ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Avalon ─ Avalon w serwisie ArtRock.pl

Avalon — Avalon

 
wydawnictwo: Frontiers Records 2006
dystrybucja: Mystic
 
1. Blue Collar (feat. Hugo Valenti)/ 2. Is He Better Than Me (feat. Joe Lynn Turner)/ 3. Nightmare (feat. Eddie Money)/ 4. Oh Samanta (feat. Joseph Williams)/ 5. Avalon (feat. Danny Vaughn)/ 6. Life Got in The Way (feat. Eric Martin)/ 7. Blue Monday (feat. Giordio Moroder & Hugo Valenti)/ 8. Forever I Will (feat. Richie Kotzen)/ 9. I Can’t Forget You (feat. Philip Bardowell)/ 10. I Put My Life Your Hands (feat. Eddie Money)/ 11. Good Things Take Time (feat. Philip Bardowell)/ 12. I Don’t Want to Want You (feat. Eric Martin)
 
Całkowity czas: 53:35
skład:
Richie Zito – guitar, bass, synthesizer, mandolin

Drums – Tommy Decker, Greg Bisonette/ Background vocals – Davey Duke, Ken Pacheco/ Strings – Jason Turbin/ Piano – Joey Carbone/ Additional keyboards – Marcus Brown
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,1
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,1
Niezła płyta, można posłuchać.
,0
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,1
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 4, ocena: Niezła płyta, można posłuchać.
 
 
Ocena: 6 Niezła płyta, można posłuchać.
22.12.2006
(Recenzent)

Avalon — Avalon

Patrzę sobie ostatnio na katalog Frontiers i widzę – Jest i Styx! No to już cały amerykański AOR siedzi u Włochów.

Ale ja nie o tym.

Główny animator projektu Avalon, Richie Zito to muzyk dość wszechstronny, grający min. na gitarze i instrumentach klawiszowych. Dał się wcześniej poznać jako bardzo sprawny gitarzysta sesyjny, współpracujący z wieloma bardzo znanymi wykonawcami, na przykład choćby z Barbrą Streisand, Kenny Rogersem, Artem Garfunkelem, albo Lionelem Richie. Potem zajął się też produkowaniem płyt, współ odpowiadał miedzy innymi za sukcesy Heart. Jako producent \"zaliczył\" 38 singli w pierwszej setce Billboardu.

Dzięki temu łatwiej było mu namówić różnych artystów, z którymi wtedy pracował, do swojego aktualnego projektu. A poszło to o tyle łatwo, że obecnie znaczna grupa jego dawnych znajomych nagrywa dla włoskiej firmy Frontiers. Pomysł jak pomysł – nie nowy i niezbyt oryginalny, parę lat temu podobną płytę wydał Tony Iommi i to wyrywało z obuwia. Avalon takiej mocy nie ma i raczej nie miało zamiaru mieć. Nawet nie chce mi się pisać , że to kolejna sentymentalna wycieczka w rockową przeszłość, bo sam skład wokalistów na to wskazuje. A wszem i wobec jest wiadome, że Frontiers lubi wydawać taką muzykę dla podstarzałej młodzieży.

I wszystko byłoby fajnie, tylko, że ogólnie jest średnio. Taka płyta to z założenia jest kalka na kalce, schemat na schemacie. I tak ma być. To taka muzyka, wyjątkowo konserwatywna i odporna na nowinki. Nawala na tej płycie dwie rzeczy. Gorzej , że podstawowe. Większość kawałków brzmi bardzo podobnie, są tak samo wyprodukowane, na jedno kopyto. Większość utworów też jest do siebie podobna – a to jest jeszcze gorsze. Bo co jak co – monotonia na takiej płycie to rzecz zabójcza. Ta muzyka ma się skrzyć i błyszczeć od pierwszego posłuchania. To nie jest coś zbytnio ambitnego , co by jakiś młody człowiek z uduchowioną miną słuchał po raz fafnasty, żeby zgłębić artyzm na przykład akordeonisty . Przy trzecim, czwartym utworze słuchacz zaczyna ziewać i płyta spalona. Mimo wszystko nie jest to skopane do końca, można nawet powiedzieć, że jest niezbyt skopane, bo większość utworów jest dosyć przyzwoita, a różnorodność wokalistów w pewnym stopniu zapobiega monotonii. Najbardziej podoba mi się ballada „Oh Samantha” zaśpiewana przez Josepha Williamsa (ex-Toto), udane są też „Blue Monday” (jeden z ostrzejszych fragmentów na płycie), „Nightmare” , „Blue Collar” , całkiem niezła jest kończąca płytę kolejna ballada „I Don’t Want to Want You” .

Jednak mimo tych jaśniejszych punktów , jako całość z niewielkim zapasem łapie to się na słabe 6 punktów. Ledwo. Słucha się tego jednak bez zniecierpliwienia, nawet bez problemu daje się to posłuchać kilka razy. Ale świat nie byłby gorszy bez tej płyty.

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.