdy niezłych, melodii („Letters From Saint Angelica”, „Ten Year Librarian”, „Elisheva, I Love You”).

Kiedy jakimś cudem przymkniemy oko na parę niedociągnięć, kontakt z „The Martyrdom Of A Catastrophist” może się okazać całkiem przyjemny, zwłaszcza, jeśli się akurat ma trochę gorszy dzień. W innym przypadku może być nieco nudno, bo, niestety, Junius chyba nie posiedli jeszcze umiejętności niezbędnych do tego, by dźwiękami znacząco wpływać na emocje słuchacza.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.