ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Pink Floyd ─ Animals w serwisie ArtRock.pl

Pink Floyd — Animals

 
wydawnictwo: EMI Records Ltd 1977
 
1. Pigs On The Wing (Part 1) (Waters) [01:24]
2. Dogs (Gilmour, Waters) [17:06]
3. Pigs (Three Different Ones) (Waters) [11:28]
4. Sheep (Waters) [10:21]
5. Pigs On The Wing (Part 2) (Waters) [01:27]
 
Całkowity czas: 41:37
skład:
David Gilmour: Electric Guitar, Acoustic Guitar, Bass Guitar, ARP Quadra Synthesizer, Vocoder, Talk Box, Vocals; Nick Mason: Drums, Percussion, Cowbell, Tape Effects; Roger Waters: Bass Guitar, Rhythm Guitar, Acoustic Guitar, Tape Effects, Electronic Effects, Vocoder, Vocals; Richard Wright: Fender Rhodes Electric Piano, Hammond Organ, Mini Moog, ARP String Synthesizer, Grand Piano, Backing Vocals
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,2
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,1
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,2
Niezła płyta, można posłuchać.
,2
Dobry, zasługujący na uwagę album.
,13
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,35
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,95
Arcydzieło.
,368

Łącznie 518, ocena: Arcydzieło.
 
 
Ocena: 8++ Arcydzieło.
10.06.2005
(Recenzent)

Pink Floyd — Animals



Na początek uwaga. To subiektywna recenzja płyty Pink Floyd.
Alternatywna (podobno – obiektywna) recenzja tej płyty znajduje się tutaj.



„Dogs. Podręcznik sztuki przetrwania we współczesnym świecie.” Londyn, 1977, s. 1

Musisz być szalony, musisz faktycznie tego potrzebować.
Musisz spać na stojąco, a gdy jesteś na ulicy,
Musisz umieć wyrwać innym mięso.
Z zamkniętymi oczyma.
Potem wkradasz się cicho, by nikt cię nie widział,
I uderzasz bez wahania, gdy tylko nadejdzie odpowiednia chwila


Jeśli ktokolwiek ma wątpliwości, jaki nowy wspaniały świat stworzyliśmy, wystarczy, aby włączył wieczorne wydanie Faktów lub Wiadomości. Nie umiemy żyć bez przemocy, a drugiego człowieka – nawet najbliższą osobę – traktujemy instrumentalnie. Nie ważne, czy tworzyły nas bajki Andersena, czy baśniowy świat Tolkiena, czy karmiliśmy się przejrzałą kolorystyką gier komputerowych, czy ubrani w markowe ciuchy rządziliśmy podwórkiem, placem lub firmą. Nie ma co narzekać – jesteśmy częścią tego świata, wrośliśmy weń niczym ludzkie ciała wrosły w strukturę bioorganizmu Alien u Riddley’a Scotta. Stanowimy jedno – pożywka i produkt finalny.

Są artyści, którzy próbują nam zwrócić uwagę na okrucieństwo losu, który sobie przeznaczyliśmy. Owszem, możemy powiedzieć, że nas to nie dotyczy. Że – no dobra, kiedyś tam umrzemy, ale raczej później, niż wcześniej. Jesteśmy bogami dla siebie, pociągamy za sznurki i wydaje nam się, że świat leży u naszych stóp. Każdy z nas jest lub pragnie być Gordonem Gekko, aż zatracimy się w ułudzie, niczym bohaterowie Stone’a.

Zawsze musisz spoglądać jednym okiem przez ramię
Wiesz, że to będzie coraz trudniejsze i jeszcze trudniejsze, w miarę jak się starzejesz
W końcu spakujesz manatki i odlecisz na południe
Schowasz głowę w piasku
Jak kolejny smutny staruszek
Umierający w samotności na raka


Nasza kultura odrzuca schorowanych i słabych. O szpitalach myślimy wyłącznie przez pryzmat protestów służby zdrowia i wiemy, że nas tam nie rzuci los. Wchodząc w białe korytarze, przemykamy cicho, czując dreszcze. Wyjść i zapomnieć. Jak najszybciej.

Muszę przyznać, że jestem troszeczkę zagubiony
Zastanawiam się czasem, czy nie jestem wykorzystywany
Muszę więc czuwać, wyleczyć te chore myśli
Lecz jeśli nie czuję pod stopami ziemi, jak mogę znaleźć wyjście z tego labiryntu?


Prędzej, czy później przychodzi opamiętanie. Stoisz przed lustrem i zastanawiasz się, jak mogłeś tak żyć?! Jak to kurwa możliwe, że jeszcze możesz spojrzeć sobie w twarz?! Czy sprawił to poklask od kolegów, wychwalanie twojej genialności obudziło próżność nie z tej ziemi?! Życzę ci, abyś nie odpowiedział nigdy twierdząco, na żadne z poniższych pytań. Bo czy zastanowiłeś się kiedykolwiek, czy to nie czasami Ty…

…Kto urodził się w domu pełnym bólu
Kto został nauczony, by nie pluć w fanów
Komu człowiek mówił, co trzeba robić
Kogo złamała wyszkolona ekipa
Kogo tresowali obrożą i łańcuchem
Kogo klepali po ramieniu
Kto uciekał od towarzystwa
Kto był tylko obcym w swym domu
Kto wypadł z gry przy samym jej końcu
Kogo znaleźli martwego przy telefonie
Kto został ściągnięty na dół przez kamień…


Oto my. Młodzi, cyniczni, pozbawieni zasad. Pędzący ku forsie, karierze i innym mirażom. Oto my – psy.

