Przyznaj się szczerze, drogi Czytelniku: mówi Ci coś nazwa And So I Watch You From Afar? Nie? To bardzo niedobrze. Dziennikarzom BBC Radio mówi sporo, w końcu wystawili debiutowi tej grupy najwyższą notę. Co nieco pewnie też o tym zespole powiedzieliby w Kerrang!, gdzie również bardzo wysoko oceniono płytę „And So I Watch You From Afar”. Podobnie w Rock Sound, Vice Mag i wielu innych magazynach. Skuszony pochlebnymi recenzjami postanowiłem zatem sięgnąć po wydawnictwa tych młodzieńców. Póki co, And So I Watch You From Afar może pochwalić się jedynie Ep-ką oraz tegorocznym, pierwszym w karierze długogrającym albumem. Wbrew pozorom, mają się czym chwalić.
Na „And So I Watch You From Afar” ci Irlandczycy z północy prezentują muzykę inteligentną i niezwykle przemyślaną. Poruszają się w rejonach niemal w całości instrumentalnego math rocka i post rocka, dorzucając jednak tu i ówdzie szczyptę post metalu, kiedy indziej zahaczają o indie, zaś całość przyprawili gęstym i mocnym rytmem. Nie unikają przy tym różnorakich zabaw dźwiękiem (np. początek „A Little Bit Of Solidarity Goes A Long Way”, bądź chóralne zaśpiewy w „Don't Waste Time Doing Things You Hate”). Pomimo młodego stażu, muzycy And So I Watch You From Afar dokładnie wiedzą, co chcą pokazać swoją muzyką. Ich debiut jest nadzwyczaj przemyślany; ciężko doszukiwać się tutaj zbędnych dźwięków, nawet pomimo faktu, że jest ich bardzo, bardzo dużo. ASIWYFA wyłamują się dość częstej w muzyce post rockowej raczej ubogiej formie, także ich utwory, co często stanowi mankament niektórych grup post rockowych, nie rozgrzewają się zbyt długo. Panowie wolą raczej szybko przejść do konkretu, co w tym wypadku może robić jedynie pozytywne wrażenie. Pomimo faktu, że muzyka jest instrumentalna, część kompozycji zachowuje, co prawda rozwinięty, schemat zwrotka-refren, co także odróżnia tę grupę od większości kapel post rockowych. And So I Watch You From Afar stoi gdzieś na granicy między Russian Circles a Maybeshewill, jednak nieco bliżej jest im chyba do tych drugich (o czym świadczy między innymi wspólna trasa koncertowa).
Muzyka ASIWYFA oparta jest na mocnym i charakterystycznym gitarowym riffie oraz wyrazistym i gęstym rytmie. Ciężaru i energii na tym albumie z pewnością nie brak. Weźmy taki „Clench Fists, Grit Teeth… Go!” – to bezkompromisowy i nielekki utwór. Z drugiej strony, przedostatni „The Voiceless” to kawałek subtelny i stonowany, nastawiony na budowanie klimatu i oparty raczej na dość leniwej pracy gitar. Generalnie, można zauważyć, że muzycy starają się w każdej kompozycji pokazać dwa oblicza, zarówno to subtelne, jak i mocne. Rzecz jasna, nie popadają przy tym w monotonię, głównie za sprawą nieobliczalnej gry gitar. Właśnie, nieobliczalność! Ten element muzyki And So I Watch You From Afar sprawia, że ciężko się od niej oderwać. Rzadko zdarza się, żeby każdy kolejny dźwięk był zaskoczeniem – w tym przypadku niewątpliwie tak jest.
Wszystkie zachwyty nad And So I Watch You From Afar są jak najbardziej uzasadnione. Zresztą, co tu dużo mówić, sam powiększyłem grono osób onieśmielonych muzyką młodziutkiej grupy. Nieczęsto debiutanci grają muzykę tak przemyślaną, a przy tym nieobliczalną i zaskakującą na każdym kroku.
Uwaga! Nadchodzi And So I Watch You From Afar! Nadchodzi młodzież.