ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Andromeda ─ Chimera w serwisie ArtRock.pl

Andromeda — Chimera

 
wydawnictwo: Avalon Records 2006
 
1.Periscope (6:12)/ 2.In The End (4:56)/ 3.The Hidden Riddle (5:49)/ 4.Going Under (5:30)/ 5.The Cage Of Me (8:03)/ 6.No Guidelines (6:25)/ 7.Inner Circle (7:03)/ 8.Iskenderun (5:29)/ 9.Blink Of An Eye (9:30)/ 10.live bonus - Chameleon Carnivale (5:13)
 
Całkowity czas: 67:15
skład:
David Fremberg - voc/ Johan Reinholdz - git/ Martn Hedin - key/ Fabian Gustavsson - bas/ Thomas Lejon - dr
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,1
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,2
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,9
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,26
Arcydzieło.
,12

Łącznie 51, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
01.04.2006
(Recenzent)

Andromeda — Chimera

Szwedzka Andromeda należy do niewielkiej grupy stosunkowo młodych zespołów, którym udało się nie dość, że zaistnieć na muzycznym rynku to jeszcze wypracować profil broniący się skutecznie przed atakami sceptyków progresywnego metalu doszukujących się ustawicznie ślepego naśladownictwa. Już debiutancki album Extension Of The Wish (2001) z punktu zakwalifikowany był przez niektórych do kanonu gatunku. Andromeda zaszokowała równie skutecznie drugą płytą II=I (2003) proponując muzykę zupełnie inną, penetrującą bardziej obszary artrocka niż progmetalu. Utarło się stwierdzenie, że trzeci album jest wielkim sprawdzianem dla każdego zespołu. Przynajmniej powinien być on dzieckiem zwieńczonych sukcesem poszukiwań i artystycznych przemyśleń. Nie ukrywam, że obawiałem się tego krążka gdyż sympatyzuje grupie od samego początku i życzę jej jak najlepiej mając świeżo w pamięci przesympatyczną rozmowę z gitarzystą Johanem Reinholdzem przy paru głębszych kufelkach chmielowego specjału:-). Me obawy okazały się jednak bezzasadne.

Chimera powinna zachwycić sympatyków grupy i przytrzeć nosa oponentom. Ukazuje ona w pełni dojrzały zespół, który dokładnie wie czego chce. Andromedzie udało się znaleźć złoty środek, kompromis pomiędzy artrockiem i ogólnie rozumianym progmetalem. Płyta jest doskonale wyrównana i obdarzona świetną dramaturgią.
Już otwierający płytę Periscope pozwala na pozytywne oczekiwania w stosunku do zawartości albumu. Utwór ten jest niczym rwąca rzeka. Tu i ówdzie wirująca i zwalniająca. Siłą Andromedy jest zdecydowanie tandem klawiszowo – gitarowy Hedin-Reinholdz. Niby dialogi tego typu zostały już ograne do bólu i stanowią niejako znak towarowy progresywnego metalu. Niby. Jednak coś co wydaje się oklepane można podać w sposób budzący najwyższy zachwyt i uznanie. Wystarczy aby cybernetyczna doskonałość nie stanowiła wartości nadrzędnej, aby poza nią wyłaniał się głębszy przekaz. I to się drogi Czytelniku Andromedzie udało! Na Chimerze znajdziemy także i sporą dawkę nietuzinkowych melodii, których przykładem może być hiciarski In The End. Refren na długo pozostaje w głowie. Szczyptę brzmień klasycznych i melancholii odnajdziemy już w The Hidden Riddle. W tym także utworze pan Hedin wydobywa z klawiszy brzmienia mogące kojarzyć się z Mistrzem Lucassenem. Podobne odczucia towarzyszą nam zresztą w paru innych miejscach na płycie co bynajmniej nie irytuje. Kulminacja nadchodzi gdzieś w środku Chimery. Utwory No Guildelines i Inner Circle są absolutnymi perełkami, które bez mrugnięcia umieszczam w szkatule moich ulubionych. To zadziwiające z jaką niewymuszoną łatwością można operować zmianami tempa i łamaniem rytmu. Jak można być zwiewnym przy jednoczesnym ciężarze bezlitosnych gitarowych riffów. Zamykający płytę rewelacyjny Blink Of Eye stanowi zaprzeczenie wcześniej wypracowanego klimatu. Mrok i ciężar walca.
Wydanie japońskie, które posiadam wieńczy bonus w postaci koncertowego zapisu instrumentalnego Chameleon Carnival z debiutanckiej płyty. Świetnie zagrane ja jednak wolałbym jakąś świeższą kompozycję. I jeszcze te trzy minuty ciszy… Opuszczam zasłonę milczenia na jakość większości skośnookich dodatków, za które niestety płaci się słono:-(

Parę słów o wokaliście. David Fremberg może niektórym wydawać się niekompatybilny z resztą zespołu z powodu dość delikatnych interpretacji. Nie należę do tej grupy. Jest charakterystyczny i rozpoznawalny, przyzwoicie operujący niezłą techniką. Nie ma powodu do narzekań.

Andromeda zdała „egzamin trzeciej płyty” celująco umacniając tym samym swą pozycję w progmetalowym panteonie. Co prawda niezrozumiałym było wydanie albumu The Final Extension (2004) z ponownie nagranym materiałem z debiutu oraz paroma bonusami. Efekt był delikatnie mówiąc średni. Potraktujmy to jako wypadek przy pracy:-)

Namawiam do sięgnięcia po Chimerę. Warto!

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.