Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ta grupa pochodząca z Nowej Zelandii narobiła wokół siebie sporo zamieszania, i w Europie i w Stanach Zjednoczonych również. Ich prosty, melodyjny, energicznie zagrany rock zdobył sobie sporą popularność. Trwała ona jednak dosyć krótko, bo zespół przestał istnieć. Neil Finn i perkusista Split Enz Paul Hester niezrażeni tym, powołali do życia Crowded House. A Crowded House, w pewnym sensie “pogrobowiec” Split Enz, grał muzykę nieco podobną, tylko w bardziej popowej wersji.
Split Enz powstał na początku lat siedemdziesiątych w Nowej Zelandii Auckland założony przez kilku studentów miejscowego uniwersytetu. Początkowo działali jako Split Ends, a w 1973 roku ostatecznie zmienili nazwę. Po paru latach zdobyli sobie spora popularność u siebie, potem w Australii, a wreszcie i na świecie też. To nie była tylko muzyka, to była też oprawa wizualna koncertów. Była to grupa niesamowicie malownicza – ekscentryczne stroje, teatralne makijaże. Trudno to opisać, lepiej zobaczyć, w sieci trochę materiałów na ich temat znaleźć można.
Tym razem tytuł “Live in America” ma pokrycie w rzeczywistości, bo nagrania, o ile dobrze słyszę pochodzą z Detroit. Ich jakość jest dosyć przeciętna – z konsolety na płytę. Ot taki dobrze “wypasiony” bootleg. Muzycznie – nie porwało mnie. Zespół się stara, gra głośno, z przytupem, nie brak dosyć przebojowych numerów. Jednak za bardzo do mnie to nie dociera. Publiczność za to reaguje bardzo żywiołowo. No tak. Koncert to nie tylko sama muzyka. Co innego być tam, uczestniczyć, widzieć, jak muzycy grają, jak ta muzyka powstaje, a co innego dostać samą blaszkę, z surowym zapisem samej muzyki, do tego niezbyt rewelacyjnej jakości. Pewnie gdybym osobiście uczestniczył w takim koncercie miałbym lepsze zdanie. Sama płyta jest w jakimś stopniu “wykastrowana” z części emocji. Podobnie się rzecz miała przy okazji koncertowego DVD Wingera. Publiczność dobrze się bawiła, a ja zupełnie nie czułem atmosfery sali i oglądałem to momentami tylko dlatego, że była recenzja do napisania. “Live in America” to chyba głównie ciekawostka dla fanów Crowded House. A że reaktywowali się niedawno – to zupełnie na czasie.
PS. Zgadza się, to ten “Twist And Shout”, najbardziej znany w wykonaniu The Beatles.