strona 4 z 9
Łukasz Modrzejewski
1. Brian Eno / Karl Hyde – Someday World
2. Colin Edwin / Lorenzo Feliciati – Twinscapes
3. Einstürzende Neubauten - Lament
4. Tim Bowness – Abandoned Dancehall Dreams (inna niż solowy debiut, ale tak samo wysmakowana)
5. Opeth – Pale Communion (podoba mi się ten kierunek w jakim zespół idzie)
6. Leonard Cohen – Popular Problems (chciałbym w tym wieku mieć tyle energii)
7. Gong - I see you
8. Lunatic Soul – Walking on a Flashlight Beam
9. John Porter – Honey Trap (robi swoje z dala od mainstreamu. Zresztą Back in town było także bardzo dobre!)
10. Swans – To Be Kind, Young God (albo się lubi, albo nienawidzi)
11. Fisz Emade Tworzywo – Mamut
12. Iza - Painkiller (dobre bo łódzkie i na światowym poziomie; 5+ za brzmienie i produkcję)
13. Wojciech Pilichowski – Intro (jak wyżej)
14. Linda Perhacs – The Soul of All Natural Things (Jej drugi album, pierwszy po 44 latach!)
15. ABBA – Live at Wembley Arena (koncertowa ABBA to podwójny rarytas)
16. Pat Metheny Unity Band - Kin (←→) (bodajże jeden z najlepszych albumów Pata)
17. Blueneck – King Nine (świetne brzmienie i świetne wydanie by Lasse Hoile)
18. Burnt Belief – Etymology
19. LUC – REFlekcje o miłości apdejtowanej selfie (za pomysł, za determinację, za niestanie w miejscu, za to że mnie wciąż zaskakuje)
20. Beck – Morning Phase
Było jeszcze kilka ciekawych wydawnictw, ale też nie o to chodzi aby wybierać setkę czy nawet pięćdziesiątkę albumów. Tegoroczny rok zaliczam do udanych, aczkolwiek czołówka, szczególnie miejsce 1 i 2 było wiadomo od dawna, w zasadzie od chwili kiedy zapoznałem się z krążkami tych dwóch duetów. W sumie to tak naprawdę miejsce pierwsze i drugie są pierwszymi, ale musiałem jakoś to ułożyć więc zdałem się na demokrację. Eno lubi koty, moja kotka lubi Eno więc było 2:1.