ArtRock.pl - Progressive & Art Rock w sieci!
Ten serwis korzysta z plików Cookies i podobnych technologii. Dowiedz się więcej » | zamknij
 
Recenzje albumów w serwisie ArtRock.pl
Recenzja albumu Here On Earth ─ Nic nam się nie należy w serwisie ArtRock.pl

Here On Earth — Nic nam się nie należy

 
wydawnictwo: Produkcja własna / Self-Released 2022
 
1. Samotni
2. Ultrakrepidarianizm
3. Drzewo i kwiat
4. Godni
5. Dopóki jeszcze
6. Wdzięczni
7. List
8. Trzeba odejść
9. Obłok Oorta
 
skład:
Krzysztof Wróbel - vocals
Piotr Krasek - guitar, keyboards
Przemysław Nowakowski - bass, backing vocals
Krzysztof Cudny - drums
Dawid Czekirda - keyboards

Guest:
Weronika Skalska - vocals (7)
 
Album w ocenie czytelników:
Oceń album:

Pokaż szczegóły oceny
Beznadziejny album, nie da się go nawet wysłuchać.
,0
Istnieją gorsze, ale i przez ten ciężko przebrnąć do końca.
,0
Album słaby, nie broni się jako całość.
,0
Nieco poniżej przeciętnej, dla wielbicieli gatunku.
,0
Album jakich wiele, poprawny.
,0
Dobra, godna uwagi produkcja.
,0
Więcej niż dobry, zasługujący na uwagę album.
,0
Bardzo dobra pozycja, mocno polecana.
,0
Absolutnie wspaniały i porywający album.
,3
Arcydzieło.
,0

Łącznie 3, ocena: Absolutnie wspaniały i porywający album.
 
 
Ocena: 8+ Absolutnie wspaniały i porywający album.
03.08.2022
(Recenzent)

Here On Earth — Nic nam się nie należy

Here On Earth to powstała w 2013 roku śląska formacja, która ma na swoim koncie dwa albumy – wydany w 2016 roku .In.Ellipsis. oraz opublikowany dwa lata później Thallium. Nie pisaliśmy o nich do tej pory w naszym recenzyjnym dziale, choć krótko relacjonowaliśmy ich koncert podczas 11. edycji Festiwalu Rocka Progresywnego w Toruniu. Muzycy promowali wówczas swój wspomniany debiut i… mieli trochę pecha, bowiem pod koniec ich występu mocno się rozpadało, publiczność nieco się przerzedziła uciekając pod zadaszone miejsca a do tego doszło do technicznej awarii, która przerwała ich występ. Zapamiętałem ich jako grupę operującą w klimatach atmosferycznego rocka w stylu Anathemy, czy Katatonii. Zresztą, wykonali wówczas Katatoniczny Evidence.

Nie słuchałem ich wcześniejszych wydawnictw i na potrzeby tej recenzji szybko, choć być może pobieżnie, nadrobiłem zaległości. I faktycznie Here On Earth można zakwalifikować do grania atmosferycznego, klimatycznego, łączącego metal z progresją, czy też z post rockowymi formami. W istocie wymienione wyżej nazwy, ale i np. Antimatter, francuskie Klone czy nasze rodzime Votum z okolic świetnego :KTONIK:, mogą być dobrym drogowskazem.

Ale nie o szufladkowanie tu chodzi, a o ostateczną jakość muzyki. A po wysłuchaniu jej muszę stwierdzić, że wraz Nic nam się nie należy Here On Earth wydało bezwzględnie swoją najlepszą płytę. Przede wszystkim, to pierwszy w ich historii materiał nagrany w języku polskim. I bardzo dobrze, bo wokale Krzysztofa Wróbla w rodzimym języku wypadają po prostu zdecydowanie lepiej. W tym miejscu trzeba koniecznie wspomnieć o niezwykle ważnej i gorzkiej dość warstwie lirycznej płyty. Formacja dokładnie obserwuje to co wokół, także w naszym kraju, i dość krytycznym okiem patrzy na kondycję współczesnego człowieka. O ile otwierający całość utwór Samotni odbieram mimo wszystko jako zachętę do bycia świadomym i pewną afirmację tej samoświadomości („Pytaj, gdy chcesz, milczenie ich złotem jest, miej wolną wolę”), to już następny Ultrakrepidarianizm zwraca uwagę na to jak wielu z nas ma dziś… niewiele do powiedzenia („słowotok bzdur”, „pustka w mowie”) a jednak uzewnętrznia się „łaknąc gawiedzi, poklasku”. Jest też o pysze, nienawiści i egoizmie (Drzewo i kwiat) ale i o spojrzeniu na religię i Kościół (utwory Godni i Wdzięczni). A słowa „Godni pasterze dusz przewodzą masom głów, przeważa służalcza ciemnota, nie dla mnie modły, prośby, urojony raj, zostańcie w swoich świątyń progach” są niezwykle wymowne.

Ten przekaz by jednak nie wybrzmiał, gdyby nie muzyka. A ta naprawdę robi wrażenie. Od bardzo dobrego, soczystego i selektywnego brzmienia, po kapitalne, przejmujące i zapamiętywalne melodie. Oczywiście, mnóstwo w nich niekiedy pewnej emfazy i patosu, ma to jednak swój urok. To zdecydowanie najmocniejszy album Here On Earth. Grupa jednak bardzo zgrabnie łączy emocjonalny ciężar potężnych gitarowych riffów (czasami matematycznie poszatkowanych, jakby djentowych) z melancholijnością, klimatem czy wyciszeniem. Gdy dodamy do tego częste zmiany tempa zauważymy, że jest w tym sporo także i klasycznej progresji. W zasadzie nie mam tu piosenki, która by mnie nie poruszała, melodią, bądź słowem weń wpisanym. Trafnie wybrany był pierwszy singiel Drzewo i kwiat, który natychmiast skłonił mnie do tego albumu, niemniej pozostałe kompozycje, gdy da im się trochę czasu, oddają swoją moc. Dla mnie to już dziś jedna najbardziej udanych polskich płyt tego roku. Absolutnie.

 
Słuchaj nas na Spotify
ArtRock.pl RSS
© Copyright 1997 - 2024 - ArtRock.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.