„Świnie. Jak wzorowe pełnić funkcje społeczne w każdym ustroju politycznym. Zagadnienia wybrane. Londyn, 1977, s. 2”

Wielki człowieku – świnio. ha, ha, jesteś zagadką […]
Gdy twa dłoń leży na twym sercu
Można paść ze śmiechu
Istny błazen z ciebie
A ryj twój w korycie…


Skojarzenie jak najbardziej właściwe. Prezydent USA zawsze podczas hymnu trzyma rękę na sercu. Ten gest wzbudza uśmiech. Taki właśnie uśmiech. Uśmiech polityka. Nie wolno o nim zapominać. To on otwiera wszystkie drzwi, to „taki uśmiech” daje poczucie władzy i bezpieczeństwa. I… bezkarności.

Hej, ty, Whitehouse. Ha, ha, jesteś zagadką.
Niby szlachetna z domu, a szara myszka…
Chcesz trzymać nasze uczucia z dala od świata […]
Mogłaś być kimś wielkim
A tak, jesteś żałosna, aż się płakać chce.


Działacze – ileż to razy odbijamy się od muru ich oschłych i zarozumiałych słów i gestów. Jak często mierzi nas ta dramaturgia, rodem z kiepskiego serialu, sztucznie podkręcana pod publikę? Znamy to uczucie. Znowu kłaniają się Wiadomości. Komu tym razem się dostało ? Mary Whitehouse, samozwańczej brytyjskiej działaczce na rzecz odnowy moralnej społeczeństwa. I w naszej pięknej Polsce mamy takich bez liku, szafujących wyrokami i podpalających stosy w imię Wielkiej (wszech) Polski.

Ci ludzie nie spadli z kosmosu. Nie ma się co oszukiwać – sami ich wybraliśmy. A są tacy, bo my jesteśmy tacy. Tacy, jakich nie chcielibyśmy nigdy oglądać i słuchać. Mamy żal do polityków, że kłamią i kradną. Oceniamy ich na każdym kroku, teraz szczególniej – bo mamy rok wyborów. A my? Spojrzenie w lustro i szczera odpowiedź na pytanie. Kto z nas nie ma przegranej płyty w domu lub mptrójek w komputerze?

Oto my, świnie. Cyniczni przywódcy i zwykli ludzie. Przepychamy się do koryta. Byle bliżej, byle więcej.

„Owce. Rola jednostki w drodze świata ku globalizacji. Studium przypadku. Londyn, praca zbiorowa, s.2”

Leniwie spędzasz godziny, wylegując się na pastwisku,
I nie masz pojęcia, jakie niebezpieczeństwa
Czają się dookoła…
Lepiej uważaj więc – gdzieś obok mogą być psy […]
A świat wcale nie jest taki, jak byś chciał, aby był…


Trwanie w cichej wegetacji – to zdanie pojawiło się już parę lat wcześniej. Taki styl życia przyjęły miliony. Może nawet miliardy ludzi, to nie tylko angielski styl życia. Codzienny kierat (pobudka, praca – o ile jest praca – powrót do domu, obiad, piwo z kumplami, serial, mecz, sen… i tak na okrągło). Nawet, jeśli ktoś jednak rozejrzy się, czy gdzieś nie widać oprawców, czyni to wyłącznie w chwili, ostatecznego zagrożenia.

Pan jest moim pasterzem i niczego mi nie braknie
[…]
Lśniącymi nożami uwalnia moją duszę
I każe mi wisieć na hakach na wysokości


Dokąd zmierzamy?

Podsumowanie.

Zabawne. W 1977 roku po świecie muzycznym rozchodził się jęk buntowników. Krzyczeli, że „Boże chroń królową […] nasza figurantka nie jest tą, kim wydaje się być” . Mieli monopol na wiedzę zdaje się. Atakowali Królową, kościół, autorytety, władzę i oczywiście muzyków z rockowych supergrup. Na nośnych hasłach zamierzali dokonać rewolucji.

Zadajmy sobie to pytanie. Czym jest rewolucja? Czy to jest faktycznie sucho określany proces przemian, które zachodzą w życiu społecznym? Tylko tyle?

Nie będę oryginalny. Rewolucja to dla mnie zastąpienie „starego porządku” „nowym”. To filozofia TKM, wypowiedziana przez któregoś z naszych posłów. I nie miejmy złudzeń – cały zgiełk punk rocka sprowadzał się do tego samego – zastąpienia starego porządku nowym. Nośne hasła, wodzowie z agrafkami w nosach, wiodący lud na barykady i krzyczący „no future” przez całą drogę do banku.

Roger Waters jest znakomitym obserwatorem. Podczas, gdy punk rock obrażał tych lub tamtych – Waters w sobie właściwy sposób zaatakował i obraził wszystkich.

Klasyka. I tyle…

 
ArtRock.pl na Facebook.com
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.