Rzadko do wytwórni Lynx Music trafiają tak ciężkie brzmienia, tym bardziej warto odnotować tę premierę. Schaderian to krakowska formacja, która zadebiutowała sześć lat temu albumem Path, który, jak zdążyłem zauważyć, znalazł się już w dystrybucji wydawcy grupy. Morphosis został nagrany przez sekstet po małym liftingu debiutanckiego składu. W zespole mamy pełen „instrumentalny asortyment”, w tym aż dwóch gitarzystów. Z pozoru gryźć może nieco szata graficzna, w której wnętrze pudełeczka ozdobiono zielenią, nijak się mającą do z pozoru czarno-białej konwencji grafiki. Jednak gdy dokładniej się przyjrzymy okładce i otworzymy książeczkę, sprawa się wyjaśnia.
Morphosis przynosi trzy kwadranse muzyki i sześć niekrótkich, 7-8 minutowych kompozycji. I już pierwsza z nich, Fulfillment, wiele mówi nam o propozycji małopolskiej formacji. To dość klimatyczny, melancholijny metal utrzymany zwykle w nieśpiesznych tempach. Ten otwierający utwór jest niewątpliwie najbardziej przystępny i atrakcyjny melodycznie, do tego zaśpiewany czystym głosem przez Marcina Szewczyka. Szkoda wszak, że razi w nim nieco polski akcent. Z drugiej strony w kolejnych utworach już tego tak nie czuć. Może to kwestia przyzwyczajenia, a może odważniejszych wokalnych partii growlowych, kierujących słuchacza w stronę black czy doom metalu. Do tego następne numery przynoszą więcej surowości kształtowanej przez brudne gitary ale też i cięte, szatkujące riffy (Horizon), co być może przykrywa tę drobną wadę.
Muzycy starają się zmieniać tempo i nastrój poszczególnych utworów, przez co całość dostaje progresywno - metalowego szlifu. Mamy zatem ładne zwolnienia i ciekawe solowe formy gitarowe zagrane w dość przestrzennie brzmiących fragmentach (np. w rozpoczętym ekstremalnie Harmony). To mroczna muzyka z korespondującymi z nią tekstami do zamyślenia. Faktycznie może się spodobać miłośnikom szwedzkiej Katatonii, Paradise Lost czy Tiamat.
Na potrzeby tej recenzji wróciłem do ich debiutu i mogę z pewnością stwierdzić, że to album lepszy, bardziej dojrzały, odważniejszy i lepiej nagrany, choć nie bez wad. Szukający jednak w muzyce metalowej ciemności, atmosferyczności i mroku mogą się nim zainteresować.