ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Planet X ─ Quantum w serwisie ArtRock.pl

Planet X — Quantum

 
wydawnictwo: InsideOut Music 2007
dystrybucja: Mystic
 
1. Alien Hip Hop [7:09]/2. Desert Girl [6:02]/3. Matrix Gate [4:08]/4. The Thinking Stone [4:11]/5. Space Foam [4:44]/6. Poland [5:21]/7. Snuff [4:55] /8. Kingdom Of Dreams [6:46}/9. Quantum Factor [7:09]
 
Całkowity czas: 50:35
skład:
Derek Sherinian - keyboards/Virgil Donati - drums & percussion/Rufus Philpot - bass/Brett Garsed - guitars/Jimmy Johnson - bass/special guest: Allan Holdsworth - guitar solos: Desert Girl & The Thinking Stone
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,1
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,4
Dobra, godna uwagi produkcja.
,5
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,5
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,11
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,4
Arcydzieło.
,12

Łącznie 43, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 6 Dobra, godna uwagi produkcja.
19.05.2007
(Gość)

Planet X — Quantum

Z przesłuchaniem płyt jest w moim przypadku tak:
  • Płyta wywiera piorunujące wrażenie „na wejściu”, wywołuje zachwyt i mrowienie (zdarza się bardzo rzadko).
  • Pomimo kiepskiego entrée, po kolejnych odsłuchach przekonuję się do albumów (większość przypadków).
  • Album w ogóle „nie wchodzi” (często)

W przypadku nowego albumu Planet X sytuacja była następująca:

  • Pierwsze przesłuchanie: wow! Świetny album!
  • Drugie przesłuchanie: no nie jest tak dobrze, jak za pierwszym razem, ale całość się broni
  • Trzecie przesłuchanie: nie jest dobrze, zaczynam ziewać
  • Czwarte przesłuchanie, kolejne i następne: jest bardzo nudno, przerost formy nad treścią.
  • I ostatnie przesłuchanie: nie ma treści, jest tylko technika. Sztuka dla sztuki. Popis instrumentalny dla samego popisu.

Postaram się w tej krótkiej recenzji rozwinąć nieco te spostrzeżenia na temat Quantum.

Czwarty album Planet X (nagrany po pięciu latach przerwy od wydania znakomitej Moon Babies) jest skierowany wyłącznie do maniaków technicznego, progresywnego wymiatania, fusion/metalu oraz improwizacji. Panowie Sherinian, Donati, Philpot przy współpracy zaproszonych do nagrania płyty gości (np. Allan Holdsworth), nie pozostawiają nam złudzeń: jesteśmy mistrzami takiego grania. Niestety moim zdaniem Quantum jest najsłabszym elementem w dyskografii „Planety”. To (jak zwykle w przypadku Planet X) niesamowicie złożone pod względem dźwięków i skomplikowania dzieło pokazuje słuchaczowi, jakie są granice instrumentalnego grania. Fajnie, ale co z tego. Generowane przez Dereka Sheriniana dźwięki klawiszy nie powalają, nie mają w sobie elementu „przeżywania”, „natchnienia” i nawet odrobiny emocji. Partie gitary autorstwa Bretta Garseda (a któż to?) są najzwyczajniej w świecie nudne. A i Virgil Donati jakoś też się wpisał w tę muzyczną bezładność i nijakość. Powiem nawet brutalniej: muzyczną bylejakość. Cóż, utwory są długie, skomplikowane, zagrane po mistrzowsku, takie „jak pan Bóg przykazał”. Cytując Grzegorza Turnaua mogę powiedzieć naprawdę nie dzieje się nic, aż do końca. Owszem, takie Poland jest urocze (posłuchajcie klawiszy Sheriniana i gitary Garseda), nieco crimsonowskich dźwięków pojawia się w The Thinking Stone, a charakterystyczna gitara Holdswortha rządzi i dzieli w Desert Girl. Bez wątpienia obecność Allana podniosła poziom tej rachitycznej produkcji. Niestety to tylko przebłyski wysokiej formy kompozytorskiej. W tym poszukiwaniu własnej ścieżki w obszarze metal/fusion/jazz panowie najzwyczajniej w świecie przeszarżowali i pogubili. Mając do dyspozycji niesamowite umiejętności nie wykorzystali ich. Stąd też moja smutna refleksja na temat sztuki dla sztuki. Oczywiście miłośnicy „pogiętych”, przekraczających struktury, muzycznych konstrukcji będą zadowoleni. Perkusyjno/gitarowo/klawiszowo/basowi onaniści z pewnością będą się tym materiałem zachwycać. Quantum to płyta muzyków dla muzyków. I dla nikogo więcej. Zwykły poszukiwacz dźwięków będzie rozczarowany. Treści i ciekawej, frapującej muzyki na Quantum nie znajdziemy zbyt wiele. Przykre słowa, bowiem dotychczasową twórczość Donatiego i Spółki (tak dla mnie spiritus movens Planet X nie jest „piękny Derek”- tylko Virgil) brałam w ciemno. Z pewnością Quantum nie jest najwybitniejszym dziełem w historii zespołu. Gdybym recenzję albumu pisała po pierwszym przesłuchaniu,  ocena mogłaby być wyższa. Po wielokrotnym odsłuchu (lubię, gdy album "uleży" się w odtwarzaczu) mój początkowy zachwyt został podany weryfikacji. Ot, Panowie zaproponowali solidne, treściwe granie na najwyższym poziomie. Niestety bez kompozycyjnego polotu i tego "czegoś". Po prostu zabrakło emocji. Cóż, nie każdego "jarają" techniczne popisy. Album na razie odkładam na półkę. Kto wie, może kiedyś do tych dźwięków wrócę?

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.