strona 1 z 7
Mariusz Danielak
Wyświechtane już stwierdzenie, że muzyka to nie rankingi i wyścigi także i u mnie się sprawdza. Poniżej zatem nie tyle najlepsze, ile najczęściej i najchętniej wkładane przez mnie do odtwarzacza krążki ubiegłego roku.
Orphaned Land – All Is One – parÄ™ miesiÄ™cy temu piszÄ…c recenzjÄ™ tego albumu czuÅ‚em lekki niedosyt. Å»e niby bardziej sÅ‚odko, przystÄ™pnie i lżej, niż na The Never Ending Way Of ORwarriOR. Potem jednak przyszedÅ‚ ich warszawski koncert. Mocno kameralny i może niezbyt genialny, jednak pozwalajÄ…cy na odkrycie tych dźwiÄ™ków na nowo. Izraelczycy na All Is One w znacznym stopniu rezygnujÄ… z agresji, na rzecz bardziej symfonicznej formy. Nie przeszkadza im to jednak w dalszym ciÄ…gu być absolutnymi mistrzami orientalnego metalu.
James LaBrie – Impermanent Resonance – w czasach, gdy koledzy LaBrie z Dream Theater drepczÄ… w miejscu zjadajÄ…c wÅ‚asny ogon, ten proponuje kolejnÄ…, po Static Impulse, petardÄ™ z przebojowym i melodyjnym metalem. Na Impermanent Resonance nawet bonusy w postaci Unraveling i Why nie odstajÄ… od znakomitej caÅ‚oÅ›ci.
Anathema – Universal – najlepsze DVD ubiegÅ‚ego roku. DoskonaÅ‚e kompozycje z symfonicznymi aranżacjami i przepiÄ™kna sceneria starożytnego amfiteatru w buÅ‚garskim PÅ‚owdiw artystycznie poÅ‚Ä…czone przez Lasse Hoile. Majstersztyk.