ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Beyond Fallen ─ Mindfire w serwisie ArtRock.pl

Beyond Fallen — Mindfire

 
wydawnictwo: Lion Music 2007
dystrybucja: Metal Mundus
 
1. Act Of War
2. Blood On The Ice
3. Enemy Of An Open Mind
4. Closer To The End
5. Fields Of Honor
6. Mindfire
7. The Dominance
8. Sniper
9. Illusion Of Life
10. Bomb Inside Your Head
 
skład:
Joe Karavis – śpiew; Steve Jasuilewicz – gitara; Mike Johnson – gitara; Tom Carden – perkusja; Chuck Donahue - gitara basowa
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 4 Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
04.07.2008
(Gość)

Beyond Fallen — Mindfire

Gdzie jest światowe centrum power-metalu? Być może w Niemczech, dobrym wyborem byłaby też Skandynawia. Ale Pensylwania plasuje się na końcu stawki. Tym bardziej zaskakuje, że kompetentni muzycy w tym gatunku mogą pochodzić właśnie stamtąd. Beyond Fallen to kwintet Amerykanów, grający, jak niektórzy twierdzą, US-Metal. Jest to niezwykle wydumane i nadęte zaszufladkowanie, wystarczy powiedzieć że jest to muzyka "wojenna" - zbliżona do tego co gra Sabaton, Lost Horizon, Iron Fire, ale nie z takim epickim rozmachem jak Falconer, nie tak melodycznie jak Hammerfall, ani nie tak miecz-w-rękę-i-do-boju Manowar.

Muszą być w czymś zatem dobrzy. "Act of War" na dzień dobry kalibruje słuch mocną ścianą, w której cegły ustawia Johnson, a zaprawę kładzie Jasuilewicz. Jest to podstawa muzyczna całego albumu, i rzecz naprawdę solidna w ich wykonaniu. Piosenka opowiada nam o honorowym odwecie ("another twist of fate provokes an act of war"), a agresywny głos przypomina wymieniony Sabaton. Solo najpierw shredowe, potem dopiero melodyczne. Na koniec mały repryzal turbodoładowanego intro. Kolejny "Blood On The Ice" nieco luzuje muzyczne kleszcze dwóch gitar oraz psuje wrażenia dziwnym rytmem gdzieniegdzie prawie recytowanego tekstu oraz niezbyt przemyślanym refrenem. W tekście nadal wojna, a ściślej bitwa na lodowym polu ("not deterred by ice and snow, men will fall and blod will flow"), czego można było się spodziewać z tytułu.

Dalej mamy już lepiej "Enemy of an open mind" w intro daje nam ciężkawe, ponure gitary, a potem leci na bardziej rozbudowanym riffie niż poprzednio. Do mikrofonu od początku albumu trafiają te same tony, ten sam poziom agresji. Jeśli ktoś lubi piosenki na jedno kopyto, może to doceni. Wyjątkowo rozbudowane solo - aż szkoda że druga gitara ewidentnie gra tło, chciałoby się posłuchać jakiegoś wyścigu, dialogu na dwa wiosła. "Closer to the End", najdłuższy track, kasuje trochę win poprzedniego utworu. Karavis śpiewa jak Jon Schafer z Iced Earth, z nimi kojarzy się też akustyczne brzmienie gitary w tle, skonfrontowane z przesterowanymi pociągnięciami na głównej podczas zwrotki. Tempo utworu zresztą rośnie delikatnie podczas zwrotki i solo, aby powrócić do starej wersji w refrenie.

"Fields of Honor" to swego rodzaju interludium, przykład solidnego grania, oraz tego, co można osiągnąć puszczając gitarzystę ze smyczy. Przypomina stylem niektóre dokonania z instrumentalnego albumu Guitar Heroes, samemu będąc utworem na wyłączony mikrofon. Cały czas prowadzi nas werblowata, bojowa perkusja, a na podstawie gitary można by opracować linię melodyczną tekstu. Piosenka jednak nie robi wrażenia niedokończonej i wepchniętej na siłę. Przechodzi w tytułowy "Mindfire", który niejako kontynuuje jej tradycję, nie wprowadza nowego brzmienia instrumentów. Ostre tempo, ostry tekst ("it's the end of individual, a number, not a face"), chociaż wszystko według ustalonej uprzednio formuły, pod koniec grając znowu riff pierwszej zwrotki, zresztą mamy wrażenie że w tym miejscu utwór się zapętlił. Ostrą jazdę podtrzymuje "The Dominance", o którym można powiedzieć tyle że występuje w nim od czasu do czasu podwójna stopa. Oraz że prawie doczekaliśmy się brakującego dialogu między gitarami - w 3/4 mamy fragment który ma do tego zapędy.

Główny chwyt w "Sniper" jest bardzo podobne do głównego chwytu w "Enemy...". Tekst bez niespodzianek, o strzelcu pustynnym ("carry on the sentence - one bullet assassination, I am a desert sniper"). Utwór ma nawet nieźle zaakcentowane punkty w których należy potrząsać łbem, robi to dobre wrażenie. A na koniec marsz snajpera. W "Illusion Of Life" mamy doskonały, chwytliwy hook w mostku, typowy raczej dla nieco lżejszej odmiany tej muzyki. Refren jest również nietypowy, i wychodzi całkiem przyzwoicie. Zbliżamy się też o kolejny krok do wyścigu gitar - nadal jest wprawdzie tło i solo, ale coraz bliżej. Zresztą to co nas wprowadza do obu części piosenki (według formuły - pre-solo i post-solo) również robi wrażenie. Na koniec zostaje nam "Bomb Inside Your Head", otwierający się, no cóż, typowo i ciekawie zarazem. Śpiew identyczny jak w "Enemy" (to już kolejny raz), tempo jak u Dragonforce, czyli bez przebaczenia. Ambitny i naprawdę tęgi shredding prowadzi nas przez środek, a potem po staremu.

Wrażenia? Mieszane. Z jednej strony świetna technika i ogromny potencjał, z drugiej brak innowacji, pisanie utworów według niezmiennego schematu i mało twórczy wokal. Do połowy albumu (do "Fields") było to interesujące, potem już męczy.

Rating: 4 - dla wielbicieli gatunku. Pomiędzy weteranami, chłopaki wywalczyli swoje własne poletko, i chyba tam zostaną.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.