Nie wiem jak to się stało, że ta powstała ponad trzydzieści lat temu (!) fińska formacja nigdy nie doczekała się u nas recenzji. Tym bardziej, że artyści dorobili się już trzynastu wydawnictw studyjnych i kilku kompilacji, gościli wielokrotnie w naszym kraju i mają tu rzesze wiernych fanów. Ale na szczęście jest wreszcie okazja, aby tę wstydliwą zaległość nadrobić, bo w maju tego roku, nakładem Nuclear Blast ukazała się ich dwupłytowa koncertówka Live at Helsinki Ice Hall. Uwaga! To nie jest żaden koncert „pandemiczny”, nagrany „na żywo, ale w studio” i streamowany w sieci. To pełnowartościowy, krwisty występ zarejestrowany 7 grudnia 2019 roku w Helsinkach, dosłownie rzutem na taśmę, tuż przed wybuchem globalnej pandemii.
Oczywiście muzyka fińskiej formacji, zaczynającej od grania death metalu, mocno przez lata ewoluowała zmierzając w kierunku melodyjnego death metalu i metalu progresywnego, także z elementami folku. I tych siedemnaście nagrań pięknie ich styl oddaje. Potężne, rozbudowane, zagrane niekiedy z symfonicznym wręcz rozmachem kompozycje, z imponującymi partiami growlu Tomiego Joutsena, przeplatanymi melodyjnymi refrenami zaśpiewanymi czystym głosem, mocarne riffy oraz ciekawe solowe partie gitarowe i klawiszowe (a nawet saksofonowe i Hammondowe - patrz odpowiednio Daughter Of Hate i Into Hiding).
Dominuje naturalnie materiał z ich ostatniej płyty studyjnej Queen of Time, którą na potężnej, liczącej chyba ponad 150 koncertów trasie, promowali. Helsiński występ był zresztą jednym z ostatnich podczas tego tournée. Na siedemnaście utworów jest zatem z niej sześć nagrań, są też dwa numery z wcześniejszego Under the Red Cloud, ale i klaski jeszcze z lat dziewięćdziesiątych. Wybór materiału podkreśla zresztą szata graficzna nawiązująca do Queen of Time (tak przy okazji, rzecz wydano w bardzo stylowym digipaku). Dodatkowym smaczkiem tego zapisu jest to, że wszystkie zapowiedzi utworów są w języku… fińskim.
Nie ukrywam, że lubię Amorphis. I na tym koncercie otrzymuję to, co najbardziej u nich mi się podoba – Evergreyową mroczność oraz growlowe partie połączone ze szczyptą orientalizmów, niczym w Orphaned Land. No a przede wszystkim Live at Helsinki Ice Hall to prawdziwa kopalnia metalowych, bezczelnych hitów z nośnymi, wręcz zabójczymi refrenami. Posłuchajcie The Bee, Heart Of The Giant, Bad Blood, Sampo, Wrong Direction, Daughter Of Hate, The Golden Elk czy Silver Bride a będziecie wiedzieć o co mi chodzi. Świetna koncertówka. W swojej kategorii jedna z moich tegorocznych faworytek.