Airbag to zespół pochodzący z Norwegii. Inspiracją do jego powstania stał się jeden z koncertów zagranych przez Pink Floyd w ramach trasy PULSE w 1994 roku. Formacja początkowo funkcjonowała jako cover-band, dopiero później muzycy pokusili się o tworzenie własnych kompozycji. Wśród inspiracji wymieniają nie tylko Pink Floyd, ale także Marillion, Radiohead, Talk Talk czy też U2 i Aha.
Na początku tego roku drogi Norwegów zbiegły się ze szlakiem, którym Europę przemierzało Riverside. Airbag otwierało koncert zagrany przez nasz eksportowy zespół w Oslo.
Co ciekawe, mimo całkiem długiego stażu, Airbag nie ma jeszcze w swoim dorobku pełnoprawnej studyjnej płyty. W ich dyskografii znajdują się natomiast 2 EPki: Come On In oraz Sounds That I Hear. Co jeszcze ciekawsze, obie można pobrać bezpłatnie z oficjalnej strony zespołu http://www.airbagsound.com/. Podobnie zresztą jak EPkę nr 3, czyli recenzowane Safetree. Trzeba przyznać, że Norwegowie bardzo nowatorsko i odważnie podchodzą do promowania swojej twórczości przy użyciu Internetu.
W dodatku jest co promować. Safetree to trzydzieści minut pełnej melancholii i jesiennej przestrzeni muzyki. Nikt tu nie sili się na wielkie odkrycia – to taki artrock z popowym zacięciem. Chodzi o nastrój, emocje, subtelny klimat. Utwory wypełnione są delikatnie, nieśpiesznie płynącymi melodiami. Nad nimi unosi się gilmourowski wokal i gitara (piękne długaśne solówki w Steal My Soul czy Safetree). I jeszcze te klawiszowe partie… skojarzenia z wymienionymi w inspiracjach zespołami nieuchronne. Mi na myśl przychodzi jeszcze, grający bardzo podobnie, francuski zespół The Black Noodle Project.
Drodzy czytelnicy. Garść bardzo miłych dla ucha, stworzonych w odległej Norwegii, czeka na was o kilka kliknięć myszką stąd. W dodatku za darmo. Sprawdzenie co kryją w sobie cztery kompozycje składające się na Safetree może okazać się strzałem w dziesiątkę.
PS. Jako że recenzja dotyczy EPki powstrzymuję się od gwiazdkowego skalowania, ale muzykę szczerze polecam.