Drugi prezentowany tutaj album Cartoon'a jest o wiele lepszy od jedynki. Uległy poprawie kompozycje (ciekawsze, spokojniejsze, bardziej czytelne), wokal (po angielsku! :)( no i czysto, bez wycia) oraz ogólne wrażenie. Jedno się nie zmieniło - grafika i koncept zabija! Mamy tutaj do czynienia z przerysowaną żartobliwie opowieścią o królu Arturze i rycerzach okrągłego stołu. Już na okładce widać, zamiast Excallibura... młot w kowadle. Takich niespodzianek jest o wiele więcej. Teksty są w normalnym języku więc można sobie poczytać i spróbować ogarnąc o co w tej historyjce chodzi ;)

Nie wszystkie 18 kompozycji porywa, ale całość jest znośna. "Bigorna" ma swoje plusy i mnusy, na pewno ciekawe są te szybsze kompozycje, ale i ballady ("Guinevere") potrafią chwytać za serce. Za dużo jest tutaj jednak bladych średniaków, które ani grzeją, ani ziębią. Cartoon nauczył się walczyć słowem, ponieważ niejednokrotnie to głos wokalisty i to O CZYM śpiewa zainteresowało mnie bardziej niż muzyka. Na poprzedniej płycie było wręcz odwrotnie. Polecam wszystkim "Bigornę" bo to na pewno coś nowego i intersującego (wprost z gorącej Brazyli), jednak nie na tyle, aby pochłonąć mnie na dłużej.