Jeśli dziełem przypaku jest odnajdywanie takich zespołów jak Reflux, to ja poproszę więcej takiej przypadkowości. Chyba mozna uwierzyć słowom głównodowodzącego amerykańską Prosthetic Records, według których właśnie tak rzecz się miała z opisywaną grupą. Był sobie koncert, była sobie odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu i w efekcie mamy płytę o dość "politycznym", ale jakże wymownym tytule "The Illusion of Democracy". Płytę doskonałą, wnoszącą powiew świeżości do gatunku łączącego metal z hardcorem. Aż chciałoby się powiedzieć że to progresywny metalcore. Już widzę ironiczne uśmieszki zwolenników muzyki określanej mianem progresywnej. No bo jak taki metalcore może być progresywny? Ano może, czego dokonałym przykładem jest właśnie Reflux. W sumie nie wiadomo do czego tę grupę można porównać, tworzy ona bowiem muzykę, która jest całkiem oryginalna. Już od pierwszego numeru zatytułowanego "Above the Pyramid and the Eye" słychać, że mamy przed sobą album nietuzinkowy. Mało kto w ten sposób podchodzi do metalcore'a. Pierwszą rzeczą która rzuca się na uszy to fakt, iż Reflux nie stroni od partii solowych gitar, co przez inne zespoły tego nurtu jest często pomijane, na rzecz agresywnej i brutalnej riffowej jatki. Tutaj jatka też występuje, agresji oraz tak zwanego "zęba" też jest bardzo dużo, ale jak wspomniałem, tu rządzi gitara. I technika. Tosin Abasi, który w Reflux obsługuje wiosło, jawi się jako bardzo utalentowany gitarzysta, łączący wysokie umiejętności techniczne ze zdolnością do komponowania interesujących i niebanalnych linii melodycznych. Słychać że gość lubi kombinować z instrumentem, dzięki czemu muzyka Reflux to nie prosta naparzanka od początku do końca, lecz dźwięki wymagające od słuchacza ruszenia głową. To się nazywa świeże spojrzenie na trochę skostniały już gatunek. Niestety z metalcorem jest tak, jak z innymi typami muzyki. Im więcej kapel tym trudniej znaleźć coś interesującego i ciekawego. I tu Reflux ma olbrzymią szansę dla siebie, by stać się jedną z nadziei dla całego gatunku. Najważniejsze skojarzenia to chyba Dilinger Escape Plan, szaleństwa tu bowiem jest bardzo dużo, ale szaleństwa trzymanego na wodzy i pod niezłą kontrolą. Spontan? Jak najbardziej jest, ale jest też przyłożenie wagi do tego, aby nie był to tylko hałas, lecz także wspomniana wcześniej melodyka. A już najdobitniej świadczyć o tym może instrumentalny kawałek o zakręconym tytule "[*]", który jak dla mnie jest mistrzostwem świata od strony budowania klimatu. To zupełne odstepstwo od ciężaru i mocy reszty utworów - taki swoisty eksperyment z muzyką jakby trochę filmową (skojarzenia z kinem a'la Quentin Tarantino czy David Lynch wskazane). Znakomicie pasowałby do sceny z "Pulp Fiction", gdy naćpany Vincent Vega jedzie przez miasto samochodem a świat wiruje dookoła. W utworze tym słychać też, że nie tylko gitarzysta grać potrafi - znakomita partia bębnów udowadnia że mamy do czynienia z nietuzinkowym pałkerem. Ten kawałek to prawdziwa perełka na tym krążku.
Czy ta płyta ma jakieś mankamenty? Niestety tak, ale kto teraz nagrywa płyty bez takowych? Jak dla mnie podstawowym mankamentem "The Illusion of Democracy" jest jej długość. 53 minuty to ciut za długo jak na album metalcore'owy. Weług mnie mółby spokojnie oscylować w przedziale 40-45 minut, nie tracąc nic ze swojej wysokiej jakości, przy czym byłby jeszcze bardziej esencjonalny. A tak ma się niekiedy wrażenie, że zespół chciał upakować na krążku maksymalnie dużo materiału, co jest trochę nietrafione. Mimo to na płycie mamy kawał znakomicie zagranej, zaaranżowanej i pokręconej muzyki, o jaką w dzisiejszych czasach dość trudno. Najlepsze kawałki? Na pewno wspomniane już "Above the Pyramid and the Eye", "[*]", czy genialny wręcz "Single File to Bliss", który tak od połowy wgniata mnogością zastosowanych patentów melodycznych oraz znakomitymi partiami solowymi gitary. Podsumowując, bardzo dobra to płyta, nie tylko dla maniaków metalcore'a, ale również dla wszystkich zwolenników technicznego łupania death metalowego czy techno-thrashowego. I dobrze, bo przynajmniej ten krążek ma szanse na wyjście z niszy gatunkowej. A to niewielu przypada w udziale. Świetna rzecz!