ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Russian Circles ─ Geneva w serwisie ArtRock.pl

Russian Circles — Geneva

 
wydawnictwo: Suicide Squeeze Rec. 2009
 
1. Fathom [4:55]
2. Geneva [5:49]
3. Melee [7:39]
4. Hexed All [4:29]
5. Malko [4:43]
6. When The Mountain Comes To Muhammad [8:00]
7. Philos [10:26]
 
skład:
Mike Sullivan – gitara / Colin DeKuiper - gitara basowa / Dave Turncrantz – perkusja
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,5
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,6

Łącznie 16, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 8++ Arcydzieło.
17.11.2009
(Gość)

Russian Circles — Geneva

Russian Circles to nazwa uznana. Nic w tym jednak dziwnego, tych trzech facetów tworzy w końcu muzykę nieprzeciętną, zaś wyobraźnią i pomysłami mogliby spokojnie podzielić się z paroma innymi zespołami, ciągle mając własne patenty na granie. Ich pierwszy duży album, „Enter”, sprzed trzech lat, zaprezentował ich jako artystów odważnych, nie idących na kompromisy. Do jednego worka wrzucili uduchowionego post-rocka, mechaniczne rytmy, ciężkie, czasami nawet bardzo, gitary, całą paletę emocji i mnóstwo pasji, zaś wszystko to pełne było pierwotnej, szaleńczej energii. Dwa lata później ukazuje się „Station” – płyta bardziej ułożona, subtelniejsza, ale nadal mocna, męska, wizjonerska. Tutaj jednak młodzieńczą (w żadnym wypadku szczeniacką) pasję zastąpiła zimna bezwzględność i konsekwencja. Teraz, Russian Circles atakuje po raz trzeci. Tym razem w pełni dojrzale i zabójczo.

„Geneva” elektryzuje od samego początku. Powiedziałbym nawet, że otwarcie tego krążka, pierwszy numer zwłaszcza, pochłaniają najbardziej. „Fathom” to wariacje na temat jednego motywu, jednak podane w ten sposób, że każda sekunda czaruje. Russian Circles zaczyna mocno gitarowo, a przy tym bardzo mrocznie. Nie inaczej jest w kawałku tytułowym. Klimat robi się marzycielski za sprawą „Melee”, a jeszcze bardziej dzięki bardzo delikatnemu i subtelnemu, a przez to pięknemu „Hexed All”. Panowie kończą podniośle, bardzo epicko i przejmująco, szczególnie środkowa część „When The Mountain Comes To Muhammad”, (pięknie wkomponowane instrumenty dęte) to czysta magia.

Muzycy Russian Circles do perfekcji opanowali dość trudną, lecz niezwykle ważną umiejętność swobodnego lawirowania między różnymi gatunkami muzycznymi oraz wręcz naturalnego żonglowania nastrojem i emocjami. Dawno nie słyszałem krążka, na którym z taką łatwością muzyka przechodziła, użyję może nie do końca adekwatnego odniesienia, z czarnego w białe. Rzadko kiedy wspaniała delikatność dźwięków może w tak lekki sposób łączyć się z agresją i mrokiem. Pełna spontaniczność żyje razem z matematyczną złożonością. Nie ma elementu, który gryzłby się z drugim – chciałoby się powiedzieć, że „Geneva” to misterna, lecz idealnie ułożona układanka. Warto dodać, że przy tym bardzo organiczna; każda nutka jest natchniona uczuciem.

Owszem, momentami Russian Circles bardzo zbliża się w stronę, że tak to ujmę, klasycznego post-rocka (np. w początku „Malko”), jednak następnie eksploduje w agresywną, niemal metalową nawałnicę, by jeszcze później piszczeć, zgrzytać i trzeszczeć. Kiedy indziej (zwłaszcza w „Fathom”) ta muzyka wydaje się być czystą matematyką… lecz o olbrzymim ładunku emocjonalnym. Tutaj cisza idealnie współgra z hałasem, tak jak agresja z subtelnością czy nowoczesność z pierwotną mocą. Troszkę jedynie szkoda, że niewiele pozostało ze znanej z „Enter” pasji i furii, tego charakterystycznego pierwiastka szaleństwa. W zamian jednak otrzymujemy twór bardzo dopracowany, w pełni dojrzały, którego siła tkwi między innymi w tym właśnie wyrachowaniu. Między innymi, bo o klasie „Genevy” świadczą też pewne, rzadko spotykane w tym gatunku, detale, jak chociażby tłusta i wyrazista gra gitary basowej. Oprócz tego, z głową, między ciężkie gitary powtykano różne przeszkadzajki i smaczki, dzięki czemu przy okazji każdego kontaktu z tą muzyką wpadam na jakąś nową, wcześniej nie słyszaną nutkę.

Po przesłuchaniu „Genevy” zostałem w stu procentach przekonany, że Russian Circles to zespół bez konkurencji w swojej lidze. Nie ma na nich mocnych we wsi, sorry.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.