ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Rockets, Les ─ On The Road Again w serwisie ArtRock.pl

Rockets, Les — On The Road Again

 
wydawnictwo: Decca Records 1978
 
1. "On the Road Again" (Canned Heat cover) Alan Wilson, Floyd Jones 8:50
2. "Cosmic Race" Gerard L'Her 4:15
3. "Venus Rapsody" Alain Maratrat 4:18
4. "Space Rock" Rockets 4:00
5. "Astrolights" Maratrat 6:10
6. "Electro-Voice" Alain Groetzinger 2:48
7. "Sci Fi Boogie" Christian Le Bartz, L'Her 4:40
 
Całkowity czas: 35:01
skład:
Rockets: / Christian Le Bartz – vocals / "Little" Gerard L'Her – bass, vocals, keyboards on "Cosmic Race" / Alain Maratrat – guitar, keyboards, vocals on "Space Rock", synthesizers on "Astrolights" and "Electro-Voice" / Fabrice Quagliotti – keyboards / Alain Groetzinger – drums, percussion / Additional personnel: / Claude Lemoine – production / Henri Arcens – engineering / Karl Heinz Schäfer – arrangements / Zeus B. Held – vocoder on "On the Road Again" / Guido Harari – photography / Georges Spitzer – photography / Bruno Marzi – photography Tom Moulton – mixing on "On the Road Again"
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,0

Łącznie 1, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Brak oceny
Ocena: * Bez oceny
13.08.2010
(Recenzent)

Rockets, Les — On The Road Again

Francuska muzyka rozrywkowa - część siódma.

Les Rockets – historia muzyki rozrywkowej zna mało bardziej malowniczych zespołów niż ten. Pięciu facetów ogolonych na zero, pociągniętych srebrolem, w czarno-srebrnych wdziankach rodem z kiepskich filmów sci-fi z lat pięćdziesiątych. Aż dziw, że taki twór jakoś lepiej nie przechował się w ludzkiej pamięci. A na przykład taki Afric Simon – jak najbardziej.
Miało być kolejne podejście do francuskiego disco i po raz kolejny się nie udało. Mimo wszelkich dobrych, czy złych chęci, bo Les Rockets to nie jest disco, a z pewnością nie tylko. Za tym nieco groteskowym imagem kryło się coś więcej, niż zwykła potupajowa muza. To co robili, dość łatwo wymyka się bardziej szczegółowej klasyfikacji – jest to muzyka stricte rozrywkowa, ale składają się na nią bardzo różne elementy – disco, glam rock, El-muzyka, space rock, a nawet nieśmiało pojawiające się elementy nowej fali i elektro popu (na tych nieco późniejszych płytach). W zależności, czy to nagrania studyjne, czy koncertowe, oblicze zespołu też jest inne - na żywo Rakiety potrafią przyłoić, a transowa, ośmiominutowa wersja „On The Road Again" na płycie „Live” przeobraża się w coś w stylu Devo. I trwa dziesięć minut.

„On The Road Again” z tytułowym coverem standardu Canned Head z tych płyt, które znam (czyli kilku pierwszych) wydaje mi się najrówniejsza. Jednak muzyka zespołu nie zawsze dorównywała atrakcyjnością wizerunkowi zespołu i na każdej płycie ze dwa, trzy zapychacze się znajdą. Na tej może akurat może nie i są tutaj dwa najlepsze utwory Rakiet, jakie znam – właśnie tytułowy, oraz znakomity instrumental „Venus Rapsody” – czegoś takiego to by się chyba nawet Jarre za swoich najlepszych lat nie powstydził. Dynamiczny „Cosmic Race” ma tytuł absolutnie adekwatny do muzycznej treści, a „Astrolights” zdradza pewne zainteresowanie funkiem a’la philly-sound (ale bez charakterystycznych dęciakow, czy smyków – basmen gra tak mocno do przodu). A na finał mamy „Sci Fi Boogie” – i może nie jest to jest bardzo boogie, ale jest zagrane z uczciwym kopem, do tego jakby lekko punknięte – przypomina Hawkwind z płyt „Quark Stangness And Charm” albo „P.X.R. 5”.

Nie jest to tylko ciekawostka, z jednej strony niezła muzyka, z drugiej – bardzo oryginalna kreacja sceniczna - Les Rockets to jednak jest zespół wart zainteresowania. Oczywiście jeżeli ktoś nie brzydzi się słuchać popu.

Poza tym: w latach 1984-1992 wokalista zespołu był Sal Solo (ex-Classix Nouveaux), a w pewnym okresie na basie grał tam Nick Beggs (Kajagoogoo).
 

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.