ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Drahk Von Trip ─ Heart & Consequence w serwisie ArtRock.pl

Drahk Von Trip — Heart & Consequence

 
wydawnictwo: Transubstans Records 2005
dystrybucja: Oskar
 
1. One of The Kind/ 2. Autumn/ 3. Anger/ 4. Ode to A Godess/ 5. Long Distance Call/ 6. Gahn/ 7. Daddy’s Dead/ 8. R.A.M.M. Wow, We’re Really Expressing Ourself’s/ 9. In A World of Trouble/ 10. I Want to Tell You
 
Całkowity czas: 59:40
skład:
Goran – drum stunts & percussion, physical suffering/ Susanne – lead vocals, violin, flutes, melodic wavering/ Mats – rythm, lead & 12 string guitar, noisy devices and backing vocals/ Ralph – catepillar bass & smoke rings/ Twodox – yidaki, didjeribone, vintage synthesizers, udutambura, percussion & field recordings/ Micke – rythm, lead, space & glissando guitars, theremin sounds
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,1
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,3
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,0
Arcydzieło.
,0

Łącznie 4, ocena: Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
13.01.2006
(Recenzent)

Drahk Von Trip — Heart & Consequence

Jeśli ktoś kiedyś zastanawiał się nad zagadnieniem, jakby mogło brzmieć wczesne Pink Floyd z Shirley Bassey na wokalu – to problem mu się rozwiązał – wystarczy, żeby posłuchał Drahk Von Trip.

No na szczęście nie jest to takie wszystko do końca jednoznaczne – faktycznie, wokalistka Susanne dysponuje ładnym, silnym głosem podobnym do Shirley Bassey, ale nie tylko do niej. Momentami, na przykład w „Anger” przypomina PJ Harvey, w „Long Distance Call” Grace Slick, a Tarkus słyszy jeszcze Marianne Faithfull. Muzyczne podobieństwo do wczesnych Floydów jest zauważalne, ale na szczęście nie jest to jedyna inspiracja. Muzycy z Drahka znają dość sporo i dość różnych wykonawców, nie tylko z początku lat 70-tych, również bardziej współczesnych – ze starszych to It’s A Beutyful Day, trochę kraut-rocka w stylu Epitaph, Birth Control, może nawet Frumpy z drugiej płyty. A z nowszych to znowu pewne odniesienia do grunge’u – Alice In Chains, Soundgarden, może jeszcze Pearl Jam. Do tego jeszcze chwilami orientalne motywy, albo harmonie wokalne jak z Jefferson Airplane. I skrzypce. Po prostu psychodelia.

Nie zaczyna się ta płyta zbyt fortunnie – dwa pierwsze utwory, w gruncie rzeczy niezłe, ale nie porywające (w każdym razie Tarkus je posłuchał i stwierdził – łeee...). Fajne rzeczy zaczynają się dopiero od wspomnianego „Anger” i na szczęście trwa tak do końca. Kilka ostatnich utworów połączone jest w jedną całość. Miło.
Płyta została nagrana w ciągu dwóch dni, „na żywo” bez większej ilości nakładek i dogrywek. Jedynymi wyjątkami są dodatkowe partie wokalne i odgłosy przyrody dodane nieco później.

Transubstans Records dysponuje najprawdopodobniej maszyną do przemieszczania się w czasie, bo znowu nie wiadomo skąd wynaleźli następnego wykonawcę przywiązanego do rockowej tradycji jak alkohol do przepitki.

Kolejna płyta, której najlepiej słucha się w całości.
 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.