1. All Sweet Things (6.47) 2. Beautiful Songs You Should Know (4.26) 3. Pigeon Drummer(6.18) 4. Truenorth(12.48) 5. Wherever There Is Light(4.21) 6. Song Of The Surf(6.12) 7. Streaming(3.32) 8. Mixtaped (8.36)
skład:
- Tim Bowness / vocals
- Steven Wilson / instruments
Guest musicians:
- Theo Travis / flute, soprano sax
- Dave Stewart / Strings arrangement, performed by London Session Orchestra
- Bruce Kaphan / pedal steel guitar
- Pat Mastelotto / drums, percussion
- Colin Edwin / bass
- Gavin Harrison / drums
- Marianne de Chastelaine / cello
- Rick Edwards / percussion
- Andy Booker / drum loops
Ocena:
8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
27.04.2008
(Recenzent)
No-Man — Schoolyard Ghosts
Muszę przyznać, że Naczelny nieźle mnie nastraszył i ostudził mój entuzjazm mówiąc o tej płycie „flaki z olejem”. Z drugiej strony wiedziałem dobrze, że taka osoba, jak on raczej warunków do spokojnego słuchania nie miewa. Dlatego też nie uwierzyłem w jego słowa… I dobrze!
No-Man zawsze wymagał ponadprzeciętnego skupienia podczas słuchania. Cóż… Łatwa muzyka to to nie jest. Zanim zacznie się słuchać takiej płyty jak „Returning Jesus”, czy „Schoolyard Ghost” trzeba się pieczołowicie przygotować. Przynajmniej na ten pierwszy raz. Zadecydowałem więc poczekać do późnego wieczora, zgasić wszystkie światła i kompletnie odciąć od świata. Tak samo zrobiłem z „Together We’re Stranger” i „Returning Jesus” - efekt był piorunujący…
„All sweet things will come again…”
Tym razem również błyska od samiuśkiego początku i wszystkie „słodkie rzeczy pojawiają się znów”. Na początku otwierającego album „All Sweet Things” jeszcze nie wiadomo o co dokładnie chłopakom chodzi, ale z każdą minutą robi się coraz wspanialej. A od trzeciej po prostu wysiadam! Dawno nie słyszałem tak pięknej melodii. Wrażliwe serca mogą się już tutaj wzruszyć, a przecież to dopiero początek… Później czas na „Beautiful Songs You Should Know”, czyli No-Man z domieszką Porcupine Tree (gitarka akustyczna) i tegorocznego Nosounda (skojarzenie spowodowane skrzypcami Marianne De Chastelaine). Dość prosty, ale przeuroczy utwór, wręcz idealny do grania dziewczynie;-)
Zaś „Pigeon Drummer” to coś, na co No-Man nigdy wcześniej się nie zdecydował. Ba! Wilson chyba w całej swej karierze nigdy nie odważył się nagrać czegoś takiego. Z początku niby taki spokojny, nostalgiczny utworek, a tu nagle Pat Mastolletto i Bowness za mellotronem strzelają z tak grubej rury, aż chcę się krzyknąć „STOP!”. Na szczęście momenty te są przeplatane. Ale to tylko przerwy w torturach. No i te dzwony - geniusz! Jeden z najlepszych utworów, jakie Wilson popełnił przez ostatnie kilka lat!
A teraz pora na magnum opus albumu, czyli „Truenorth”, łączące w sobie klimat „Together We’re Stranger” i hipnotyczne zdolności „Angel Gets Caught In The Beauty Trap” z „Flowermouth”. Cieszy mnie bardzo, że Tim i Steven zdecydowali się żeby nagrać to dzieło wraz z London Session Orchestra i Theo Travisa. Żadne syntezatory i sample, choćby nie wiem jak brzmiące, nigdy nie oddadzą efektu i wrażenia dostarczanego przez prawdziwą orkiestrę. A kiedy przychodzi jej grać coś takiego to musi wyjść z tego wspaniały utwór. No ale nie tylko w tym tkwi wspaniałość „Truenorth”. To naprawdę przejmujący i podniosły utwór o niesamowitym uroku i klimacie.
