strona 3 z 9
Wojciech Kapała
Geriatria rządzi!
Rok 2014 początkowo jakoś nie zapowiadał się specjalnie, ale jesienią nastąpił prawdziwy wysyp dobrych płyt, aż trudno było nadążyć z recenzowaniem.
Ale jak zwykle moja ulubiona płyta roku ukazała się jeszcze przed Wielkanocą. Tym razem był to solowy album Davida Crosby’ego – „Croz”. Niby takie granie jakie mogliśmy usłyszeć na płytach Crosby, Stills & Nash, Crosby, Stills, Nash & Young, ale wrażenie zrobiło na mnie duże. Drugie miejsce to kolejna płyta Becka – „Morning Phase” – bardzo nastrojowa, bardzo piękna. Miejsca trzy-cztery to dwie płyty prog-rockowe; po czterdziestu ponad latach drugą płytę nagrała jedna z bardziej kultowych brytyjskich tzw. „lost groups” – Bram Stoker – „Cold Reading”. W jej recenzji napisałem, że problem prog-rockowej płyty roku 2014 mi się rozwiązał. Miałem rację ale chyba równie dobra okazała się trzecia płyta Norwegów z D’accorD – III. Bardzo retro, ale bardzo stylowo, a najważniejsze, że bardzo dobrze.
Świetne płyty nagrali Marianne Faithfull, Morrisey, Yusuf, bardzo dobre Artur Rojek, Dave Mason, Interpol, dobrą Saga – „Sagacity”. Pierwszą od prawie czterdziestu lat nową płytę nagrało Curved Air. Węgrzy z Solaris lenili się krócej – 15 lat. W obu przypadkach dostaliśmy zaskakująco dobre płyty – spokojnie na osiem artrockowych gwiazdek. Intrygującą rzecz popełnił gitarzysta Albionu Jerzy Antczak – „Ego, Gregorgius” – na razie jeszcze do końca nie wiem, jak mam to ugryźć, ale wiem, że to rzecz nietuzinkowa. Też taką bardzo ciekawą płytą zadebiutowali indonezyjscy jazz-rockowcy I Know You Well Miss Clara – „Chapter One”. Jeszcze nie wiem, co mam sądzić o płycie Gaby Kulki – „The Escapist”. Bardzo na nią czekałem i na razie mnie nie przekonuje.
Towarzystwo hard’n’heavy nie zawiodło – tym razem palmę pierwszeństwa muszę przyznać Nazareth – „Rock’n’Roll Telephone” – znakomita rzecz. Judas Priest – „Redeemer of Souls” – Judasze dawno nie nagrali tak dobrej płyty, Mother Road – „Drive” – młodzi, (bardzo) zdolni hard-rockowcy. Oprócz tego też bardzo dobrze wypadli Uriah Heep – „Outsider”, HammerFall – „® Evolution”, Magnum - , a lepiej niż dobrze AC/DC i Zodiac, Tesla .
I jeszcze dwa bardzo fajne wydawnictwa koncertowe – jubileuszowy żywiec Toto, nagrany w zeszłym roku w Łodzi, oraz archiwalny koncert ABBY z 1979 roku.
Ta lista jeszcze nie jest pełna, bo jeszcze kilka nowych płyt leży u mnie na półce nieprzesłuchanych, a jeszcze o kilku wiem, że wyszły. Czyli czas jeszcze na remanenty.