ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Electrocution 250 ─ Electric Cartoon Music From Hell w serwisie ArtRock.pl

Electrocution 250 — Electric Cartoon Music From Hell

 
wydawnictwo: Liquid Note Records 2003
 
1.Fletcher the MOuse (5:01)/ 2.Funky Lizard (4:22)/ 3.Gee-Wiz (1:20)/ 4.Brainscraper (3:43)/ 5.Dr Fluffels (7:13)/ 6.Explodin Head (2:07)/ 7.Ridiculosous (3:06)/ 8.Nincompoop Scuttle (4:36)/ 9.Looney Tune (1:49)/ 10.Mr Scruffen Mcfluff (4:23)
 
Całkowity czas: 37:46
skład:
Todd Duane - gitara, Lale Larson - klawisze, Peter Wildoer - perkusja
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,1
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,1
Arcydzieło.
,3

Łącznie 5, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Recenzja nadesłana przez czytelnika.
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
02.11.2004
(Gość)

Electrocution 250 — Electric Cartoon Music From Hell

Kiedy pierwszy raz usłyszalem ten dziwny zespół, pomyślałem sobie - to jest coś na miarę Spastic Ink. Czyli rytmy połamane jak tylko się da, taka muzyka bez wytchnienia, szaleńcza od początku do końca. Po wysłuchaniu całego krążka mogę z całą pewnością powiedzieć, że miałem rację. Electrocution250 to trio, w niecodzienny sposób łączące metal, rock, jazz czy fusion. Każdego z wymienionych stylów jest w tej muzyce po trochu. Metalowe gitary i gdzieniegdzie wręcz grindowe tempa (Fletcher the MOuse), jazzowo-fusionowe klawisze oraz jazzowo-metalowa perkusja tworzą bardzo interesujący miszmasz, na miarę XXI wieku. Jedyne pytanie jakie można sobie zadać, to czy jest tu miejsce na melodię? Trzeba nadmienić bowiem, iż muzyka Electrocution250 bardziej nadaje się albo jako podkład do jakiegoś zwariowanego filmu rysunkowego rodzem z Disneya, albo jako swego rodzaju instruktaż dla adeptów wszelakiej maści technicznej i bezkompromisowej muzyki. Jakby spojrzeć na tę pierwszą opcję, to nieuchronnie nasuwa się tu pewien kawałek wspomnianego Spastic Ink - Cereal Mouse, który ma bardzo wiele wspólnego z muzyką Electrocution250. Jakby tak sobie puścić na video stare odcinki Myszki Miki czy Kaczora Donalda, albo jakiegoś innego Strusia Pędziwiatra, to bardzo duża część materiału zawartego na Electric Cartoon Music from Hell znakomicie by sie nadawała jako podkład muzyczny. Z drugiej zaś strony jeśli ktoś kocha bardziej poważne łamańce i szaleństwa Rona Jarzombka, to ta płyta będzie miodem na spragnione tego typu wymiatania uszy. Można by również potraktować ten krążek jako coś wybitnie humorystycznego - i tak chyba panowie Todd Duane, Lale Larson i Peter Wildoer do grania podchodzą. Z bardzo dużą dawką humoru i polotu, spontaniczności, która zdarza się w muzyce coraz rzadziej. Jak ktoś lubi bartdzo gęstą gitarę, kosmiczne prędkości rozwijane na klawiszach czy oszałamiającą perkusję to ta płyta jak najbardziej jest godna polecenia. W sumie nie ma się co dłużej nad tematem rozwodzić. Trzeba posłuchać. Jednakże warto dodać, że muzycy posunęli się do kroku dośc kontrowersyjnego i eksperymentalnego, zamieszczając wśród tej muzycznej wariacji, własne popisy solowe, które na płycie pełnią rolę zwykłych kawałków. I tak mamy tu jako kawałek numer 3, półtoraminutowe solo na gitarze pana Duane, które jest niczym innym jak tylko porządnym shreddem, szczególnie polecanym wszystkim adeptom grania a'la Malmsteen czy Petrucci. Później, jako kawałek 6 - pojawia się kompletnie zwariowane i spontaniczne solo na bębnach. Nie dość że Wildoer jest bębniarzem niczego sobie, to jeszcze podczas solówki drze się wniebogłosy, dodając całości bardzo ekspresyjnego smaczku. Kończąc solowe popisy, mamy jako kawałek 9 numer na klawiszach pana Larsona. Numer który mógłby posłużyć jako ścieżka dźwiękowa do jakiegoś niemego filmu z Charlie Chaplinem albo spaghetti westernu. Oczywiście wszystko zagrane z prędkością światła, ale niezwykle melodyjnie. Frapujące, tym bardziej, że następny, kończący krażek utwór Mr Scruffen Mcfluff to takiego samego typu granie, z tym że już na trzy instrumenty.

Płyta jako całość jest więc bardzo ciekawa. Znajdą się tu fragmenty wielu muzycznych gatunków plus spora dwaka muzyki tzw. "filmowej" na rockowo-metalowo-jazzową nutę. Trochę Spastika, trochę Liquid Tension Experiment, trochę Dream Theater, nawet miejsce na wariacje w stylu Vaia się znajdzie, a przy tym spontaniczność i polot rodem z muzyki jazzowej. Nie można powiedzieć, by była to płyta do słuchania non-stop, niemniej dla pokatowania ucha oszałamiającą porcją niesztampowych dźwięków "from hell" od czasu do czasu - jak najbardziej. Mocne.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.