Nie sądźmy po pozorach. Na zdjęciu z płyty jakiś krótko ścięty brunet, w jasnej marynarce i z fenderopodobnym wiosłem, nazwa zespołu też taka bardziej rock’n’rollowa. Przy takim emploi spodziewałem się czegoś bardziej w stylu na przykład Chrisa Rea – zestawu melodyjnych , rockowych utworów z dominującą gitarą elektryczną. Ale nie można zapomnieć, że jest to impreza współfirmowana przez Record Heaven, a tam zwykłych , rockowych płyt nie wydają .
„Fiction at First View” to coś zupełnie innego, co można zobaczyć, choćby sama gitara – raczej schowana, nie nachalna , dość wyraźnie ustępuje miejsca akustycznej. A jak w „The Plunge” pojawi się taka ostrzejsza, sfuzzowana, to ją zaraz „pacyfikuje" delikatna partia fletu.
Dość rozległy jest obszar po którym porusza się Skantze jako kompozytor. Począwszy od lekko psychodelicznego popu , w stylu na przykład The Mamas And The Papas (tytułowy „Fiction at First View”), aż do dźwięków z okolic, no nawet Pink Floyd („Strange Days”/„Gleam of Hope”), po drodze można byłoby znaleźć coś z Neila Younga (choćby ze względu na podobny głos wokalisty, ale nie tylko) Renaissance, tego najwcześniejszego, bez Annie Haslam („My Dreams of Late”) i Oldfielda (wspomniane „The Plunge”)
Dźwięki jakie dochodzą z tej płyty są momentami bardzo piękne. Do „My Dreams of Late” włącznie, cmokałem z zachwytu nad tą muzyką, chłonąc ją każdym uchem . Ale kolejnym utworem jest wielowątkowa minisuita „The Plunge” , trochę w stylu Oldfielda z czasów od „Platinium” wzwyż (czyli, jak już bywało różnie). Niezła, szczególnie od połowy może się podobać, ale trochę zbyt chaotyczna, chyba chciał w tych jedenastu minutach z sekundami za dużo upchnąć. Kolejne dwa to utwory akustyczne, w tym jeden instrumentalny. Robi się nieco monotonnie – prawie dziesięć minut akustycznego grania, niespecjalnego w sumie. Chyba błąd taktyczny w ustawieniu utworów na płycie. Na szczęście kończy całość pełna wersja utworu tytułowego z rozbudowanym wstępem. Mimo tych zastrzeżeń , drobnych zastrzeżeń, uważam, że to bardzo dobra płyta. Nie nazywałbym tego rockiem progresywnym, to raczej ambitny pop-rock z pewnymi wycieczkami w stronę progresji. Na szczęście niezbyt częstymi.
To jest druga płyta Patrika Skantze, osiem lat temu debiutował albumem „Music For My Ego’s Sake”. Nie znam. Ale chyba trzeba poznać.

Patrik Skantze And The Free Soul Society
Fiction at First View
Zamiast oceny - wyróżnienie
(brak oceny)
Lista utworów:
- Fiction at first view (Radio edit) 2:56
- Life provider 4:12
- A new morning in-sight 5:46
- Strange days 1:51
- Gleam of hope 11:08
- My dreams of late 6:00
- The plunge 11:19
- Craving for knowledge 4:30
- Appease 3:19
- Fiction at first view 5:29
- Patrik Skantze - lead & backing vocals, electric & acoustic guitars, 12-string guitars, bass, piano, keyboards
- Christopher Korling - drums, congas
- Eva Björkner - lead & backing vocals, flute
- Patrik Öhlin - cello, bass