ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Noibla ─ Under no illusions w serwisie ArtRock.pl

Noibla — Under no illusions

 
wydawnictwo: Lynx Music 2025
dystrybucja: Rock Serwis
 
1. Intro
2. It’s making me alive
3. What’s my name
4. Dancing in the rain
5. But now i’m falling
6. They control
7. True
8. Fearless monster
9. Good for Me
 
Całkowity czas: 41:34
skład:
Nika Redhart – wokale, teksty
Katarzyna Sobkowicz – Malec – gitara akustyczna, gitara klasyczna, produkcja wokali
Krzysztof Malec – instrumenty klawiszowe, programowanie
Leszek Jarzębowski – gitary
Piotr Galiński – gitary
 
Brak ocen czytelników. Możesz być pierwszym!
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Brak głosów.
 
 
Ocena: 7 Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
16.07.2025
(Recenzent)

Noibla — Under no illusions

Po siedmiu latach od wydania swojego debiutanckiego krążka Hesitation z drugim albumem powróciła grupa Noibla. Z racji długiego okresu milczenia tylko przypomnijmy, że sama nazwa formacji to czytane wspak słowo Albion. To efekt tego, iż część muzyków związana była, bądź jest z tym zasłużonym dla polskiego progrocka zespołem.

Ta druga ich płyta przynosi bardzo dużo zmian. Zacznijmy od tych personalnych, bo z muzyków, którzy zagrali na debiucie, pozostali tylko Katarzyna Sobkowicz-Malec, Krzysztof Malec i Leszek Jarzębowski. Dołączył też drugi gitarzysta, Piotr Galiński. Nie te zmiany jednak wpłynęły na jakże odmienne oblicze tej nowej płyty. Tym razem nie mamy żywej sekcji rytmicznej (poprzednio Staromiejski – Wyrwa), a linie basu i perkusji zostały zaprogramowane. Dodajmy od razu, że nie odbiera to tej muzyce pewnej naturalności i organiczności. Tym samym bardzo daleko jej do jakiejś plastikowej syntetyczności. Jednak, o ile ta powyższa zmiana jakoś wielce nie naruszyła dotychczasowego obrazu ich muzyki, to już rezygnacja z partii saksofonu sopranowego, kontrabasu, czy oboju (wykonywanych przez gościnnych muzyków) jest zauważalna. No i jeszcze jedna kluczowa zmiana. Choć w zespole pozostała poprzednia wokalistka, Katarzyna Sobkowicz-Malec, to już na Under no illusions nie śpiewa, ograniczając się do gry na gitarach i produkcji wokali. Śpiewa natomiast zupełnie nowa twarz, Nika Redhart, tworząca także projekt Witchcraft of Sound oraz The Lick Duo ze swoją siostrą. I to już zupełnie inna estetyka, wokalna barwa i ekspresja. Gdzieś przywołująca mi Petronellę Nettermalm ze szwedzkiego Paatos. Słuchając Niki mam wrażenie, że jej głos nadaje chwilami tej muzyce różnorodne nuty, od rockowych, po jazzowe i soulowe.

I generalnie, przez to wszystko, to nieco inne granie. Gdybym miał sobie przypomnieć określenia definiujące muzykę z debiutu Noibli przywołałbym nastrojowość, klimatyczność, niespieszność, wyciszenie, oniryczność, zadumę i spokój. Tu, choć i powyższych elementów nie brakuje, mamy kompozycje zdecydowanie bardziej urozmaicone, żywsze i energetyczne. Czasami po prostu rockowe, podkreślone całkiem sporym ciężarem gitar. Praktycznie w każdym numerze mamy mocne, gitarowe riffy (It’s making me alive, But now i’m falling, They control czy Fearless monster). Z drugiej strony, nie sposób nie zauważyć dużej dozy dość ekspansywnej elektroniki i to ciekawie podanej, jak ta lekko drażniąca i świdrująca w What’s my name, lekko psychodeliczna w But now i’m falling, czy ambientowa, mroczna i niepokojąca w finale Fearless monster.

Paradoksalnie na tym albumie można znaleźć więcej odniesień do muzyki Albionu, niż na Hesitation. Dostrzegam je na przykład w They control, choć nie tylko. Ponadto jest tu też sporo takich elementów stricte neoprogresywnych (klawiszowa tyrada w Dancing in the rain, czy iście „progresywne” gitarowe i bardzo melodyjne solo w But now i’m falling). Niemniej jednak, tak jak wspomniałem, błędem byłoby jednoznaczne wrzucanie tej muzyki do prog-szuflady. Taki What’s my name, delikatnie bujający, jakby quasi funkowo, spięty subtelną nutą etniczności, z zadziornie śpiewającą Redhart, jest na to dowodem. Najlepsze utwory. Podoba mi się szczególnie końcówka płyty wraz z trzema kompozycjami: True, Fearless monster i Good for me. Fajnie zaaranżowane, ale też mające nośny potencjał. I to chyba dobrze, bo nie sztuką jest fajnie zacząć, lecz przede wszystkim umiejętnie skończyć.

Polecam Państwu ten album, który także w warstwie lirycznej nie opiera się o banał. Jak napisali muzycy, płyta mierzy się ze strachem zrodzonym w okresie pandemii, który nadal pozostał w naszych głowach i stawia brutalną diagnozę: musisz być silny, brutalny i odporny, aby przetrwać. Zgodnie z oceną - więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS ArtRock.pl na Facebook.com
© Copyright 1997 - 2025 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.