ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Bowie, David ─ Station to Station w serwisie ArtRock.pl

Bowie, David — Station to Station

 
wydawnictwo: RCA Records 1976
 
1. Station to Station [10:14]
2. Golden Years [4:00]
3. Word on a Wing [6:03]
4. TVC 15 [5:33]
5. Stay [6:15]
6. Wild is the Wind [6:02]
 
Całkowity czas: 38:07
skład:
David Bowie – vocal, guitar, alt & tenor saxophone, Moog, mellotron / Carlos Alomar – guitar / Roy Bittan – piano / Dennis Davis – drums / George Murray – bass / Warren Peace – backing vocals /Earl Slick – guitar
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,8
Arcydzieło.
,19

Łącznie 32, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
22.01.2009
(Recenzent)

Bowie, David — Station to Station

David Bowie. Zabierałem się za recenzje jego płyt już od jakiegoś czasu. Tak w sumie to z pięć lat. Nie mogąc zdecydować, który z albumów zabrać na warsztat jako pierwszy, odkładałem pracę do szuflady. Wreszcie postanowione. Koniec tego lenistwa – przygodę z Davidem Bowie zaczniemy od wydanego w 1976 roku albumu Station To Station. Na okładce – The Thin White Duke – nowe wcielenie Bowiego, powstałe niejako w kooperacji z powstającym w tym samym czasie filmem The Man Who Fell to Earth Nicolasa Roega, w którym Bowie zagład główną rolę. Samo zdjęcie zresztą pochodzi z wspomnianego filmu.  

Muzycznie Station To Station to dzieło niesamowite. Mimo, iż Bowie przyznał kiedyś, że niewiele pamięta z sesji nagraniowych do tego albumu – wyszło artyście dzieło niezwykłe. Tytułowy, ponad dziesięciominutowy utwór Station to Station, rozpoczynający się odgłosami nadjeżdżającego pociągu to symboliczne nawiązanie do owych problemów, które artystę gnębiły w owym czasie. Od stacji do stacji, albo biorąc to dosłownie „od działki do działki” wtłacza słuchacza w pośpieszny rytm pędzącego życia, w którym trudno znaleźć wytchnienie. Długie nagranie, które właściwie przemyka słuchaczowi tak szybko, że nawet nie zauważa on, iż to już koniec. I gdy nadchodzi monotonny, soulowy Golden Years, dalej czujemy posmak tego amerykańskiego świata blichtru disco w ustach. Jakieś zaśpiewy, jakieś rytmiczne klaskanie, gitara postękująca sobie gdzieś na uboczu – libacja trwa, wolność, kobiety, mężczyźni, alkohol, sex, wszystko to miesza się w tym muzycznym tyglu, atakując oparami narkotycznych wizji artysty. Uff, niesamowity utwór. Jak mantra powtarzany refren zapada w pamięć i za cholerę nie chce z niej wyjść.

Word On A Wing – jeden z moich ulubionych utworów Bowiego. Balladowy początek, utwór toczy się leniwie przed siebie, niczym poranne przebudzenie po upojnej poprzedniej nocy. A potem – ten przejmujący śpiew wokalisty, wsparty delikatnie podkreślającą nastrój gitarą, i fortepianowymi ozdobnikami aż chwyta za serce. Genialna piosenka, mogłaby się tak sączyć i sączyć dla mnie w nieskończoność.

Druga strona czarnej, winylowej płyty (a tak, tak, niniejsza recenzja sponsorowana jest przez oryginalne, winylowe wydanie Station To Station z 1976 roku) zaczyna się od mocno transowego TVC15. Funkowo, z knajpianym pianinem w środku. Nieźle. Całość to jednak tylko przymiarka do finału płyty. Najpierw funkowy Stay, zaczynający się partią gitary, tak bardzo charakterystyczną dla połowy lat siedemdziesiątych. Jest niesamowicie. Zespół mknie do przodu, a David, z tym swoim lodowatym uśmiechem wyśpiewuje tekst, niczym zabójca o stalowych oczach. W połowie utworu przychodzi czas na Carlosa Alomara, który wygrywa na gitarze takie solo gitarowe, że aż chwyta za serce swoją energetycznością.  A gdy ktoś będzie miał okazję posłuchać, co zespół zrobił z tym nagraniem na koncercie (można kupić taki remaster Station To Station z 2 bonusami) – zostanie absolutnie zmiażdżony.

I wreszcie wielki finał! Wild Is The Wing. Absolutna maestria. Za każdym razem, gdy słucham tego utworu, spoglądam tęsknie w stronę gramofonu, licząc w nadziei, że to nagranie będzie trwać i trwać. Gitara akustyczna, spokojna gra sekcji i tęskny śpiew Bowiego o miłości po prostu zamiatają moje serce pod dywan.

P-o-r-y-w-a-j-ą-c-e  nagranie.

I to już tyle. Absolutnie wspaniały i niesamowity album. Polecam.
 
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.