FatherSon to kolejna muzyczna twarz Ryszarda Kramarskiego, lidera krakowskiego Millenium. Po solowym TRKProject i wskrzeszonym kilka lat temu Framauro przyszedł czas na kolaborację artysty z… własnym synem, Michałem. Stąd jakże wymowny tytuł albumu i nazwa samego projektu. Warto zauważyć, że nie jest to pierwsza współpraca obu panów zapisana na srebrnym dysku. Przypomnę bowiem, że w 2023 roku na płycie Alea Lacta Est, firmowanej przez Framauro, pojawiła się kompozycja Like Father, Like Son, w której panowie stworzyli wokalny duet i przy okazji, na promującym ten utwór klipie, usiedli przy lampce dobrego rumu…
Najwyraźniej rodzinna współpraca okazała się owocna i przypadła do gustu fanom muzyki krakowskiego muzyka, bo ten postanowił iść krok dalej i nagrać z synem cały album. Tym razem Michał jest tu głównym wokalistą, zaś Ryszard odpowiada za klawisze, gitary, czy programowanie bębnów. Projekt uzupełnia „stara LynxMusicowa gwardia” - na basie zagrał Krzysztof Wyrwa, na gitarze Marcin Kruczek, zaś teksty (np. o odwiecznej wojnie pokoleń, dorastaniu, sztucznej inteligencji, trosce o naszą planetę, czy problemach politycznych współczesnego świata) stworzył, na podstawie pomysłów Kramarskich, Zdzisław „The Bat” Zabierzewski.
Jaką muzykę dostajemy na FatherSon? Nie znam muzycznych gustów i zainteresowań, czy też dotychczasowych muzycznych kroków Michała Kramarskiego. Jednak, jeśli są zupełnie inne od tych jego ojca, to najwyraźniej starszemu z Kramarskich udało się „przekabacić”, albo przekonać potomka do wejścia w jego muzyczny świat, a nie odwrotnie. Piszę oczywiście o tym w nieco żartobliwym tonie. Faktem jest jednak to, że na FatherSon usłyszymy dźwięki bliskie wcześniejszym dokonaniom artystycznym Kramarskiego z Millenium, Framauro czy TRKProject. Być może jest na tym albumie nieco bardziej słyszalny popowy szlif z odwołaniami do lat osiemdziesiątych, niemniej baza pozostaje ta sama. Większość utworów utrzymanych jest w niezbyt spiesznych tempach, wręcz balladowych, i ma niezwykle melancholijny oraz nostalgiczny klimat. Większość z nich ma też piękne melodie i to zarówno w zwrotkach, jak i refrenach. No i są stylowe, jak zwykle, gitarowe solówki Marcina Kruczka. Te w Old Love Never Dies, The Girl Who Talked To Dolphins, Solitude And Sadness i Father/Son wydają mi się dziś najciekawsze, ale to kwestia gustu. Podobnie zresztą z samymi piosenkami, których słucha się z dużą przyjemnością. Ogromnie lubię The Meaning Of Life oparty w zwrotce na syntetycznym i prostym beacie, rychło skontrastowanym takim rozleniwiającym, rockowym refrenem. Spora w tym wszystkim zasługa samego Michała Kramarskiego, który na całej płycie śpiewa bardzo emocjonalnie a jego barwa, z lekkim zadziorem i chrypką, fajnie klei się z muzyką.
Trudno FatherSon jakoś winić za pewną artystyczną i sprawdzoną przewidywalność, bo myślę, że to przede wszystkim świetna zabawa dla obu panów a i chyba spełnienie jakiegoś tam ich marzenia. A że przy okazji projekt przypadnie do gustu miłośnikom melodyjnej muzyki z „progresywnej szuflady” (a najpewniej przypadnie), to tylko wartość dodana.