Czas na drugi po „All Sweet Things” najsłodszy utwór na płycie – „Wherever There Is Light”. Bardzo luźno kojarzy mi się z „All That You Are”, ale tylko przez gitarę. Drugi raz na krążku mamy okazję skosztować pięknych dźwięków wydawanych przez flet Theo Travisa. Taka chwila wytchnienia i być może wzruszenia dla niektórych…
A teraz słów kilka o „Song Of The Surf”, jednej z najcudniejszych perełek „Schoolyard Ghosts”. Może to przez moją wrodzoną miłość do morza, ale „Song Of The Surf” najmocniej chwyta mnie za serce. I być może to tylko autosugestia, ale te slidy gitar i mellotrony naprawdę przywodzą mi na myśl morskie fale… Dodaj do tego wzruszający tekst i otrzymasz jeden z najwspanialszych utworów, jakie zarejestrował No-Man… A potem jeszcze „pada pada śnieg”… Tak na dobicie leżącego:-)
„All you want to do is cry…”
Następnie przyzwoite „Streaming” i na koniec jedyna wpadka na płycie – „Mixtaped”. Może sprawdziłoby się jako wyciszająca coda, gdyby było o kilka minut krótsze. A tak wyszedł z tego usypiający utwór, który dopiero po naprawdę głębokim wsłuchaniu może coś sobą zaprezentować. Na pewno pamiętacie „Moonchild” Karmazynowego Króla… Z jednej strony tam po cichu dzieje się tyle, z drugiej… No właśnie! Tak samo jest z „Mixtaped”. Ciężko jednoznacznie ocenić.
Cały album przepełniony jest nostalgią, tęsknotą, refleksją – nic nowego. Muzycznie ciężko określić podobieństwo do jakiegokolwiek wcześniejszego albumu No-Man. Znajdzie się tu trochę „Returning Jesus”, więcej „Together We’re Stranger”, szczypta „Flowermouth” plus więcej niż zwykle gitar. Żadnego prog-disco jak na „Loveblows & Lovecries”, żadnych transów, tylko wzruszająca, cichutka, niemalże milcząca czasami muzyka w najlepszym wydaniu. Na pewno wiele osób zaśnie, niektórzy wyłączą po kilku utworach, zmęczą się, ale wątpię by nowe dzieło No-Mana nie zapadło w czyjąś pamięć.
Koncepcją spajającą „Schoolyard Ghosts” są wspomnienia z lat szkolnych. Zaczyna się w naszym społeczeństwie powoli rodzić pytanie - „czy ten temat będzie istniał za kilka lat?”. Czyli Wilson wciąż jest na czasie! Przecież żyjemy w dobie naszych-klas, facebooków i tym podobnych tworów, które diametralnie zmieniają nasz stosunek do wspomnień, przyjaciół z dawnych lat, w dodatku pozbawiają tego niedopowiedzenia i magii zaskakujących spotkań po latach. Jakie podejście będą miały przyszłe pokolenia do tych wspomnień? Czas pokaże.
Nie będę ukrywał – No-Mana cenię ponad wszystko, co tworzy Wilson i odkąd pierwszy raz usłyszałem te dźwięki, darzę je sympatią większą niż te wszystkie Jeżozwierze i Czarnepola. Jednak mimo entuzjazmu miałem wielkie obawy, że zawiodę się. „Returning Jesus” to była niezwykle wysoko postawiona poprzeczka – „Together We’re Stranger” dorównało jej. Czy „Duchy” doskoczyły tak wysoko jak dwie jej poprzedniczki - trudno mi jeszcze stwierdzić. Mogę jedynie powiedzieć, że…
„Schoolyard Ghosts” to po prostu „piękne piosenki, które powinieneś/powinnaś znać”.