ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Rainbow ─ On Stage w serwisie ArtRock.pl

Rainbow — On Stage

 
wydawnictwo: Polydor 1977
 
1. Kill The King [5:32]
2. Medley: Man On The Silver Mountain/Blues/Starstruck [11:13]
3. Catch The Rainbow [15:35]
4. Mistreated [13:03]
5. Sixteenth Century Greensleeves [7:36]
6. Still I'm Sad [11:01]
 
Całkowity czas: 64:00
skład:
Ronnie James Dio – Vocals / Ritchie Blackmore – guitar / Tony Carey – keyboards / Jimmy Bain – bass / Cozy Powell – drums
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,2
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,12
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,20
Arcydzieło.
,24

Łącznie 60, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
24.01.2009
(Recenzent)

Rainbow — On Stage

Ritchie Blackmore. Mistrz. W 1974 roku, po wydaniu wraz z Deep Purple albumu Stormbringer odtrąbił odejście z zespołu. Nie wnikając w przyczyny, należy mu z perspektywy czasu pogratulować. Każdy zespół w trakcie swojej kariery przeżywa wzloty i upadki, więc i wobec Deep Purple historia nie mogła być łaskawsza. Po zmianie składu pod koniec lat sześćdziesiątych i nagraniu kilku absolutnie wspaniałych i kultowych albumów członkami grupy przestali być (z różnych przyczyn) zarówno wokalista Ian Gillan, basista Roger Glover, a w końcu i Ritchie Blackmore. Deep Purple nagrali jeszcze jeden album (Come Taste The Band) i rozpadła się na osiem lat.

No dobrze, ale my tu o Rainbow… Ano, prawda. Blackmore nie wytrzymał długo bez muzyki. Zebrał skład, a właściwie dogadał się z Ronaldem Jamesem Padavona, znanym powszechnie jako Ronnie James Dio i znokautował dawnych kolegów dwoma studyjnymi albumami. Płyta Ritchie Blackmore’s Rainbow to znakomity przykład, co mogą zrobić muzycy, gdy emocje skierują na właściwy tor. A drugi album studyjny – Rising to już po prostu rockowa maestria z najwyższej półki. Nic zatem dziwnego, że grupa, chcąc zdyskontować odniesiony sukces ruszyła w trasę koncertową. I nagrała album, który dla niżej podpisanego od dawna znajduje się w dziesiątce najlepszych płyt koncertowych świata.

Sześć nagrań! Zaczyna się od wykopu. Kill The King, grany na żywo utwór, który miał się ukazać na jako studyjne nagranie na kolejnym – wydanym w 1978 roku – albumie Long Live The Rock’n Roll. Mocno, hardrockowo, do przodu. Z małymi efektami na początek – idealny początek koncertu. A zaraz po nim – składanka: zaczyna się od Man On The Silver Mountain, prawie płynnie przechodzi w  blackmorowską kompozycję Blues, sfinalizować swój triumf w Starstruck. Jest magicznie, ale prawdziwe magnum opus dopiero na nas czeka. Bo te cztery nagrania, które stanowią o sile albumu, to prawdziwe, koncertowe mistrzostwo świata. Liryka Catch The Rainbow w śpiewie Dio, pazur w solówce Blackmore’a po prostu wgniatają w fotel. I to przez dobry kwadrans. A zaraz po nim – cover macierzystej formacji Ritchiego – pochodzący z BurnPurpli utwór Mistreated miażdży! I znowuż kilkanaście minut. Gdyby ktoś miał siłę jeszcze ruszyć palcem, to Rainbow serwują nam dwa nagrania zamykające album. Spokojny, wyważony i niezwykle romantyczny Sixteenth Century Greensleeves, a potem nokaut. Cover utworu Still I’m Sad autorstwa Jim McCarty’ego i Paula Samwell-Smitha, napisanego przez nich na pierwszy album grupy The Yardbirds. Genialne nagranie w wersji o miliony lat świetlnych odległej i zarazem lepszej od oryginału. I koniec. Ponad godzina muzyki, która upłynęła właściwie nie wiadomo jak.

On Stage to przepiękny album. Zespół gra na nim tak, jakby nie istniały jakiekolwiek ograniczenia. Jest porywająco, mistycznie, a momentami po prostu człowiek siedzi z otwartymi ustami, zaklęty niczym w kamień. Polecam, nie zawiedziecie się… 

Wspaniały i porywający album.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.